Czy w Kuźni znikną nazwy niektórych ulic?

Temat zmiany niektórych nazw ulic pojawia się w Kuźni Raciborskiej co pewien czas, zwłaszcza w trakcie spotkań mieszkańców z władzami. Czy propozycje niektórych osób zostaną urzeczywistnione?

Nadanie nowej nazwy tej, czy innej ulicy w zamian za "wymazanie z pamięci" dotychczasowego patrona od czasu do czasu nie daje spokoju niektórym kuźnianom. Inicjatywy te – choć niezwykle rzadkie – usłyszeć można przede wszystkim podczas zebrań mieszkańców z władzami, które organizowane są średnio raz na pół roku.

- reklama -

 

 

 

– Owszem, rada może podjąć stosowną uchwałę, tyle że – jeśli chodzi o mieszkańców – będzie ona bardzo kosztowna. Choćby z tego względu, że kolejnym krokiem będzie wymiana przez nich dowodów osobistych, praw jazdy, danych adresowych w służbie zdrowia, zakładach pracy, ZUS-ach czy Urzędach Skarbowych. To jest proces, który – ze względu na spore koszty – większość mieszkańców przyjmuje bardzo niechętnie – tłumaczy wiceburmistrz Bogusław Wojtanowicz.

 

Poza tym – jak podkreśla – i tak najpierw musiałyby być przeprowadzone rozmowy (względnie referendum) z pozostałymi mieszkańcami danych ulic, które miałyby przybrać nową nazwę. – Tu nie wystarczy kilka podpisów "za". W pierwszej kolejności musimy uświadomić mieszkańcom niebagatelne koszty, jakie niesie za sobą tego typu zmiana – dodaje. – Jestem przekonany, że w tym przypadku skóra nie będzie warta wyprawki – zaznacza wiceburmistrz.

 

 

 

Jeśli jednak w Kuźni miałoby dojść do tego typu "rewolucji", na co się – póki co – nie zanosi, kuźnianie musieliby pożegnać się m. in. z ulicą gen. Karola Świerczewskiego, Janka Krasickiego, Marcelego Nowotki, Małgorzaty Fornalskiej czy Pawła Findera. – To jest pół Osiedla i około trzech tysięcy mieszkańców. Nie wiem, czy komukolwiek by się to opłacało – mówi Wojtanowicz. – Wszystko jest historią i to do niej będzie należał decydujący głos. To nie jest tak, że wyjmie się starą tabliczkę i postawi nową – kończy zastępca burmistrza.

/BaK/

- reklama -

12 KOMENTARZE

  1. Zmieniajcie sobie nazwy ulic jak chcecie pod jednym wszakże warunkiem że wszystkie koszty z tym zwiazane poniosą wnioskodawcy oraz radni .którzy za taką zmiana beda głosowali ,

  2. Ciekawe, który to taki mądry (lub mądra) wysunął (-ęła) wniosek na jednym z ostatnich zebrań… O takiej sprawie wspominała mi niedawno znajoma. Szkoda, że nie było mnie wtedy na tym spotkaniu (praca). Już ja im pozmieniam. Jak pokryje za mnie wszystkie koszty wymiany dokumentów, to spoko, choć w to wątpię.

  3. Myślę że jeszcze nie nadszedł czas na takie zmiany.Wielu ze starszych mieszkańców Osiedla nadal w to wierzy i trudno im burzyć światopogląd w jesieni życia.Dzisiaj też mamy do czynienia z kandydatami usiłującymi wdrapać się na postument i robiącymi w tym celu różne wygibasy.Historia to paszport do wieczności i to nieważne jakiej.Można być zapamietanym jako skurwysyn albo altruista.Ci pierwsi są bardziej wyraziści.

  4. Mieszkać na ulicy nazwanej imieniem zdrajcy narodu, bo szkoda wymieniać dowody osobiste…. Żałosne. Ile jest warte dla Polaków poczucie własnej tożsamości i patriotyzm… kilkadziesiąt złotych. Kiedyś Polacy za Polskę szli się bić. Dzisiaj nawet dowodu osobistego nie wymienią bo to kosztuje. To, że im to nie przeszkadza świadczy tylko o nich.

  5. A jeśli zmienią już te nazwę, to czy wnioskodawca lepiej się poczuje, będzie zdrowszy, piękniejszy/przystojnieszy, pięniedzy mu przybędzie (w tym ostatnim chyba wręcz odwrotnie)?? Czym innym było kiedyś bić się za Ojczyznę, a co innego znaczy to dziś. Trzeba twardo spojrzeć na realia. Tu nie chodzi tylko o wymianę nowego dowodu czy zapłacenie za niego. To – jak można przeczytać w artykule – także mnóstwo problemów w związku ze zmianą danych w ZUSie, skarbówce, służbie zdrowia etc… Więc ludzie, mając świadomość tych kłopotów, odpuszczają. Wolą sobie spokojnie mieszkać przy tej, czy innej ulicy. Kłopotów niejeden i tak pewnie ma sporo. A potem bierz w pracy urlopy na załatwianie wszystkich tych formalności.

  6. Gdyby urzędnicy i politycy mieli głowy na karku przestaliby nadawać wreszcie ulicom nazwy pochodzące od nazwisk przeróżnych bohaterów, wielkich postaci, poetów, aktorów i tym podobnych. Bo dzisiejszy bohater jutro może okazać się już niepoprawny politycznie, narodowościowo, wyznaniowo, czy też niepoprawny z powodów swojej orientacji seksualnej. Wyobrażacie sobie np. że w Kuźni trzy lata temu nazwanoby jedną z ulic imieniem wielkiego autorytetu moralnego Krzysztofa Piesiewicza? Teraz trzeba by zmieniać nazwę od nowa i to ekspresowo. Bo nawet Marcelego Nowotkę nikt nie nagrał prawie gołego w skąpym zaledwie i do tego damskim fatałaszku w towarzystwie dwóch dam prowadzących się łatwiej niż maybach i wciągającego przez nos „sproszkowane tabletki”. A taka np. ulica akacjowa poprawna będzie zawsze. Bo taka akacja nigdy nie babrała się nie w żadnej polityce. IPN też na nią nic nie ma. A jeżeli już ktoś zdecyduje się na nią wejść to tylko zieloni. I to w dobrej wierze blokując budowę autostrady przy której mogłyby powstać nowe miejsca pracy dla koleżanek Piesiewicza..

  7. Widzę, że w artykule jest mowa o patronach rzekomo niesłusznych, bo pochodzących z minionej (niektórych zdaniem – równie niesłusznej) epoki. To, co robili w tamtych latach, było okej; dziś – be. Ale gdyby tak prześledzić biogramy innych patronów (którzy są patronami ulic w wielu innych polskich miastach), to równie dobrze można byłoby się przyczepić do gen. Bema. Że brał czynny udział w Wiośnie Ludów, że bratał się z Węgrami? Ok. Ale mało kto wie, że ów człowiek porzucił jedynie słuszną wiarę (katolicyzm) na rzezcz znienawidzonego dziś (bo wybuchowego) islamu. Więc patron również niesłuszny. A taki Mickiewicz na przyklad… Wieszcz narodu, a też nieprzychlnie wyrażał się o katolickim duchowieństwie („Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego”). A „PanTadeusz” i te mrówki, które wchodziły Telimenie nie powiem gdzie? Do zmiany więc. W wielu miastach czci się też pamięć Bohaterów Westrplatte. Czy to faktycznie byli bohaterowie (ich męstwo podważa realizowany film o polskiej placówce tranzytowej). Do zmiany! Kompozytor Stanisław Moniuszko… Pewnie i na niego coś by się znalazło. Podobnie jak i na Mikołaja Reja, Sobieskiego, Kościuszkę, Morcinka, Stalmacha i wielu, wielu innych. Według zasady głoszonej przez Andrieja Wyszynskiego: „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. Zostawmy więc to, co jest w spokoju i nie róbmy sobie dodatkowych kłopotów.

  8. Zmieniajmy te nazwy! Wymieńmy wszelkie potrzebne dokumenty 3 tysiącom ludzi na koszt gminy czyli nasz. Stać nas przecież na to. A potem kiedy złamiemy nogę na dziurawym chodniku którego nie będzie za co naprawić powiemy z dumą na izbie przyjęć że stało się to na ulicy Generała Andersa a nie jakiegoś tam Krasickiego. Wielu marzy zapewne o takim zaszczycie. Ludzie których razi nazwa ulicy a nie razi ich jej wygląd i stan techniczny powinni zacząć zbiórkę na realizację swojego pomysłu. Ja nie godzę się na trwonienie moich podatków na takie rzeczy w sytuacji kiedy na realizację czeka w długiej kolejce cały szereg poważniejszych inwestycji.

  9. A u nas w Łęgu jest ulica Koniewa. Dal wyjaśnienia: tego Koniewa. Marszałka Iwana Koniewa, który szedł tędy ze swą armią wprost na Berlin. I jakoś nikomu ten patron nie przeszkadza…

  10. Zmiana nazw ulic wymagałaby od urzędników i Rady pracy.Po co psuć sobie statystyki i zrobić coś kiedy można wcisnąć kit i nie robić jak zwykle nic.Co to za pomysł aby Nam zawracać głowę takimi głupotami.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj