Niezadowolony widz zakłócał przedstawienie w RCK

– Co za nuda! Ludzie do Holandii za pracą wyjeżdżają, a tu o miłości! – takie odgłosy padały z publiczności podczas przedstawienia podsumowującego galę dla wolontariuszy w RCK. Nie brakło widzów gotowych wyprowadzić "chama".

Ona, Bianka (Magdalena Walach) rozdarta pomiędzy względami dwóch adoratorów (Paweł Okraska, Marcel Wiercichowski), tryskających inteligentnym humorem i wyszukanymi podstępami w celu zdobycia kobiety. Który z nich okaże się zwycięzcą, a który będzie miał złamane serce? Nie dajcie się jednak zwieść klasycznej oprawie! – Tak anonsowali przedstawienie organizatorzy.

- reklama -

Mimo zapowiedzi nie brakło takich, którzy zwieść się dali. Zwłaszcza początkowi sztuki, kiedy aktor siedzący wśród publiczności, jeden z odtwórców głowych ról, zaczął wyrażać dezaprobatę jej tematem. Znaleźli się miłośnicy teatru, którzy gotowi byli powstrzymać gbura. Na szczęście wszystko szybko się wyjaśniło i dalsza część przedstawienia przebiegła bez zakłóceń.

 

/ps/

 

 ———————————————

 

zobacz także:

 

Jak już od kilku lat jest tradycją, w grudniu, podczas Dnia Wolontariatu, miasto honoruje tych, którzy wyróżniają się bezinteresowną działalnością na rzecz innych. Zobacz, kto w tym roku zasłużył na tytuł najlepszych wolontariuszy.

 

- reklama -

6 KOMENTARZE

  1. Najlepszym elementem komediowym było to, że jacyś umięśnieni zapaśnicy (tak wyglądali, w każdym razie nie był to raczej żaden klub inteligencki) rzucili się na aktora, chcąc go wywalić z RCK-u jak zaczął grać swoją kwestię siedząc na widowni. Trzeba naprawdę być niezłym łosiem, zeby nie rozpoznać aktora od zadymiarza: poznać przecież po profesjonalnym głosie, wyraźnej dykcji, po tym, że wypowiada swoje kwestie akurat w momentach, które pasują jak ulał do scenariusza, po tym, że siedzi akurat w pierwszym rzędzie. Ale jak ktoś nie chodzi do teatru, to pewnie pierwszy raz się spotkał z tym, że część aktorów jest ukryta na widowni. No i mieliśmy prawdziwy polew z kwiatu raciborskiej inteligencji z pierwszych rzędów ;)))

  2. Myślę, że wielu siedzących na widowni mówiąc kolokwialnie „dało się wkręcic”. Świadczyły o tym okrzyki, które dobiegały z tyłu widowni. Widzowie byłi raczej zdezorientowani, ale odwagi na nic więcej nie mieli. Osiłkowie którzy podbiegli do aktora mogli też być częscią planu. W kazdym razie wyszło wszystko bardzo realistycznie, a przede wszystkim zaskakująco. I o to w końcu chodziło. Bardzo mi się podobało.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj