Niemcy w Polsce mają mówić tylko po niemiecku?

Na zdjęciu poświęcenie dwujęzycznych tablic w miejscowości Łubowice w 2008 roku.
Na zdjęciu poświęcenie dwujęzycznych tablic w miejscowości Łubowice w 2008 roku.

Sabine Haake, konsul Republiki Federalnej Niemiec, krytykuje mniejszość niemiecką za używanie nie tylko języka polskiego, ale także dialektu górnośląskiego.

- reklama -

 

19 maja na Górze św. Anny (woj. opolskie, gmina Leśnica) odbył się Zjazd Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce (VDG). VGD to główna organizacja reprezentująca mniejszość niemiecką w naszym kraju, z głosem której liczy się nawet polski rząd. Gościem specjalnym, odbywającego się cyklicznie co roku zjazdu, była szefowa konsulatu w Opolu Sabina Haake. W przemówieniu pani konsul mówiła o pogarszającej się sytuacji Niemców w Polsce, w nawiązaniu do zmian w ordynacji wyborczej w wyborach samorządowych i reformy sądownictwa (zakaz podwójnego obywatelstwa dla sędziów). Zaapelowała też do Niemców w Polsce, żeby nie tylko na pokaz, ale również w domu, używali języka niemieckiego. – Pomyślcie o tym, jaki przykład dajecie swoim dzieciom i wnukom – zarzuciła przedstawicielom mniejszości, że oficjalnie „podkreślają znaczenie języka niemieckiego, ale potem, szybko wracają do używania języka polskiego lub dialektu górnośląskiego (oberschlesischen dialekt)”.

Słowa te doczekały się komentarza jedynie w kilku prawicowych portalach, poza tym przeszły praktycznie bez echa. Czy słusznie? Wszak mniejszość ma swoje prawa, zaś przedstawiciel państwa – matecznika jest po to, by wśród swoich ziomków podtrzymywać kulturę (w tym głównie język) ojczystą. Warto jednak odwrócić sytuację i zwrócić uwagę na fakt, jaka byłaby reakcja, gdyby to polscy urzędnicy czy dyplomaci wypowiadali się oficjalnie w podobnym tonie na terenie innych państw. Czy ktoś wyobraża sobie konsula w Wilnie rugającego tamtejszą Polonię za posługiwanie się językiem litewskim? W mediach co rusz pojawiają się doniesienia o dyskryminacji polskich pracowników w niemieckich firmach, przejawiającej się zakazem używania w pracy języka polskiego – mniej czy bardziej prawdziwe – ktoś reaguje? O reakcji polskojęzycznych mediów lewicowo-liberalnych nawet nie warto wspominać. Gdyby polski konsul wyskoczył z czymś podobnym, Gazeta Wyborcza krzyczałaby na pierwszej stronie o niedopuszczalnych i skandalicznych praktykach w zjednoczonej Europie, opatrując artykuły nagłówkami pełnymi szowinizmów, „ksenofobizmów”, nacjonalizmów i wszelkich innych izmów.

Do wypowiedzi pani Haake jako jeden z nielicznych odniósł się Piotr Spyra, były wojewoda śląski. – Czytając te słowa, zastanawiam się, ilu, tak naprawdę, przedstawicieli mniejszości niemieckiej w Polsce posługuje się językiem niemieckim, jako językiem ojczystym? Poza tym, mam poważne obawy, czy słowa Sabine Haake nie są formą dyskryminacji wobec obywateli polskich o niemieckiej opcji narodowościowej, którzy nie są etnicznymi Niemcami. Na pewno mamy w tym wypadku do czynienia z próbą wartościowania obywateli polskich w zależności od tego, jakim językiem się posługują, a to jawne złamanie obowiązujących w Polsce i w Europie standardów praw człowieka – napisał na swoim blogu.

W powiecie wodzisławskim i raciborskim (zwłaszcza) mniejszość niemiecka funkcjonuje bardzo prężnie i korzysta ze swoich praw, co przejawia się m.in. tablicami dwujęzycznymi w gminie Rudnik. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, konsul Sabina Haake rzeczywiście może mieć powody do niepokoju. Według spisu powszechnego z 2011 roku mniejszość niemiecka to trzecia pod względem liczebności grupa narodowo-etniczna w Polsce. Więcej osób deklaruje się tylko jako Kaszubi lub Ślązacy. I o ile w poprzednim spisie z 2002 używanie języka niemieckiego jako języka domowego deklarowało 204,6 tys. osób przy 56,6 tys. używających śląskiego i 52,7 tys. kaszubskiego, tak przy okazji spisu 2011 dane te uległy diametralnej zmianie. Niemiecki jako język domowy zadeklarowało 96,5 tys. osób (spadek o 108,1 tys.), zaś dialekt śląski i kaszubski wskazało odpowiednio 529,4 tys. osób (wzrost o 472,7 tys.) i 108,1 tys. (wzrost o 55,5 tys.).

Czytaj także: Czy w całej Gminie Rudnik będą dwujęzyczne tablice?

Fot. Renata Sala

/BR/

- reklama -

12 KOMENTARZE

  1. Polska powinna zabrać im prawa mniejszości a tych co czują szwabską krew do niemiec tak jak w niemczech Polacy nie mają praw mniejszościowych dlaczego z moich podatków mam łożyć na niemca w Polsce

  2. nie macie pojęcia, to po jakiego się wypowiadacie? do-edukować się, co to mniejszość, a potem dyskutować? pajace!

  3. ha ha wy tak na poważnie panowie,aż mi was szkoda jeśli nie widzicie różnicy czemu istnieje mniejszość niemiecka w PL a czemu niema mniejszości polskiej w DE. Nikt polaków siłą tam nie zawiózł,ale siłą wpiepszyli sie na Śląsk chociaż nikt was o to nie prosił.Przyjechali zaborcy i myślą że są u siebie

  4. Anonim ty sie zastanów co piszesz, przecież ty tez nie masz żadnych argumentów, nie ma mniejszości polskiej w Republice Federalnej to powinny być działania symetryczne, nie powinno być mniejszości niemieckiej, żadnych tablic , a pani konsul niech poucza swoich arabskich przyjaciół.

  5. Pani zapomniała,że mieszkamy w UNII Europejskiej !! jesteśmy Europejczykami!!! mniejszość niemiecka >>> to nie tylko język !!! ZAWSZE należy dostosować się do warunków KRAJU/rejonu ,W KTÓRYM SIĘ MIESZKA. Dziś NIE jest WAZNE czy to będzie Polska, Niemcy, Francja czy Anglia. Jeśli wpadłeś miedzy wrony, musisz krakać jak i one. A pozostałe zachowania wyłącznie w ramach własnego domostwa

  6. język niemiecki jest piękny i powinien brzmieć na Opolszczyźnie tak jak i język polski. A Niemcy Opolscy są więcej niż ok. Powinniśmy uczyć się od nich.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj