Kraj, w którym odzież służy za papier toaletowy

Kilkanaście osób wzięło udział w slajdowisku, jakie w piątkowy wieczór, 3 lutego odbyło się z udziałem dr. Leszka Szczasnego w Miejskim Ośrodku Kultury, Sportu i Rekreacji w Kuźni Raciborskiej.

Raciborski podróżnik gościł w kuźniańskim domu kultury już po raz czwarty. Za pierwszym razem opowiedział słuchaczom o odwiedzonej przez siebie Turcji, drugi raz wystąpił z tym samym pokazem dla uczniów miejscowych placówek oświatowych, przed rokiem natomiast zaprezentował swoją wyprawę do Syrii. Tym razem słuchacze – za sprawą raciborzanina – udali się do Mauretanii, gdzie – jak zaznaczył autor – muchy są groźniejsze od Al-Kaidy.

- reklama -

 

Do kraju, leżącego w północno-zachodniej Afryce Leszek Szczasny dotarł we wrześniu 2010 r. samolotem, odwiedzając po drodze Maroko. Było to złamanie pewnych zasad, ponieważ raciborski filozof dotychczas odbywał podróże pieszo bądź autostopem. Na trasie afrykańskiej eskapady znalazło się kilka miast i wiosek, które najczęściej porażały swoim wyglądem.

 

 

Trwający ponad godzinę pokaz przedstawiał starannie ułożone etapy podróży. Prócz przebiegu trasy, dr Szczasny poświęcił sporo uwagi panującym tam obyczajom, ubiorowi, lokomocji czy rozrywce. Uwiecznianie poszczególnych rozdziałów wycieczki aparatem nie było jednak proste. Jak podkreślił raciborzanin – zdarzały się sytuacje, gdy pytano go posiadanie zezwolenia na fotografowanie. Innym razem próba wykonania zdjęcia jakiegoś obiektu mało nie skończyła się pobiciem.

 

 

Nie lepiej wygląda kwestia przemieszczania się mauretańskimi środkami transportu. Komunikacja najczęściej odbywa się pociągiem, składającym się w dużej mierze z wagonów towarowych, do których podpięte są trzy wagony określane "pasażerskimi", miejscowymi taksówkami bądź na wozie ciągniętym przez osły. W tym ostatnim przypadku jedynym siedziskiem jest bardzo często odrobina miejsca obok kozy, wiezionej przez innego współtowarzysza podróży.

 

 

Ciekawostką okazał się również element garderoby, jaką noszą mieszkańcy Mauretanii. Wierzchnie okrycie niejednokrotnie zdobi tzw. "bubu", czyli zwykła szata z czymś w rodzaju kieszeni po środku. Ten fragment odzieży nie należy jednak do dość schludnych, tym bardziej że służy często również jako ścierka do rąk, a nawet jako… papier toaletowy. Szaty co pewien czas oddawane do publicznych pralni, skąd – po wyschnięciu – można je zabrać z powrotem.

 

 

Choć frekwencja podczas slajdowiska nie była duża, nie zabrakło pytań, jakie kierowali do podróżnika słuchacze. Przybyłych na spotkanie interesował m. in. dostęp do podstawowej opieki medycznej, mediów czy internetu. Leszek Szczasny zachęcał ponadto do nabycia – na miejscu bądź poprzez kontakt mailowy – swojej książki, w której opisuje swe globtroterskie przygody. Zapowiedział także napisanie kolejnej publikacji, w której chciałby zawrzeć wspomnienia z Mauretanii, Rwandy, dokąd udał się w grudniu 2011 r. oraz – być może – innego kraju Afryki, do której jeszcze chciałby się pojechać. Roboczy tytuł książki to "Afrykański rytm".

Prelekcja dra Leszka Szczasnego została nagrodzona gorącymi brawami, sam autor slajdowiska po raz kolejny zaś udowodnił, że świat tak naprawdę jest na wyciągnięcie ręki.

Bartosz Kozina

- reklama -

4 KOMENTARZE

  1. Bubu czyli coś podobnego do kieszeni, noszone pośrodku i robiące za papier toaletowy. Czy przypadkiem pan Szczasny właśnie tak się nie zaprezentował podczas prelekcji i przepasając się kieszenią pośrodku pasa?

  2. „Bubu”, inaczej nazywane draa, czyli tradycyjna męska szata w kolorze białym lub błękitnym. To, co ma na sobie Pan Szczasny – jako żywo – nie przypomina więc „bubu”.

  3. Całkiem możliwe, że panu Szczasnemu nie mieści się „coś” w ciasnych jeansach więc nosi do pomocy przenośną kieszeń na wysokości rozporka.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj