Muzyczne Podziemie Raciborza: zespół Corpus

Grają thrash metal, a zespół jest dla nich oparciem i ucieczką od rzeczywistości. Na razie tylko ćwiczą i tworzą materiał koncertowy, gdyż jak mówią pograć to sobie mogą w garażu, a do ludzi chcą wyjść z konkretnym repertuarem. 

Paulina Krupińska: Na początek może przedstaw wszystkich członków zespołu…

Przemek Gacka: Naszym basistą jest Daniel Sommer. Mikrofon okupuje Marta Buczkowska, a na gitarach gramy ja i Łukasz Kwaśniewski.

- reklama -

Paulina Krupińska: Powiedzcie mi, zazwyczaj właśnie jest tak, że jakiś młody muzyk zacznie sobie grać i już chciałby mieć zespół. Jak to jest? Dlaczego wy postanowiliście grać w zespole? Co was w tym pociąga?

Daniel Sommer: Ja mogę odpowiedzieć za siebie. Zaczęło się od teledysków fajnych kapel thrashmetalowych. Oglądałem Slayera, Sepulturę, Megadeth i stwierdziłem, że też można by było zacząć grać taką muzykę. Każdy miał jakąś pasję, każdy chciał coś z tym zrobić. Zebraliśmy się i stwierdziliśmy, że spróbujemy razem coś stworzyć.

 

 

Paulina Krupińska: A od jak dawna gracie razem?

Łukasz Kwaśniewski: Ja do zespołu dołączyłem jakiś miesiąc temu, a zespół istnieje ogólnie od stycznia 2010 roku.

Paulina Krupińska: Co wpłynęło na obecny skład zespołu? Znaliście się wcześniej?

Daniel Sommer: Po prostu w Raciborzu nikt nie gra thrash metalu. Jak zakładałem ten zespół z kolegą Przemkiem, to zastanawialiśmy się czy przez najbliższe 4 lata znajdziemy jakiegoś wokalistę. No i po czasie znaleźliśmy wokalistkę! Okazało się, że lubi thrash metal i nieźle "ryczy". Później dołączył jeszcze Łukasz. Nagle znalazły się 4 osoby, które chcą grać thrash metal. Jak jeszcze dojdzie perkusista, to będzie super. A skład zespołu po prostu wziął się z tego, że wszyscy lubimy tę samą muzykę. Chcemy ją grać i to wystarczyło. Nie robiliśmy żadnych castingów, nikogo nie ocenialiśmy. Po prostu mówiliśmy, jeśli chcesz to robić, to rób. Ważne żebyś robił to, jak najlepiej potrafisz.

Paulina Krupińska: Graliście wcześniej w innych zespołach?

Marta Buczkowska: Ja miałam przez trzy próby zespół punkowy, ale nie było to nic poważnego.

Łukasz Kwaśniewski: Tak. Parę lat temu była taka koncepcja z kolegami, żeby założyć zespół. Spotykaliśmy się na próbach, ale jakoś nie wypaliło. Później byłem w zespole, który gra dużo lżejszą muzykę. Udało nam się nawet zagrać jeden koncert na "Końcu Świata". Później jednak zespół się rozpadł. No i w końcu znalazłem taką ekipę, z którą mogę robić to, co kocham.

Daniel Sommer: Ja troszeczkę grałem w jakiś tam zespołach. Grałem w takiej deathmetalowej kapeli Suicide Machine. Dobrze nam szło, ale mnie wyrzucili. Później był fajny epizod z Huśtawką. Takie bluesowo – rockowe granie. Chłopaki byli spoko, ale to też wszystko rozeszło się po kościach i dzisiaj nie gramy. Przez chwilę jeszcze grałem w At Domine, ale to były tylko próby, ponieważ ciągle szukaliśmy perkusisty. Teraz chłopaki z At Domine grają dobrą muzę, wydali płytę i szczerze ich polecam.

Paulina Krupińska: Na pewno macie swoje autorytety muzyczne. Czy jakiś zespół, którego słuchacie miał wpływ na to co i jak gracie?

Przemek Gacka: Jeff Waters
Daniel Sommer: Jeff Waters
Marta Buczkowska: Moim wokalnym guru muzycznym jest Angela z zespołu Arch Enemy i chociaż grają inny rodzaj muzyki to to jest wokal do którego może tam w przyszłości będę dążyć.
Łukasz Kwaśniewski: Moim idolem jest Adaś z Behamotha, Dave Mustaine oraz Kirk Hammett.

Paulina Krupińska: Tworzycie własne utwory czy gracie covery?

Przemek Gacka: Jesteśmy na etapie tworzenia całego materiału. W najbliższym czasie chcielibyśmy zrobić 10 numerów, ale covery również wchodzą w skład naszej rozpiski, bo jest to łatwiejsza i szybsza droga, żeby zgrywać się na próbach. Przy graniu coverów wyłapuje się rożne niuanse, nad którymi trzeba popracować przy swoich numerach, a muszą być dopięte na ostatni guzik.

Daniel Sommer: Covery urozmaicają tez próby. Bo klepać jeden numer przez godzinę czasu to można się lekko zanudzić.

Paulina Krupińska: To może teraz pytanie do wokalistki. O czym śpiewasz?

Marta Buczkowska: Głównymi autorami tekstów są chłopaki i gdy dołączyłam do zespołu, to teksty, które aktualnie śpiewam, były już gotowe. Pracuję teraz nad własnymi. W przyszłości może będę jedynym autorem tekstów, ale na razie pracujemy nad tym wspólnie.

Daniel Sommer: Nie chcemy śpiewać o niczym. Przekazujemy w tekstach to, co widzimy, co nam się nie podoba, o tym co nas denerwuje, a w tym kraju naprawdę dużo rzeczy denerwuje człowieka i można czasem nieźle się… (zdenerwować). Śpiewamy również o tym co sami chcielibyśmy zmienić, o tym co szary człowiek widzi codziennie na ulicy, przechodzi obok obojętnie i tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy, że nie zwracając na to uwagi, robi błąd. Czasami też wspomnimy o ludzkiej wrażliwości. My Polacy mamy tego bardzo mało. Nie wiemy po co żyjemy, co robimy. Ważne jest dla nas to żebyśmy biegli jak ślepe owieczki za własnym guru, ignorując otaczający nas świat i ludzi. Niestety takie mamy społeczeństwo.

Paulina Krupińska: Jak często spotykacie się na próbach?

Łukasz Kwaśniewski: W miarę możliwości jak najczęściej. Staramy się dwa lub trzy razy w tygodniu, ale każdy z nas ma jakieś zajęcia, pracę, szkołę. Jednak jak już się spotkamy to staramy się skupić jak najbardziej na tym co robimy. Chcemy ten krótki czas, który poświęcamy na próbę, jak najlepiej wykorzystać.

Paulina Krupińska: Nie mięliście jeszcze okazji zagrać dla większej publiczności?

Przemek Gacka: Grając od stycznia, byłoby to zadanie ciężkie do zrealizowania. Chyba, że mielibyśmy w składzie Dodę. Wtedy z próby na próbę podpisalibyśmy kontrakt z Sony lub Universalem (śmiech). Takie granie na siłę nie ma sensu. Lepiej jest szlifować swój materiał przez rok, dwa, a potem dopiero wyjść z konkretną ofertą do ludzi.

Daniel Sommer: Jeśli ktoś przychodzi na nasz koncert, poświęcił energię, żeby wyjść z domu, ubrać buty, a przede wszystkim poświęcił swój czas, to chcemy, żeby dostał coś konkretnego, a nie jakąś padlinę. Pograć to możemy w garażu. Przed publikę trzeba wyjść z jakimś porządnym repertuarem. Trzeba coś pokazać, coś zrobić na scenie, zainteresować ludzi. Akurat nasza muzyka jest taka, że być może w Raciborzu nikogo nie zainteresujemy, ale kto wie…

Paulina Krupińska: Skąd w ogóle wzięła się nazwa zespołu?

Przemek Gacka:
Kiedyś po prostu usłyszałem zlepek takich przypadkowych słów i mi się ten wyraz spodobał. Po prostu pasuje, ma konkretne znaczenie i dobrze oddaje jednym słowem to co chcemy przekazać publiczności.

Daniel Sommer:Ja może powiem co znaczy to słowo. Dla większości nazwa "Corpus" kojarzy się z korpusem kurczaka. Nam chodzi o łacińskie znaczenie słowa  „corpus”, czyli filar, podstawa, coś ważnego, co skupi uwagę wszystkich. Ta nazwa ma być ważna dla nas. Ja to tak rozumiem. Zespół to mój filar, moja opoka. Chcę mieć oparcie w tym co robię.

Paulina Krupińska: Mówicie, że przygotowujecie materiał. Co dalej? Macie jakieś konkretne plany?

Daniel Sommer: Plan może być tylko jeden. Po prostu jeśli będzie gotowy materiał na koncert, no to będziemy grać koncerty. Jeśli będziemy gotowi do nagrywania płyty to jedziemy do studia i nagrywamy to co mamy.

Paulina Krupińska: Właśnie, nagranie płyty … Czy to jest w ogóle do zrealizowania w naszym mieście?

Daniel Sommer: Jeśli chodzi o to to jest najmniejszy problem. Bo nie musimy się przecież opierać na Raciborzu. To jest bez sensu. Tak jak tutaj koleżanka powiedziała tutaj jest bardzo wąskie grono odbiorców.

Paulina Krupińska: A koncerty? Mamy małe kluby, lokale w których mogłyby się odbywać …

Daniel Sommer:Nasz rodzaj muzyki właśnie wymaga takich małych klubów. Musi być energia między publicznością, a muzykami. Tego nie czuje się na wielkich stadionach, gdzie przychodzi 60 tys. Ludzi. Wręcz przeciwnie, czuje się to w małym klubie. Wtedy, gdy gitarzysta może podejść i podać ci rękę. Kiedy po koncercie idzie po piwo, a ty go zaczepiasz pytaniem "hej stary co u ciebie?". Małe lokale są pod tym względem najlepsze. Jeśli dostajesz dobrą energię od publiczności, musisz ją oddać na scenie i odwrotnie,  jeśli ty dajesz z siebie wszystko, to  prędzej czy później publiczność na to zareaguje.

Paulina Krupińska: A czym dla was jest muzyka? Wiążecie z nią swoją przyszłość?

Marta Buczkowska: Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki. Jest ze mną właściwie od najmłodszych lat. W wieku 6 lat poszłam do szkoły muzycznej i ta przygoda trwała następne 11 lat. Od zawsze moim marzeniem było założenie kapeli, w której mogę się spełnić. Gram na paru instrumentach, ale one nie wpisują się zupełnie w schemat thrashu. Wcześniej miałam również  warsztat wokalny i cieszę się, że mogę realizować się w ten sposób w zespole. Nie jest ważne czy coś osiągniemy czy nie, ale to, że razem gramy i oby trwało to jak najdłużej.

Łukasz Kwaśniewski: Mi także muzyka towarzyszyła od dziecka. Do grania zainspirował mnie mój tata, który kiedyś też miał zespół i chciałem pójść w jego ślady. Jestem samoukiem, nie uczęszczałem do żadnej szkoły muzycznej. Nie wyobrażam sobie życia bez muzyki. Muzyka jest też sposobem na odreagowanie złych emocji. Podczas grania można całą złość z siebie wyrzucić.


Przemek Gacka:
Muzykę kocham a granie po prostu sprawia mi przyjemność.

Daniel Sommer: Czym jest dla mnie muzyka? Jest naprawdę czymś ważnym w życiu. Muzyka towarzyszy mi praktycznie wszędzie. Gdy chodzę to tupie, gdy siedzę to stukam długopisem w stół. Wszystko w życiu wiąże się z muzyką.

 

Paulina Krupińska: Dziękuję za rozmowę.

 

Oficjalne strony internetowe zespołu Corpus:

http://www.myspace.com/corpusofficial
http://www.reverbnation.com/corpusofficial
http://pl-pl.facebook.com/corpusofficial

 

- reklama -

4 KOMENTARZE

  1. W niedalekiej przyszłości na naszym profilu myspace będzie można przełuchać cały materiał DEMO. Narazie trzeba się uzbroic w cierpliwość – będzie warto!
    Gaclav

  2. Jaki rodzaj thrashu gracie? Wśród inspiracji wymieniacie Megadeth Slayer i Sepulturę – to spory rozrzut więc trudno się domyślić. Mi osobiście odpowiada stara szkoła niemiecka i nieświęta trójca: Kreator, Sodom i Destruction, ale nie pogardzę też czymś bardziej technicznym typu Testament, Voivod i Annihilator. Slayer i (stara ) Sepultura też mnóstwo OK. Nie przepadam za to za wynalazkami jak nu-metal albo ostatnie „dokonania” Metalliki.
    BTW: Ucieszyło mnie, że w moim rodzinnym mieście ktoś pamięta jeszcze o thrashu. Młodzi rzadko biorą się za metal, a już za thrash w szczególności. Ciekawy pomysł z wokalistką, Holy Moses mi przypomina. Jeśli wasza „gardłowa” prezentuje taki poziom jak Sabina Classen we wczesnych nagraniach to z niecierpliwością czekam na nagrania.

  3. Ciężko jest to określić z pozycji skazanej na brak obiektywizmu. Ja mogę powiedzieć za siebie – jako gigantów thrashu obok Jeffa Watersa zawsze stawiam Milanda Petrozze oraz Onkel Toma 😉 no i niech to narazie wystarczy.
    Gaclav

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj