Raciborzanie pożegnali króla skoków

3 marca na skoczni K90 w Oslo Adam Małysz zdobył brązowy medal mistrzostw świata. Kilka dni później ogłosił zakończenie kariery. Świadkami ostatniego sukcesu Orła z Wisły była grupa kibiców z Raciborza. Zobacz zdjęcia

Wyjazd do Oslo i udział w mistrzostwach świata w skokach narciarskich wspominają Krzysztof Borkowski, Przemysław Furman, Tobiasz Miensopust i Sebastian Reszuta:

- reklama -

Wyjazd na mistrzostwa  świata w Oslo zrodził się dosyć dawno. Wszystko zaczęło się od wyjazdu jednego z naszych kolegów do Norwegii już w czerwcu. Sebastian wraz ze swoją dziewczyną Natalią od pierwszego dnia swojego pobytu w Norwegii zapraszali nas do siebie w odwiedziny. I właśnie odwiedziny naszych przyjaciół były centralnym punktem wyjazdu. Zawody z udziałem Adama Małysza były ogromnym i wspaniałym dodatkiem do naszej wizyty w Oslo.

 

Jako, że w Polsce została nas trójka, trudno było znaleźć dogodny termin. Od października trwały dyskusje na temat najlepszego okresu na wyjazd. Po skonsultowaniu się między sobą zleciliśmy Sebastianowi misję rozeznania się w cenach i możliwości zdobycia biletów na mistrzostwa świata w marcu. Skoro mieliśmy spędzić super weekend w gronie przyjaciół, warto było wziąć udział w wydarzeniu, które na długo utkwi w naszej pamięci.

Nie pozostało nam nic innego, jak zaopatrzyć się w bilety zarówno lotnicze, jak i na zawody. Biletami na zawody zajął się Sebastian (udało się zdobyć wejściówki na indywidualny konkurs na skoczni K-90), natomiast my w miarę szybko wyszukaliśmy atrakcyjną ofertę lotu do Oslo. Po zsumowaniu wszystkich kosztów wypad ten nie okazał się drogi, przelot wraz z wejściówką na konkurs wyniósł każdego z nas po około 300 zł. W listopadzie, nasze transakcje zostały sfinalizowane i pozostało nam jedynie czekać na dzień wylotu.

 

Od lewej – Krzysiek, Sebastian, Przemek, Tobiasz. Zobacz więcej zdjęć.

 

W miarę upływu czasu przygotowania nabierały tempa, a emocje wzrastały. Tak na dobrą sprawę był to nasz pierwszy wspólny wyjazd na tak ważną imprezę jak mistrzostwa świata. Wcześniej zdarzało nam się bywać na różnych wydarzeniach sportowych (piłka nożna, siatkówka, hokej, tenis stołowy), ale zawody te nigdy nie miały takiej rangi jak finałowy konkurs mistrzostw świata.  W związku z tym, że przeczuwaliśmy, iż może to być ostatnia wielka impreza, na której Adam Małysz może osiągnąć znaczący sukces, postanowiliśmy się do tych mistrzostw przygotować jak najlepiej. Ten nasz jedyny (jak do tej pory) wyjazd na zawody skoków narciarskich musiał być wyjątkowy. Stąd też pomysł na stworzenie własnego projektu flagi oraz okazjonalnego hasła: "Filozofia jest taka, Małysz mistrzem świata. Racibórz-Oslo 2011" .

 

Po przygotowaniu wzorca flagi wysłaliśmy go do zaprzyjaźnionej firmy szyjącej banery z Goleniowa w zachodniopomorskim. Projekt firmy Seepoint przerósł nasze oczekiwania, od tego momentu wiedzieliśmy, że flaga musi zostać zauważona. Nie pomyliliśmy się, jak się później okazało flaga wzbudziła duże zainteresowanie zarówno mediów, jak i kibiców (nie tylko polskich), którzy stawali pod nią do zdjęć.

Na długo przed wylotem byliśmy już przygotowani na 100 procent. W końcu nadszedł upragniony dzień 25 lutego, kiedy to z samego rana udaliśmy się na lotnisko w Pyrzowicach, skąd o 10:00 odlatywał nasz samolot. Dla Przemka i Tobiasza był to pierwszy lot, ale i tak najwięcej nerwów stracił Krzysiek, który mimo kilku wcześniej odbytych lotów, w dalszym ciągu przeżywa stres związany z podniebnymi podróżami.

 

 

Po półtoragodzinnym locie wylądowaliśmy w zaśnieżonej Norwegii, gdzie czekał na nas Sebastian. Nie tracąc czasu, pod przewodnictwem Sebastiana od razu rozpoczęliśmy poznawanie tego pięknego kraju. Piątkowy wieczór spędziliśmy aktywnie korzystając z uroków miejscowego aquaparku. A już w sobotę, całą naszą czwórkę czekały największe w ten weekend emocje.

Na obiekty wyruszyliśmy około 2,5 godziny przed zawodami. Jak się okazało, sam półgodzinny dojazd na tereny, gdzie znajduje się skocznia był najłatwiejszy. Tuż za bramą wejściową dowidzieliśmy się, że czeka nas kilkukilometrowy szlak do przebycia. Pod skocznię dotarliśmy na około 40 minut przed rozpoczęciem zawodów. Przed samym konkursem udało nam się jeszcze zobaczyć kilka skoków treningowych.

 

Jednak największa adrenalina pojawiła się tuż przed godziną 16:00, kiedy to na belce po raz pierwszy pojawił się Adam Małysz. Kilkutysięczną grupę polskich kibiców ogarnęło istne szaleństwo. Kiedy po pierwszej serii zajmował 3. pozycję, żaden Polak pod skocznią nie wątpił, że w tym dniu Małysz sięgnie po medal. Druga seria przyniosła upragniony sukces oraz dostarczyła niesamowitych wrażeń i wiele radości nam wszystkim.

 

 

Jeszcze długo po zakończeniu konkursu spora grupa polskich fanów czekała na naszego mistrza skandując jego nazwisko. Po opuszczeniu skoczni w wyśmienitych nastrojach udaliśmy na nocne zwiedzanie Oslo. Miasto zrobiło na nas ogromne wrażenie. Następnego dnia, tuż po śniadaniu udaliśmy się w drogę powrotną do Polski. Chwile spędzone w Oslo dostarczyły nam wielu doznań. Pobyt na takiej imprezie daje niesamowite przeżycia, zwłaszcza jeśli ma się świadomość, że największa postać skoków osiąga swój ostatni wielki sukces. Nie ukrywamy,  że sposób w jaki Małysz pożegnał się ze skokami jest godny prawdziwego mistrza i wierzymy, że przez wiele lat pozostanie najwybitniejszym skoczkiem w historii.

- reklama -

4 KOMENTARZE

  1. Skąd się tacy biorą?! Dobra, odpowiem, choć wiem, że to kiepska prowokacja jak z Onetu. To do kiedy miał Małysz skakać? Do 70-tki? Musiał kiedyś odejść i zrobił to we właściwym momencie. A Stoch – przy całej sympatii dla niego – nigdy Małyszem nie będzie.
    BTW. Też widziałem Waszą flagę podczas transmisji. Przypomniały się dobre czasy, kiedy człowiek sam jeździł do Harrachova i Zakopanego na skoki…

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj