„Olej system!”

40,4% – taka była frekwencja podczas niedzielnych wyborów. To oznacza, że z 10 Polaków aż 6 zrezygnowało ze swego konstytucyjnego prawa. A nawet obowiązku.

Dlaczego? Na każdym kroku można było spotkać plakaty ugrupowań anarchistycznych. „Nie głosuj!”, „Olej system!”, „Nie wierz bandzie złodziei!”, „Poczują naszą władzę, gdy wyjdziemy na ulicę” – krzyczały owe plakaty, pokazując jednocześnie zamaskowanych anarchistów z koktajlem mołotowa w ręce. To jednak nie rok 1981 i dziś do policjantów kamieniami rzucają tylko kibole, których należałoby posłać na terapię psychiatryczną, aby nadawali się do życia w społeczeństwie.


Anarchiści oraz ich hasła mimo wszystko nie wywarły wpływu na frekwencję podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych. O tym, że ponad połowa Polaków zrezygnowała z oddania głosu, zadecydowały zgoła inne czynniki.


Przede wszystkim rozgoryczenie z ostatnich lat na naszej scenie politycznej. Duża część społeczeństwa czuje, że nie posiada większego wpływu na poczynania polityków. Po co głosować i interesować się tym, skoro oni i tak robią swoje? Taka opinia panuje wśród wielu. To banda złodziei! Mam to gdzieś – tak na pytanie „dlaczego nie głosowała” odpowie niejedna z osób, które w niedziele zostały w domu – zarówno wśród starszego, jak i młodszego pokolenia.


Jesteśmy coraz bardziej nieufni wobec polityki. Dlatego też jeszcze rok temu wśród potencjalnych kandydatów do prezydentury można było wymienić Jolantę Kwaśniewską lub Tomasza Lisa (osoby nie związane bezpośrednio z polityką). Jesteśmy coraz bardziej pasywni. A to nie wróży dobrze. Podczas referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej z trudem pokonaliśmy barierę 50 procent. Teraz osiągnęliśmy zaledwie 40,4 procent.


Kto jest temu winien? Oczywiście sami politycy – szczególni ci z lewicowych, skompromitowanych frakcji. W dniu dzisiejszym na skarcenie zasługują też i zwycięzcy wyborów. Bazowanie na tzw. „czarnym filarze” i zdobywanie elektoratu poprzez wyciąganie na światło dzienne brudów przeciwnika, poprzez bezpardonową walkę (w stylu Andrzeja Leppera czy Janusza Korwina Mikke), powoduje, iż Polacy postrzegają świat najwyższej polityki po prostu jako brudny, zepsuty i zły. Pasywność polityczna grozi jednak przeniesieniem do rzeczywistości tego, co zobaczyć możemy np. w filmie „Kariera Nikodema Dyzmy” lub tym, co obserwujemy w Rosji Putina i Białorusi Łukaszenki. Apolityczność narodu jest niebezpieczna i może doprowadzić do cofania się demokracji – za którą przecież kilka dekad temu Polacy gotowi byli oddać życie. Rok 2005 może być przełomowy. Stoimy w punkcie, z którego prowadzą tylko dwie drogi. To jednak, jak postrzegać politykę będzie społeczeństwo, zależne jest dalszych poczynań nowego rządu PiS- oraz PO.


Dariusz Wróbel

- reklama -

9 KOMENTARZE

  1. Ten sknera i skąpiec zabrał żonę na pierogi(bo trzeba zapłacić) aze swoimi kumplami z półświatka politycznego (Wojnar i Siedlaczek + Osuch)udał się na suty bankiet w nowym budynku banku spółdzielczego ( bo było za darmo).

  2. komentarz Obserwatora,z dnia 27.09. Bardzo błyskotliwy z wyraźnym podtekstem sexualnym. Komentarz ten wprawił mnie w doskonały humor.Gratuluje polotu. Jest takie powiedzonko: Zaproś ją na pierogi a mężowi postaw rogi. hahahahahahaha

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj