2 kwietnia 2005 roku też była sobota… to już 6 lat

Ostatnie godziny Jana Pawła II śledziły dziesiątki milionów ludzi na całym świecie, modląc się o każdą chwilę życia Papieża. Aż trudno uwierzyć, ale minęło już 6 lat, odkąd nie ma Go wśród nas. Odszedł tydzień po święcie Wielkiej Nocy.

Ojciec Święty długi czas cierpiał na chorobę Parkinsona. 1 lutego 2005 roku jego stan zdrowia znacznie się pogorszył, od tej chwili prawie nie pokazywał się publicznie. Pod koniec marca media na całym świecie podały: Papież umiera. 2 kwietnia odszedł.

- reklama -

 

Po przebytej ostrej grypie z powodu niewydolności oddechowej przeszedł zabieg tracheotomii. Kiedy 31 marca 2005 roku przechodził do swojej prywatnej kaplicy, nagle wystąpiły silne dreszcze spowodowane wysoką gorączką.  Jak stwierdzili lekarze, wówczas rozpoczął się wstrząs septyczny, połączony z zapaścią sercowo- naczyniową na co niewątpliwie miała wpływ infekcja dróg moczowych w i tak już osłabionym chorobą Parkinsona organiźmie. Papież dzielnie znosił to cierpienie. Wówczas wyraził wolę pozostania w domu. Mszę św. celebrował na łożu boleści, przy którym została odprawiona. Obecny tam kardynał Marian Jaworski udzielił Janowi Pawłowi II sakramentu namaszczenia. Przy łóżku między innymi nieustannie czuwał i modlił się jego ulubiony „Stasiu”, czyli sekretarz osobisty ks. kardynał Stanisław Dziwisz.

 

2 kwietnia o godz. 7.30 Papież zaczął tracić przytomność. Jeszcze do południa przyjął watykańskiego sekretarza stanu kardynała Angelo Sodano. W ciągu następnych godzin bardzo szybko wzrastała temperatura ciała. W przypływie świadomości ok. godz. 15.30 cichutko wyszeptał słowa: „Pozwólcie mi iść do Domu Ojca”. W tym czasie na Placu św. Piotra przerażone i zapłakane oczy tysięcy osób, w tym wielu młodych, wpatrzone były w okna papieskiego apartamentu, a ich usta wymawiały słowa gorącej modlitwy.

 

Wszyscy oczekiwali na dalsze wiadomości o stanie zdrowia papieża. Około godz. 19,00  Ojciec Święty zapadł w śpiączkę,  a podłączona do organizmu aparatura medyczna pokazywała zanik funkcji życiowych.  O godz. 21.37 lekarz papieski prof. Renato Buzzonetti potwierdził śmierć Jana Pawła II. Ogromny żal i rozpacz ogarnęły zgromadzone tłumy na Placu św. Piotra i na całym świecie. Płakali Katolicy,wyznawcy innych religii i niewierzący. Ten papież był wszystkim bliski. Na całym świecie rozdzowniły się dzwony, oznajmujące odejście wielkiego papieża do  Domu Ojca.

 

Sługę Bożego Jana Pawła II pożegnały tysiące wiernych na placu św. Piotra i miliony na całym świecie

 

Zmarł 2 kwietnia po Apelu Jasnogórskim do Jego ukochanej Matki. Była to pierwsza sobota miesiąca  w przeddzień Święta Miłosierdzia Bożego  Uroczystościom pogrzebowym w dniu 8 kwietnia na Placu św. Piotra przewodniczył kardynał Joseph Ratzinger. Udział wzięło ok. 300 tys. osób oraz 200  koronowanych głów, przywódców i przedstawicieli państw z całego świata.

 

wykorzystano tekst Krystiana Niewrzoła

- reklama -

8 KOMENTARZE

  1. To dziwne, bo własnie pojawiły się informacje z Watykanu, że nie odprawia się mszy za duszę zmarłego Ojca Świętego, ponieważ przyszły błogosławiony jest w niebie. Chyba, że autor jest schizmatykiem i nie jest w pełnej łączności z Rzymem.

  2. Przy okazji proszę się modlić za duszę św. Piotra, św. Jacka, bł. Anieli Salawy. Skoro Watykan uznaje, że już nie trzeba modlić się za duszę Jana Pawła II, to komuś w Raciborzu to nie pasuje i musi być bardziej papieski niż papież.

  3. Chyba jesteś jeszcze niedojrzały psychicznie do tego aby zrozumieć, iż po wyborze na papieża kardynał zostaje jednocześnie głową Kościoła Katolickioego i państwa watykańskiego. Tam jest Jego miejsce, również po śmierci a nie w kraju z którego wyszedł. Ta sprawa od wieków jest jasna.

    Twój zarzut jest niesłuszny.

  4. Ten komentator o dwa miejsca niżej powinien się przedewszystkim wstydzić za wulgarny język w tak poważnej sprawie i za brak wiedzy w tym zakresie.

    Ten komentarz powinien być usunięty.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj