KOLEJ na Racibórz

Sezon wakacyjny w pełni. Nawet się nie zorientowaliśmy, że połowę okresu urlopowego mamy już za sobą. Podczas gdy jedni ten czas spędzają daleko od domu, drudzy wypoczywają, nie oddalając się zbytnio od miejsca zamieszkania, wybierając miejsca równie ciekawe, a dotąd nieodwiedzone.

Chcąc dotrzeć do wybranego wcześniej celu, korzystamy z różnorodnych środków transportu: samolot, autokar, własny samochód… Nie zapominamy także o kolei. I to właśnie wyraz „kolej” będzie kluczowym słowem tego felietonu.

- reklama -

Zabytkowa Stacja – a właściwie skansen – Kolei Wąskotorowej w Rudach, to miejsce niezwykle urokliwe. Jego historia sięga 1897 r., kiedy to rozpoczęto budowę linii wąskotorowej mającej połączyć w ciągu najbliższych lat dwa duże miasta: Gliwice i Racibórz. Wśród kilku stacji, na których zatrzymywał się wówczas pociąg, Rudy były największą, z której korzystali tak mieszkańcy okolicznych wiosek, jak i zakłady przemysłowe.

Do końca II wojny światowej linią kolejową zawiadywała firma Oberschlesische Dampfstraßenbahn G.m.b.H. (Górnośląskie Tramwaje Parowe Spółka z o.o.). Po 1945 r. właścicielem wąskotorówki stał się Wydział Kolei Wąskotorowych z siedzibą w Bytomiu, który podlegał z kolei katowickiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych.

Dobry czas kolejki wąskotorowej trwał do lat 60. XX w. Z przewozów korzystała duża liczba osób – od uczniów dojeżdżających do szkół do pracowników kopalń. Stare i wysłużone parowozy zostały zastąpione przez lokomotywy spalinowe. Jednak wobec konkurencji ze strony PKS, liczba przewozów na trasie Gliwice – Racibórz zdecydowanie malała. 1 lipca 1966 r. zawieszono ruch pasażerski na odcinku Rudy – Markowice Wąskotorowe. Połączeń tych już nie wznowiono. Dalszy spadek przewozów to lata 80. XX w. Połączenia zlikwidowano ostatecznie 4 lipca 1991 r. Rok później zawieszono też ruch towarowy. To sprawiło, że do „głosu” doszli złodzieje. Tory, podkłady kolejowe systematycznie niszczono, przepalając szyny palnikami i wywożąc na składowiska złomu. Dewastacji nie uniknęły stacyjne budynki czy lokomotywownie. Stacja w Rudach – na szczęście – nie podzieliła losu większości odcinka. Obszarem wnet zajęli się miłośnicy kolei wąskotorowej.

1 marca 1994 r. decyzją Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Katowicach linia Gliwice – Racibórz została wpisana do Rejestru Zabytków Klasy A. W tym samym czasie Urząd Miejski w Kuźni Raciborskiej przejął od PKP teren stacji wraz z linią znajdującą się w granicach gminy. I to był strzał w dziesiątkę! W ten sposób gmina, która – choć nie sprawowała bezpośredniej władzy nad wąskotorówką – stała się swojego rodzaju magnesem na turystów.

Szybko odbudowano szlak komunikacyjny z Rud do Stanicy i z Rud do Paproci. Utworzono Skansen (Zabytkowej) Kolei Wąskotorowej, którego właścicielami stawały się coraz to nowe towarzystwa. Nie zawsze szczęśliwie kończyło się to dla rudzkiej kolejki. Nowe życie wkroczyło tu przed rokiem, kiedy to 1 stycznia 2009 r. operatorem skansenu został Miejski Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji, podległy Urzędowi Miejskiemu w Kuźni Raciborskiej. Naczelnikiem Stacji został Jarosław Łuszcz – prawdziwy miłośnik i pasjonat kolejki wąskotorowej. Wykradany i wyprzedawany jeszcze przed kilkoma laty tabor, zaczął wracać na swoje dawne miejsce.

Dziś po wąskim torze jeżdżą trzy lokomotywy (typu Wls: 50, 75 i 180) oraz sześć wagoników turystycznych. Tabor jest sukcesywnie restaurowany i przygotowywany do eksploatacji. Co tydzień rudzki zabytek techniki odwiedzają setki turystów. Przed bramą wjazdową można zobaczyć gości nie tylko z województwa śląskiego. Rejestracje pojazdów niejednokrotnie wskazują m. in. na mieszkańców Małopolski, Opolszczyzny czy Dolnego Śląska.

Reaktywacja szlaku przyczyniła się do wzrostu zainteresowania gminą Kuźnia Raciborska. Turyści odwiedzający to istne muzeum na wolnym powietrzu, niejednokrotnie pytają, jak dostać się do odrestaurowanego Pocysterskiego Zespołu Klasztorno – Pałacowego, który również stał się celem odwiedzin.

Rosnącą popularnością kolejki wąskotorowej zaczęły się interesować także władze sąsiednich miast, jak Gliwice czy Rybnik. Docelowym zamiarem byłaby odbudowa całego szlaku. By tak się jednak stało, pierwszym krokiem powinien być wykup przez zainteresowane podmioty od PKP gruntów, na których znajduje się linia. Utopia? Niekoniecznie. Dla wielu osób idea jak najbardziej możliwa do zrealizowania (projekt oczywiście byłby rozłożony w czasie i powstawał m. in. przy udziale funduszy pochodzących z unijnego budżetu).

Działania mające na celu reaktywację przejazdów z Gliwic w kierunku Rud, a stąd do Rybnika czy Raciborza, zostały już podjęte. Jarosław Wypych – Przewodniczący Zarządu Osiedla Trynek w Gliwicach (to stamtąd wyjeżdżała kolej) wraz z grupą inicjatywną dąży – przy pełnym poparciu władz – do przywrócenia wąskotorówce należnego jej miejsca w naszym regionie (szczegóły można znaleźć tutaj: http://rada.trynek.gliwice.pl/).

W projekt odbudowy linii włączył się również Rybnik. Prezydent miasta Adam Fudali jest wielkim zwolennikiem doprowadzenia szlaku do Stodół (projekt wymagałby wybudowania odcinka o długości około 1,3 km na miejscu istniejącego już nasypu kolejowego; pociąg zatrzymywałby się wówczas w pobliżu restauracji „Pod Wesołą Kobyłką” nad samym Zalewem Rybnickim). Mało tego, istnieje nawet dość ciekawy projekt, by pociąg udający się nad zalew, zabierał ze sobą kajakarzy wraz ze sprzętem. Ci mogliby powrócić do Rud właśnie kajakiem, przemierzając koryto rzeki Rudy.

Jak zaznacza Jarosław Łuszcz, który jest po rozmowach z władzami Rybnika, z przedłużeniem szlaku nie powinno być problemów, ponieważ wąskotorówka znajduje się w tamtejszym planie zagospodarowania przestrzennego. By ułatwić sobie w wielu punktach zadanie reaktywacji kolejki na tym odcinku, planowane jest stworzenie międzygminnego porozumienia Kuźnia Raciborska – Rybnik – Pilchowice (wójt tych ostatnich Wilhelm Krywalski wystąpił już o wykup torowiska). Kolejnym etapem byłaby odbudowa rozebranego w większości torowiska na odcinku Szymocice – Nędza – Babice. To inwestycja, która pochłonie miliony złotych, ale nikt nie mówi, że idea pozbawiona jest sensu.

A co w tej kwestii robi Racibórz? W kierunku odbudowy szlaku, a tym samym ożywienia przewozów niestety nic. A szkoda. Stając się w pierwszej kolejności właścicielem gruntów, po których biegną tory, władze mogłyby czynić starania zmierzające do pozyskania na ten cel funduszy unijnych (pozyskiwanie środków zewnętrznych to jeden z punktów RSS Nasze Miasto), a tym samym – inwestowania w zabytkową linię, która ściągnęłaby do miasta kolejnych turystów. Możliwość przebycia ponad 50 km kolejką wąskotorową z Gliwic do Raciborza skusiłaby niejednego. I nie mam tu na myśli wyłącznie naszych rodaków. Kolejka to także wielka atrakcja dla osób spoza naszego kraju. Już dziś na rudzkiej wąskotorówce spotkać można Niemców, Anglików, a nawet Francuzów.

Jednak sama kolejka to nie wszystko. Turyści z jeszcze większą chęcią udawaliby się w podróż, gdyby na trasie przejazdu zadbano o dodatkowe atrakcje. Za przykład niech posłuży wioska indiańska w Stanicy. Niejednokrotnie byłem świadkiem tego, jak wiele osób – głównie dzieci – opuszczało po powrocie z wioski pociąg, mając wymalowane twarze niczym Indianin Joe, tudzież jakieś inne Orle Pióro. Warto więc pomyśleć nad stworzeniem kompleksowej oferty turystycznej, która zagwarantowałaby coś więcej niż tylko zwykłą przejażdżkę kolejką.

Odbudowa linii kolei wąskotorowej to inwestycja, która nie dość, że z czasem się zwróci (miasto pokryłoby tylko część wydatków, ponieważ gros środków pochodziłoby z UE), to przyniesie jeszcze wymierne korzyści. Realizację projektu z pewnością ułatwiłoby międzymiastowe porozumienie, np. Racibórz – Kuźnia – Gliwice. Współpraca trzech podmiotów w zakresie reaktywacji linii kolei wąskotorowej i złożenie wspólnego wniosku niewątpliwie zwiększyłoby szansę na otrzymanie unijnych funduszy. Takie przedsięwzięcie doskonale wpisałoby się w głoszoną przez NaM ideę „Przedsiębiorczego Samorządu”.

Kolejka – będąc swoistym magnesem – ściągnie do miasta rzesze turystów. Że warto – pokazała (i pokazuje nadal) Kuźnia Raciborska. Wykupując – o czym już wspomniałem – w latach 90. XX w. grunty od PKP, a od 2009 r. stając się bezpośrednim właścicielem stacji spowodowała, że skansen jest dziś oblegany przez turystów. I to do tego stopnia, że w kulminacyjnych momentach zaczyna brakować wagoników, by z przejazdu do Paproci czy Stanicy mogli skorzystać wszyscy chętni.

Przytoczone wyżej przykłady jasno wskazują, że jest potrzeba tego rodzaju inwestycji; że jest zapotrzebowanie na tego typu atrakcje. Nie oszukujmy się – kiedyś przejazd kolejką wąskotorową był dla ludzi czymś naturalnym. Dziś to rarytas, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę to, że większość z nas podróżuje samochodem bądź zwykłą koleją.

Tak więc nie czekajmy! Po Kuźni, Rybniku, Pilchowicach i Gliwicach, teraz KOLEJ na Racibórz!

 Bartosz Kozina

- reklama -

3 KOMENTARZE

  1. Kurcze, żeby w koalicji każdy jeden czlowiek miał choć jeden taki konkretny pomysł – byłoby super! Gratulujet tekstu, ale jeszcze bardziej pomysłu, przedstawionego racjonalnie, logicznie, ale z zachowaniem idei!

  2. Najpierw należy pozbyć się wielkiego hamulcowego, Przewodniczacego Rady TADEUSZA WOJNARA , ubija on bowiem wszelakie pomysły na uczynienie Raciborza miastem a t r a k c y j n y m , tak dla mieszkańców, jak i odwiedzających!

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj