Walentynki – za, a nawet przeciw

I jak zwykle przed 14 lutego rozgorzeje dyskusja zwolenników i przeciwników walentynek. Pozostając bezstronnym obserwatorem, zebrałem w dwóch grupach argumenty przemawiające na korzyść owego święta, jak i te skłaniające do jego bojkotu i zignorowania w mniej lub bardziej demonstracyjny sposób.Przeciw walentynkom
– Bo walentynki to okres sprzyjający wyjątkowo bujnemu rozkwitowi przedziwnych płodów parapoetyckiej t(fu)rczości, od których Tuwim albo Leśmian przewróciliby się w grobie:
Ty i ja gołąbki dwa,
jesteśmy dla siebie tak ty i ja
jesteśmy jak drzewko i krzaczek,
jak motylek i robaczek
jak dwie czyste łezki,
jak w tartaku deski…

O mamo…
– Bo aż lepko jest od słodziutkich amorków, serduszek, kwiatuszków, buziaczków i misiaczków. A na witrynach sklepów i w internecie bardziej czerwono niż podczas raźnego pierwszomajowego przemarszu pionierów za czasów Breżniewa.
– Bo to święto stworzone jedynie po to, by napędzać koniunkturę sklepom sprzedającym okolicznościowe pierdoły oraz kwiaciarniom, które i tak niedługo obłowią się przy okazji równie „wspaniałej” okazji – Międzynarodowego Dnia Kobiet.
– Bo to sztuczny wynalazek amerykańskich imperialistów, chcących zniszczyć pradawną słowiańską kulturę. A przecież już nasi przodkowie czcili piękną Noc Kupały, kiedy to podekscytowana młódź puszczała wianki i – pod pozorem szukania kwiatu paproci – czmychała w gęstwiny borów, by oddawać się frywolnym igraszkom ku chwale Swaroga i Trygława.
– Bo co to za święto miłości w zimie? Większość, marząc o ciepłym fotelu, poddaje się medialnemu naciskowi, marznąc w pogoni za niewykupionymi jeszcze prezentami.

Za walentynkami
– Bo żadna okazja nie jest zła, by komuś powiedzieć miłe słowo, przytulić się, cmoknąć w policzek.
– Bo można poćwiczyć kreatywność – napisanie oryginalnego wiersza, bez częstochowskich rymów rodem z podstawówkowych pamiętników, lub własnoręczne wykonanie walentynkowej kartki, nie jest takie proste (tak samo jak znalezienie miejsca w knajpie w ten dzień).
– Bo – na pewno wszyscy mnie gorąco poprą – zakup romantycznie pachnącego kwiecia czy czerwonej pluszowej poduszeczki-serduszka to dużo lepsze spożytkowanie pieniędzy niż wydanie ich na np. piwo.
– Bo w tym dniu maleje liczba kłótni, więc społeczeństwo jest bardziej chętne do nieformalnych spotkań, co wpływa na przyrost ludności, ku uciesze premiera Kaczyńskiego i ministra Giertycha.

Wszystkim zwolennikom życzę wspaniałych, wesołych walentynek, a przeciwnikom – siły i wytrwałości w przeżyciu tego dnia.

I na koniec ciekawostka. Patron tego całego zamieszania – święty Walenty – był (jak wyszperałem w necie), pierwotnie czczony jako opiekun chorych na epilepsję i inne choroby mogące mieć podłoże nerwowe. Nic więc dziwnego, że po jakimś czasie został również patronem zakochanych 😉

- reklama -

Seamus
[email protected]

- reklama -

7 KOMENTARZE

  1. Walentynki to dzień miłości i zakochanych ale dwustronnie a nie w jedną stronę. To nie jest kolejny dzień kobiet kiedy niewiasty otrzymują biomasę przyozdobioną delikatną szlajfką ale jest to dzień kiedy także i mężczyźni otrzymują małe dowody miłości od dziewczyn i to, że im bardzo zależy na swoich mężach, narzeczonych, przyjacielach et cetera.

  2. jestem zdecydowanie za przywróceniem świetności nocy świętojańskiej. wianki na wode, zioła w ogniskach, jaśmin kwitnie, cieplo i w ogole jakoś tak bardziej romantycznie..

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj