Wywiad z Anną Ronin – kandydatką na prezydenta

Jestem niezależną kobietą, która odniosła sukces i która chce zmienić to miasto.

Leszek Iwulski: Pani redaktor, jako człowiek mediów ma Pani okazję do dokładnego rozpoznania problemów tego miasta. Co według Pani stanowi największą bolączkę Raciborza?

- reklama -

 

Anna Ronin: Największym problemem Raciborza jest to, że utracił swój wielopokoleniowy charakter. Naturalnym więc jest zastępowanie starszego pokolenia młodym, co już teraz odbija się negatywnie na potencjale Raciborza, m.in. na handlu, usługach i pracy. Proszę zauważyć, że obecna władza szczyci się niskim bezrobociem, ale proszę zapytać pracodawców, czy w Raciborzu łatwo jest pozyskać specjalistów. Nie tylko specjalistów, ale też zwykłych pracowników jest na raciborskim rynku jak na lekarstwo i nie jest to efekt ostatnich miesięcy, w których ten problem bagatelizowano, ale ostatniej dekady. A dziś budowanie wielopokoleniowego miasta to nie zajęcie na jedną kadencję, ale na kolejnych 10 lat. Jesteśmy w momencie, w którym nie można już tego odkładać, bo problem będzie lawinowo narastał.  

 
Pani zwolennicy twierdzą, że wnosi Pani wiele świeżości do raciborskiej polityki . Jednak może trochę racji mają oponenci, którzy twierdzą, że brak doświadczenia jest dużą przeszkodą w samorządzie?

 

Moim oponentom łatwiej jest mówić o mnie jako redaktor naczelnej czy tłumaczu przysięgłym, ale pomija się fakt, że pracowałam przy obsłudze dużego koncernu, a w dobie rozwoju strategicznego milczenie bywa złotem a mowa srebrem. Zatem koncept dobrego zarządzania to nie układy i ocenia się go po efektach a nie po deklaracjach. Można powiedzieć paradoksalnie, że obecna władza w myśl Pana pytania ma doświadczenie i kompetencje. Zapytajmy zatem gdzie są efekty? Proszę zauważyć ciekawą rzecz odnośnie kompetencji dot. strategii rozwoju miasta czy powiatu, nad którą nie zastanawia się żaden wyborca, te dokumenty opracowują eksperci, często taśmowo, szablonowo. Mają wytyczne do strategii, które są podobne we wszystkich miastach. Strategię chowa się głęboko do szuflady- w przypadku dużych koncernów-wizję rozwoju zna garstka osób, która obowiązana jest do jej realizacji. Mamy zatem obszar, w którym władza szczyci się strategią ale nie ma efektów! Kluczem jest zatem rozwiązywanie problemów a nie bazowanie na ładnie brzmiących sloganach. 

 

W swojej kampanii wyborczej odwołuje się Pani często do doświadczeń naszych zachodnich sąsiadów. Jakie wzorce, pomysły chciałaby przemycić Pani do zarządzania Raciborzem?

 

Odwołuję się nie tylko do zachodnich doświadczeń. Inspirujący są również nasi południowi sąsiedzi. Proszę spojrzeć na Opawę, jak potrafiła zawalczyć o połączenia z Ostrawą. Stworzyła ona oś rozwoju gospodarczego i w tej osi brakuje właśnie Raciborza, który uległ prowincjonalizacji. Konia z rzędem temu kto powie, gdzie leży Racibórz. Chodzi oczywiście o ludzi z zewnątrz Raciborza. Bo Racibórz nie ma rozpoznawalnego miejsca na mapie Polski. Nie mówi się nawet, że Racibórz leży koło Rybnika. To są złe sygnały. A odpowiadając wprost na pytanie- proszę wymienić choć jedną misję gospodarczą, o którą zabiegał Mirosław Lenk w ostatnich czterech latach? 

 

 

 

W kampanii zwraca Pani szczególną uwagę na swoje doświadczenia międzynarodowe. Jak chciałaby Pani wykorzystać atut, jakim jest znajomość języków obcych i łatwość nawiązywania kontaktów ponda granicą już nie tylko województwa ale nawet kontynentu w zarządzaniu i reprezentowaniu miasta?

 

Kolejny raz odczytujemy pewne rzeczy wyrwane z kontekstu. Mówi się wyraźnie o mojej znajomości języków obcych ale pomija liczne kontakty jakie mam z politykami europejskimi czy organizacjami. Język jest tylko narzędziem ale te kontakty drogą do dotarcia do doświadczeń i innowacji. Oczywiście z drugiej strony to dotarcie nie ma sensu, jeśli ktoś nie potrafi rozmawiać w j. obcym. Ważne rozmowy odbywają się często w kuluarach a nie we fleszach lamp przy mikrofonie, w tym momencie znajomość obcych to gwarant potencjalnego sukcesu.

 

Przed Raciborzem stoi poważne wyzwanie, jakim jest zmiana struktury demograficznej w mieście?

 

Uważam, że to najważniejsze wyzwanie dla miasta. Zdaję sobie sprawę, że jest to zjawisko charakterystyczne dla całej Polski, a nawet Europy. Jednak, jeśli nie będziemy działać w tym kierunku, to niedługo Racibórz kompletnie się wyludni. Nie ma jednej pigułki, którą moglibyśmy zażyć i czekać na efekty. Kryzys demograficzny nie jest choroba typu grypa, która się nagle pojawia i po pewnym czasie zanika. Kryzys demograficzny można porównać do otyłości. Dłużej się jej nabiera, jest trudniejsza do pozbycia się jej. Tutaj pomaga ogromna dyscyplina, samozaparcie i lata pracy.  Receptą na depopulację jest więc długa droga a zaczyna się od zmiany mentalności. Jeśli stworzymy urząd otwarty na pomysły i zadbamy o to, żeby to co najlepsze zawsze wygrywało to jest to już jeden krok do odwrócenia negatywnego trendu. Konieczna jest oczywiście mocna edukacja biznesowa, sprawienie, aby plan przestrzenny był dla wszystkich przedsiębiorców, silna agenda biznesowa oraz promocja miasta. Jeszcze raz podkreślam: nie mamy już czasu na odkładanie tej kuracji.

 

Porozmawiajmy o ekologii. Z jednej strony Racibórz jak większość miast na Śląsku ma problem z niską emisją (chociaż nie tak wielki jak inne śląskie miasta), z drugiej to szansa dla raciborskiego przemysłu działających w branży energii odnawialnej?

 

Jest rzeczą oczywistą, że musimy chwalić się osiągnięciami raciborskiego sektora OZE ale z jednym zastrzeżeniem, że zrobimy to sprawiedliwie. Wspierając wszystkie firmy. Nie może być tak, że podawany jest przykład tylko jednej firmy a reszta nie czuje wsparcia ze strony miasta. W pozostałym zakresie jesteśmy niestety skazani na kierunki polityki w tym zakresie co oczywiście nie przeszkadza szukać wśród inwestorów na całym świecie firm tej branży, aby ich zainteresować. Uważam jak najbardziej, że należy promować wszystkie podmioty związane z energią odnawialną. Każda firma musi mieć szansę być zauważona, właśnie dzięki umiejętnym działaniom promocyjnym.

 

- reklama -

63 KOMENTARZE

  1. to
    fakt
    N[b]o Lenie Śmierdzące – W Domu Siedzita
    Coś Cuchnie Lenistwem – Na Wybory Nie Chodzita
    Ale Narzekac To Zawsze I Wszędzie Lubita
    Wstyd Wstyd Że Tak To Wygląda No Cóż Hołota
    Nic Nie Zrobić Nic Nie Umieć Nie Glosować -miernota[/b]

  2. nie rozumie dlaczego mniejszosc ma rzadzic wiekszoscia bo wiekszosc to same glupki???? o jest niewporzadku to jest chorew tu jest POLSKA i mniejszosc ma siedziec cicho a nie pchac sie beszczelnie do wladzy to jest skandal

  3. [color=#6c6d72]Taka jedna bardzo istotna kwestia: pani Anna NA PEWNO nie jest z Odnowy, bo w Raciborzu Odnowa w Duchu Świętym jest TYLKO I WYŁĄCZNIE w kościele farnym – jest to KATOLICKA grupa, na spotkaniach są księża i jest wszystko w porządku. Natomiast sekta, o której piszecie już od 10 lat nie należy do Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym. Przekształcono ją we Wspólnotę Modlitewną, a od prawie już 5 lat nie spotykają się w kościele. Dlatego ta grupa nie ma już NIC wspólnego z Odnową, która jest normalną, dobrą wspólnotą. Przez takie komentarze siejecie zamęt i robicie złą opinię tej normalnej wspólnocie. Dlatego gdy pani Ania pisze, że nie jest z odnowy to pisze prawdę. Zapytajcie lepiej czy jest z sekty lub czy ma kontakty z Norbertem Miką. To bardzo ważne! Odnowa to Odnowa, sekta to sekta. Nawzywajmy rzeczy po imieniu![/color]

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj