Opozycja odkryła karty. Wacławczyk kandydatem na prezydenta

– Nie planujemy rewolucji ani żadnych czystek. Z pokorą podchodzimy do osiągnięć obecnej władzy, ale czas na zmiany – mówi Dawid Wacławczyk oficjalnie inaugurując swoją kampanię wyborczą.

 

- reklama -

Dziś w hotelu Polonia odbyła się konferencja prasowa, podczas której RSS Nasze Miasto, Prawo i Sprawiedliwość oraz Oblicza Ziemi Raciborskiej potwierdziły to, o czym mówiło się od dłuższego czasu. Wspólnym kandydatem na prezydenta będzie radny miejski Dawid Wacławczyk z NaM-u. W konferencji wzięła udział oprócz kandydata senator Izabela Kloc, a także Katarzyna Dutkiewicz, Tomasz Kusy, Piotr Dominiak, Józef Gadzicki i Piotr Ćwik, reprezentujący koalicjantów.

– Dziś kandyduję na stanowisko Prezydenta Raciborza. Zdecydowałem się na ten krok, bo uważam, że raciborski samorząd potrzebuje zmian i realnej alternatywy do obecnego układu, który od ponad dwudziestu lat okupuje wszystkie kluczowe stanowiska w mieście i powiecie. Choć z szacunkiem patrzę na dokonania poprzedników oraz na doświadczenie i osiągnięcia aktualnego Prezydenta Mirosława Lenka, to śmiem twierdzić, że dalsza dominacja jednej grupy politycznej uczyniłaby z idei demokracji lokalnej karykaturę. Aby Racibórz mógł się rozwijać i zejść z torów obecnej stagnacji społeczno – gospodarczej  niezbędne są zmiany! Zmiany dokonywane w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny są ożywcze, pozytywne i twórcze. Zmiana to niezbędny element rozwoju. Zmiany to szansa dla ludzi młodych, by w pełni rozwinęli swój potencjał i wsparli nim rozwój swojego miasta. Jako poważna programowa opozycja  przygotowywaliśmy się do służby na rzecz naszego miasta i ten potencjał posiadamy. Czy w przypadku stałej dominacji jednej grupy będzie szansa na taki twórczy rozwój? Czy obecna grupa sprawująca władzę, gdy poczuje pełne zabezpieczenie swoich stanowisk i wypłat na kolejne lata – nie popadnie w rytualizm, samozadowolenie i bezideowy sen? Czy tego naprawdę chcemy? Uważam, że nie! – tak decyzję uzasadnia Dawid Wacławczyk (więcej poniżej).

W trakcie konferencji przedstawiono zręby programu, z którym NaM-PiS-Oblicza pójdą do wyborów. Szczegółowy program ma być przedstawiony 7 października. Na dziś wiadomo, że w dużej mierze osadzony będzie na programie NaM sprzed 4 lat. Wacławczyk wyjawił, iż jednym z nowych punktów będzie nowatorski pomysł utworzenia w Raciborzu komunalnej farmy fotowoltaicznej.

Podano do wiadomości również nazwiska niektórych kandydatów, na których NaM szczególnie liczy w wyborach. I tak do rady miasta o głosy ubiegać się będą m.in. dotychczasowi radni Roman Wałach, Ryszard Frączek, Piotr Dominiak, a także Leon Fiołka,  Bartłomiej Adamski, Jarosław Łęski, Andrzej Rosół, Justyna Kiedrowska, Zbigniew Wieczorek czy Zbigniew Marciniak. Do powiatu wystartują Teresa Frencel, Dominik Konieczny, Katarzyna Dutkiewicz, Józef Gadzicki, Krzysztof Jasita, Jacek Ostrowski, Franciszek Marcol, Paweł Witt, Henryk Postawka, Szymon Polik, Łukasz Szczygielski, Marek Marcol.

W wyborach do rady miasta kandydaci PiS-u będą zgłaszani przez komitet wyborczy Dawida Wacławczyka, zaś do rady powiatu kandydaci NaM wystartują z list PiS.

 

 

*****************************************

 

Dawid Wacławczyk. Dlaczego kandyduję?

 

Szanowni Państwo!

Nazywam się Dawid Wacławczyk. Od 15 lat działam w raciborskich organizacjach pozarządowych zajmujących się kulturą i budową społeczeństwa obywatelskiego. Od 10 lat prowadzę w Raciborzu własną firmę: biuro podróży i lokal gastronomiczny. Robię to co kocham i w czym się realizuję. Od 4 lat jestem radnym Rady Miasta Racibórz, w której reprezentuję Raciborskie Stowarzyszenie Samorządowe NASZE MIASTO. Mimo tego, iż zasiadamy w ławach opozycji, znaczna część kluczowych punktów naszego programu wyborczego sprzed 4 lat została zrealizowana. To w naszym programie znajdowało się powstanie Specjalnej Strefy Ekonomicznej, droga szybkiego ruchu Pszczyna – Racibórz czy budowa systemu ścieżek rowerowych, które dziś pokrywają Racibórz. To opozycja zainicjowała powstanie karty "Rodzina +", domagała się placu zabaw w każdej dzielnicy i rozpoczęła dyskusję nad koniecznością rewitalizacji centrum Raciborza.

Dziś kandyduję na stanowisko Prezydenta Raciborza. Zdecydowałem się na ten krok, bo uważam, że raciborski samorząd potrzebuje zmian i realnej alternatywy do obecnego układu, który od ponad dwudziestu lat okupuje wszystkie kluczowe stanowiska w mieście i powiecie. Choć z szacunkiem patrzę na dokonania poprzedników oraz na doświadczenie i osiągnięcia aktualnego Prezydenta Mirosława Lenka, to śmiem twierdzić, że dalsza dominacja jednej grupy politycznej uczyniłaby z idei demokracji lokalnej karykaturę. Aby Racibórz mógł się rozwijać i zejść z torów obecnej stagnacji społeczno – gospodarczej  niezbędne są zmiany! Zmiany dokonywane w sposób ewolucyjny, a nie rewolucyjny są ożywcze, pozytywne i twórcze. Zmiana to niezbędny element rozwoju. Zmiany to szansa dla ludzi młodych, by w pełni rozwinęli swój potencjał i wsparli nim rozwój swojego miasta. Jako poważna programowa opozycja  przygotowywaliśmy się do służby na rzecz naszego miasta i ten potencjał posiadamy. Czy w przypadku stałej dominacji jednej grupy będzie szansa na taki twórczy rozwój? Czy obecna grupa sprawująca władzę, gdy poczuje pełne zabezpieczenie swoich stanowisk i wypłat na kolejne lata – nie popadnie w rytualizm, samozadowolenie i bezideowy sen? Czy tego naprawdę chcemy? Uważam, że nie!

Jako kandydat na Prezydenta Raciborza, oferuję Państwu przede wszystkim swoją mentalność. Jestem przedsiębiorcą i postrzegam samorząd oczami przedsiębiorcy, jednocześnie posiadając doświadczenie w działalności społecznej. Znam Racibórz od podszewki i czuję się jego częścią, choć jednocześnie potrafię go ocenić przez pryzmat kilkuset innych odwiedzonych miast w Polsce, Europie i na świecie. Stąd mam pewność, że w Raciborzu może być lepiej, ciekawiej i nowocześniej niż jest obecnie. Wiem, że dziś nie korzystamy ze wszystkich swoich atutów i nie rozwijamy się w tempie w jakim możemy.

Dzisiaj najważniejszym problemem Raciborza jest gwałtowny i stały spadek ilości mieszkańców, lawinowo rosnąca emigracja ludzi młodych i kiepska sytuacja na lokalnym rynku pracy, który nie daje zbyt wielu szans na utrzymanie rodziny, rozwój i realizację aspiracji zawodowych. To odbija się na lokalnym rynku usług, handlu i nieruchomości. Zmniejsza się ilość zawieranych transakcji, spadają obroty, zmniejszają się zyski przedsiębiorców, zarobki i zatrudnienie.

Tych problemów nie rozwiążą nowe rozrywki pociągające za sobą kolejne obciążenia budżetowe. Podupadającej kondycji raciborskiej gospodarki i zastoju na rynku nieruchomości nie da się przykryć drogimi koncertami, fajerwerkami i marketingiem politycznym.  

Najważniejszym zadaniem raciborskiego samorządu musi stać się skuteczne pozyskiwanie i profesjonalna obsługa nowych inwestorów, którzy jako jedyni mogą rozruszać rynek pracy i skłonić Raciborzan do pozostania na miejscu.

Nie możemy zapominać także o tym, że znaczące możliwości pozyskiwania nowych mieszkańców i nowych przedsiębiorców tkwią w potencjale Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej.

Wyjątkowo źle wygląda podupadające centrum, które przestało być miejscem reprezentacyjnym i prestiżowym. Najwyższa pora zacząć inwestować w te miejsca, które mają szansę wygenerować nowe miejsca pracy w lokalnym biznesie i przywrócić nam dumę z pięknej raciborskiej starówki!  

Z sąsiedniego Bohumina można dojechać do najważniejszych miast całej Europy. Z Raciborza nie można dojechać do Bohumina. Znaczący politycy, inwestorzy ani nawet turyści nie dociarają do Raciborza, gdyż znajduje się na drogowych peryferiach naszego województwa. Nie sposób tu dojechać szybko ani wygodnie. Racibórz trzeba przywrócić na europejską mapę komunikacji kolejowej i drogowej! Nie można odwracać się także od Odry i jej potencjalnych możliwości – także komunikacyjnych.

Dziś wszyscy stajemy przed realną szansą na zmianę władz naszego miasta. Po raz pierwszy w historii – cała raciborska opozycja mówi jednym głosem: wystawia jednego kandydata na stanowisko prezydenta i przedstawia jedną wspólną listę do Rady Miasta. Komitet ten firmuję własnym nazwiskiem. Mój zespół tworzą przedsiębiorcy, menagerowie oraz pełni pasji działacze społeczni. To ludzie, którzy mają doświadczenie w biznesie, sukcesy w pracy dla znaczących korporacji, posiadają nowoczesną wiedzę finansową i mają silny charakter! To ludzie otwarci i znający świat, mający wizje i nie bojący się zmian. To ludzie w pełni niezależni finansowo od jakichkolwiek układów towarzysko – politycznych.

Moją kandydaturę popierają: RSS Nasze Miasto, Prawo i Sprawiedliwość, Oblicza Ziemi Raciborskiej i Stowarzyszenie "Dobro Ojczyzny". Wiem jednak, że poparcie nawet największej ilości stowarzyszeń czy partii nic nie będzie znaczyć, gdy Ty i Twój znajomy, przyjaciel czy sąsiad nie poświęcicie kilku chwil by zapoznać się z naszą ofertą i nie weźmiecie udziału w wyborach.

Nie codziennie są wybory i nie zawsze jest czas, by coś drgnęło. Dlatego potrzebne jest wyczucie chwili. Zapytajmy więc samych siebie – jeżeli nie teraz, to kiedy ma się coś w Raciborzu zmienić? Za cztery lata? A może za dwanaście, dwadzieścia? Jeżeli Ty nam nie pomożesz, to kto?  Jeżeli będziesz tak bardzo się wahał … to po 16 listopada może być za późno!

Proponuję samorządową przedsiębiorczość zamiast polityki igrzysk i rozrywek! 
Proponuję budżet obywatelski zamiast objazdowej propagandy sukcesu!
Proponuję nowe rozdanie i uwolnienie potencjału raciborzan.

 

*********************************************

 

Dawid Wacławczyk – biografia

 

Urodziłem się 29 grudnia 1979 roku w Knurowie. Jestem rodowitym Ślązakiem.

W Raciborzu uczęszczałem do przedszkola, do szkoły podstawowej (ukończyłem SP nr 13) i średniej (jestem absolwentem II-go Liceum Ogólnokształcące im. Adama Mickiewicza).

W Raciborzu byłem ministrantem (parafia WNMP), tu trafiłem do Harcerstwa Rzeczpospolitej Polskiej (ZHR), tutaj założyłem zespół punkowy i tu przechodziłem mocną fazę młodzieńczego buntu, który cenię sobie do dziś. Dzięki niemu nie byłem, nie jestem i nie zamierzam być człowiekiem godzącym się na wątpliwe kompromisy i akceptację zastanej rzeczywistości tylko dlatego, że godzą się na nią osoby aktualnie sprawujące władzę.

W Raciborzu zawiązałem najcenniejsze przyjaźnie, które dziś niestety przechodzą próbę znacznego oddalenia. Z mojej 30 osobowej klasy, dziś w naszym mieście mieszka
i pracuje zaledwie kilka osób.

Studia, turystyka i dziennikarstwo…

Studiowałem w Krakowie Turystykę i Rekreację. W trakcie studiów zdobyłem sporą dawkę wiedzy z zakresu nauk geograficznych (to stało się źródłem mojej pasji podróżniczej), humanistycznych (pokochałem m.in. historię sztuki), jak i wiedzę z zakresu współczesnej ekonomii i prowadzenia biznesu. Temat mojej pracy magisterskiej  – "Perspektywy rozwoju turystyki na Ziemi Raciborskiej" był sygnałem, że w czasie studiów nie zerwałem więzi ze swoim miastem, a jego sprawy są mi bardzo drogie. Jako specjalista i praktyk branży turystycznej uważam, że  turystyka jest w dalszym ciągu jedną z niewykorzystanych szans rozwoju Raciborza.

Po pierwszym roku studiów zainteresowałem się także dziennikarstwem. W czasie wakacji trafiłem do "Raciborskiego Przeglądu Powiatowego", gdzie redaktorem naczelnym był Tomasz Kusy. W tej gazecie wydrukowano moje pierwsze teksty, tu zrobiłem swój pierwszy reportaż. W efekcie pierwszej przygody dziennikarskiej zacząłem interesować się sprawami raciborskiego samorządu. Wkrótce rozszerzyłem studia o "dziennikarstwo sportowe", trafiłem do ogólnopolskich magazynów studenckich i podróżniczych – najpierw jako autor, potem jako redaktor (pracowałem m.in. w Feniks Media Group).
 

Działalność społeczno – kulturalna…

Wcześnie rozpocząłem  pracę społeczno – kulturalną. W roku 2000 zorganizowałem  z przyjaciółmi pierwszy obóz artystyczno – przygodowy "Adapciak" na Ranczu Kaszubskim "Przystanek Alaska". Z tego pozytywnego doświadczenia po roku narodziło się Stowarzyszenie Artystów i Podróżników "Grupa Rosynant". Stowarzyszenie zostało ciepło przyjęte przez śp. Leszka Wykę – ówczesnego dyrektora Raciborskiego Centrum Kultury. Pod dachem RCK prowadziliśmy przez kilka lat galerię "Kopyto", rozpoczeliśmy organizację różnych imprez kulturalnych i podróżniczych . Regularne pokazy slajdów przyjęły po czasie formę corocznego "Raciborskiego Festiwalu Podróżniczego WIATRAKI", którego jestem dyrektorem. Festiwal odbywa się regularnie od 10 lat i jest jedną z najważniejszych imprez tego typu w Polsce.

Własna firma…

1 maja 2004 roku, w dniu wejścia Polski do Unii Europejskij… rozpocząłem własną działalność gospodarczą. Na początku prowadziłem (wraz z Marcinem Kazubskim) raciborski oddział  Biura Turystycznego "Everest", który po roku zamienił się we własną firmę "Orinoko – Art & Travel".  Dziś pod tą marką działa zarówno "Biuro Podróży ORINOKO",  oraz lokal – "Przystanek Kulturalny KONIEC ŚWIATA", znajdujący się na
ul. Karola Miarki 3A w Raciborzu (lokal kontynuuje działalność poprzedniego "pubu & cafe – Koniec Świata", który w latach 2005 – 2008 działał na I piętrze Domu Kultury "Strzecha").

Organizowanie wczasów, obozów artystycznych i przygodowych oraz wycieczek szkolnych i zielonych szkół – daje mi satysfakcję i spełnienie. Robię to co kocham, a moi klienci prawdopodobnie czerpią z mojej pracy radość, bo ciągle okazują  mi zaufanie.  Prowadzenie Przystanku Kulturalnego Koniec Świata, który łączy funkcje gastronomiczne z organizacją działań kulturalnych i rozrywkowych to wyzwanie w takim samym stopniu biznesowe, co kulturotwórcze. W wyniku mojego politycznego zaangażowania, na "pub & cafe Koniec Świata" został wydany wyrok skazujący – miał zniknąć z powierzchni Raciborza. Wspólnie z przyjaciółmi przetrwaliśmy wbrew woli lokalnych włodarzy
i obroniliśmy "Koniec Świata", który dziś realizuje swoją misję kulturalną i jest siedzibą niezależnych organizacji pozarządowych oraz wielu grup nieformalnych.

 
Jak trafiłem do samorządu?

Samorządem zainteresowałem się w wyniku działalności społecznej. Obserwując zabetonowany układ raciborskiej władzy i trafiając wielokrotnie na "szklany sufit", który ogranicza tych, którzy nie służą bezwiednie aktualnemu rozkładowi, w roku 2005 zawiązałem wraz z innymi liderami społecznymi nieformalne porozumienie "Aktywne Miasto". Z inspiracji  Roberta Myśliwego wstąpiliśmy do dającej w tym czasie nadzieję na zmiany Platformy Obywatelskiej, gdzie utworzyliśmy niezależne koło "Młoda Generacja". Po wyborach szybko przekonaliśmy się, jak łatwo można nakłonić do zmiany ideałów
i przekupić stanowiskami niektórych starszych kolegów. Z trzech wprowadzonych do RM radnych, dwóch od razu przeszło na stronę tych, przeciwko którym występowaliśmy. Wowczas Robert Myśliwy  zaproponował wystąpienie z szeregów PO, która okazała się wybitnie mało "obywatelska" i utworzenie "Raciborskiego Stowarzyszenia Samorządowego NASZE MIASTO". Stałem się jednym z założycieli tego ugrupowania, w roku 2010 zostałem radnym Rady Miasta Racibórz z jej ramienia, a od 2011 roku służę stowarzyszeniu piastując funkcję prezesa.

Obserwacja losów raciborskiej sceny samorządowej uświadomiła mi, że jednym z powodów tej 25-letniej dominacji tego samego układu towarzysko – politycznygo nie jest bynajmniej jego merytoryczna, ani nawet mentalna siła – cementuje go przede wszystkim strach i układ wzajemnych zależności finansowych. Równie ważnym czynnikiem był jednak podział raciborskiej opozycji. Niezależne osobowości i silne charaktery mają problem z działaniem w jednej drużynie. O wiele łatwiej buduje się organizacje oparte na członkach "biernych, miernych ale wiernych", ale taki model działania nie jest przedmiotem mojego zainteresowania.

Zauważmy, że obecnie wszystkie siły opozycyjne znalazły się w jednym klubie, a dziś – idą do wyborów samorządowych w jednej drużynie. Kandydaci wywodzący się z RSS Nasze Miasto, Prawa i Sprawiedliwości oraz Oblicz Ziemi Raciborskiej i Stowarzyszenia "Dobro Ojczyzny" stają do walki o jakościową zmianę raciborskiego samorządu w jednym szeregu.

Komitet Wyborczy Wyborców Dawida Wacławczyka wystawia jedną  listę do Rady Miasta. W wyborach do powiatu kandydaci tych organizacji pójdą pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości, z wyraźnym zachowaniem tożsamości organizacji z których się wywodzą. Raciborzanie będą mieli jasny i czytelny wybór: zagłosują za nowym rozdaniem i dopuszczą do władzy nowych ludzi, lub wybiorą trwanie w obecnym układzie. Wybór jest czytelny i prosty. Niech wygra lepszy!

Jakim jestem człowiekiem?

Tak jak tylko można – unikam przypinania się do etykiet innych niż moje imię i nazwisko.  Nie pozwalam sobie na zamykanie się w formułach określonych przez innych, choć oczywiście w jednych sprawach blisko mi do określenia "konserwatysta" (głównie w kwestiach światopoglądowych), w innych do "liberała" (zwłaszcza w gospodarce).

Podobno jestem indywidualistą, choć jednocześnie mam pełną świadomość tego, że rozwój może odbywać się tylko dzięki pracy grupowej. Nie obawiam się wyrażać swojego zdania nawet wówczas, gdy wiem, że będę musiał z tego tytułu ponieść społeczne konsekwencje. Zakłamanie i dwulicowość nie mieści się w arsenale moich zachowań.

Jak każdy człowiek – popełniam błędy, z których staram się jednak wyciągać wnioski.  Pod wpływem dyskusji i analizy sytuacji, potrafię zmieniać decyzje i przyznawać się do błędu. Nie boję się mylić i przegrywać. Ale mam dystans do ludzi, którzy popełniając ciągle ten sam błąd i działając ciągle według tego samego schematu – oczekują innych efektów i nie chcą wprowadzać zmian w swoim życiu prywatnym lub zawodowym.

Wychowałem się w duchu wiary katolickiej, którą czynnie praktykuję, choć dzięki postawie mojej mamy i doświadczeniom płynącym z odbytych podróży – mam w sobie głęboki szacunek dla osób innych wyznań i obrządków.

Jestem człowiekiem mocno związanym z naturą. Wierzę w nią tak samo jak w nieograniczone możliwości człowieka – jego intelektu, siły charakteru i moc ducha. Wierzę, że "chcieć znaczy móc", a "marzenia się spełniają". Pod warunkiem, że za tymi marzeniami idą konkretne działanie i solidna praca, a nie przysłowiowe "czekanie na cud".

Podróże

Pierwsze małe podróże odbywałem w wieku 4 lat w towarzystwie mojej mamy, dzięki której szybciej niż moi rówieśnicy dogłębnie poznałem Ziemię Raciborską, a potem Beskidy, Śląsk i najważniejsze miasta Polski. W wieku 15 lat samodzielnie zapracowałem na swoją pierwszą wyprawę w Bieszczady. Po trzeciej klasie liceum, wspólnie z moim przyjacielem Marcinem Kazubskim, pracując fizycznie na budowie w Niemczech, zarobiliśmy na profesjonalny sprzęt alpinistyczny i ekwipunek niezbędny do zdobycia Mont Blanc, czego dokonaliśmy we dwójkę, samodzielnie tj. bez przewodnika i profesjonalnego wsparcia osób dorosłych w wieku 17 lat. W kolejnych latach zdobywaliśmy mityczny Olimp, najwyższe szczyty Tatr i wiele innych gór Polski i Europy (do Korony Gór Polski brakuje mi tylko Ślęży ;).

Poza zdobywaniem górskich szczytów poznałem smak żeglowania na greckich Cykladach i na Mazurach (wolę Mazury), oraz zasmakowałem w trekkingu w Himalajach. Od 15 lat penetruję trampingowo Azję. Poznałem smak kolei transsyberyjskiej, bezdroża Mongolii, gwar Chin i piękno Tybetu. Zwiedzałem Indie, Nepal i kraje Indochin: Kambodżę, Birmę, Wietnam, Laos i Tajlandię. Od Azjatów powinniśmy się uczyć przedsiębiorczości i kultury opartej na szacunku do codziennej pracy.

W Polsce, poza "moim" Śląskiem, najlepiej czuję się na Kaszubach oraz w Beskidach. Najbardziej przemawiają do mnie bezdroża i cisza Beskidu Niskiego.

Nie od dziś wiadomo, że "podróże kształcą" i pozwalają spojrzeć na siebie, swoje otoczenie, miasto, kraj i krąg kulturowy – z szerszej perspektywy. Uczą pokory ale też inspirują. Wielokrotnie wykorzystuję swoje doświadczenie, wiedzę i umiejętności zdobyte podczas podróży w biznesie i działalności społecznej. Jestem głęboko przekonany, iż mogą być one bezcenną inspiracją także w samorządzie. W tej kwestii nie chodzi wcale
o jak największą ilość przebytych kilometrów. Kluczową sprawą jest w tym zakresie umiejętność patrzenia, słuchania, analizowania i wyciągania wniosków.
 
Rodzina

Rodzice: Matka Anna – muzyk, nauczyciel PSM w Raciborzu, (śp) ojciec Ludwik – artysta fotografik i działacz społeczno – kulturalny. Żona: Anna (nazwisko rodowe Kobylnik) – nauczyciel biologii i edukacji ekologicznej w Gimnazium nr 1 w Raciborzu. Córeczka: Amalia ur. 2 września 2014.

 

/ps/

- reklama -

53 KOMENTARZE

  1. Czytam, te niby głosy w dyskusji; toż to „podwórko dziecinady”, z drugiej strony „zdezelowana, wypluta i mocno wyjałowiona, Stara Gwardia”, a ta nowa postać Pani Ronin to już mieliśmy w prezydenckich wyborach w osobie (Kanadynczyka) Tyminskiego – taka perspektywa wyboru kandydatów do raciborskiej Władzy ! ! ! Chyba nie zgrzeszę, gdy do wyborów nie pójdę??? Znamienne jest to, że w Raciborzu, tak relnie, nie ma żadnej politycznej reprezentacji z istniejących w Polsce Parti’ Raciborskie tridum W-L-H, jak trzeba mogą być zarówno „biskupstwem” jak i „satanistwem” ! ! ! Z drugiej strony przeglądam Portal- w tym Raciborzu wiele się dobrego dzieje. Wygląda to, jak zgrane towarzystwa podwórkowe, które rywalizują z każdym innym podwórkiem – nie pozwolą nikomu sięgać po władzę Raciborza. JAK NICZYJE TO każdy inny, byle nie ktoś naszych, raciborskich podwórek. Raciborzanie ! ! ! , to przecież nasze miasto ! ! !

  2. Znam Pana Wacławczyka ze sprzedaży piwa i drinków w „Strzesze” , także młodzieży. I to jest wielki biznesmen. Racibórz zasłużył sobie na lepszego prezydenta, z klasą, kulturą i obyciem.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj