„Jak stado baranów” – subiektywne spostrzeżenia czytelnika na temat kampanii wyborczej

Jak stado baranów... komentarz naszego czytelnika do prowadzonej obecnie kampanii wyborczej. fot.: pixabay.com

Mam wrażenie, że kandydaci traktują nas jak puste garnki bez własnego zdania i poglądu na sprawy Miasta. Dzisiaj kampania kompletnie nie opiera się na faktach, konkretach ani na rzeczywistym i pragmatycznym spojrzeniu na potrzeby mieszkańców. Oczywiście, każdy z kandydatów ma w swoim programie konkretne punkty, ale albo słyszymy te same frazesy już od lat, albo są u większości dokładnie takie same.

Co za różnica na kogo zagłosuję? Przecież i tak będę miał darmową komunikacją i tysiące kilometrów nowych chodników, ścieżek rowerowych i miasto bez barier architektonicznych utrudniających życie niepełnosprawnym. Poza tym, będę mieszkał w pięknym, zielonym mieście pełnym skwerów i drzew. Reszta punktów to najczęściej jakieś mrzonki. Jest oczywiście kilka ewenementów jak np. przystań w Łubowicach. Niby konkret, ale czyżby w tym przypadku kandydat się pomylił? Czy może chciał wcześniej kandydować w Łubowicach, potem się rozmyślił, a punkt w programie został? Przecież często się zdarza taka zmiana zdania. W kilka dni nawet… Podobnym przykładem jest budowa ścieżki rowerowej do Pietrowic Wielkich, która w granicach miasta została wybudowana już rok czy dwa lata temu. Takie małe niedopatrzenie, no ale pewnie da się to wytłumaczyć – „przecież tamtą to „oni” budowali więc jest zła i trzeba ją wybudować od nowa. Najlepiej gdzie indziej. Więc „my” zrobimy to lepiej.” Chociaż w tym przypadku to „oni” i „my” się trochę zlewa w jedno…

- reklama -

Do tego dochodzą tak groteskowe sytuacje jak filmy o kruszeniu betonu albo decyzje o kandydowaniu, a później o niekandydowaniu podejmowane w ciągu 4 dni, dosłownie, to od czwartku do niedzieli. Przecież to nawet nie jest śmieszne tylko żałosne i jeszcze udawanie, że to nie było wcześniej ustalone ani zaplanowane. To jest właśnie traktowanie wyborców jak stado baranów, jakbyśmy byli tak naiwni, że w to uwierzymy. Nie mówiąc o tym, jak kandydat na prezydenta musi przeczytać notatki ze swojego „Ajfona”, bo zapomniał co chce powiedzieć na inauguracji swojej kandydatury…

Kolejna sprawa to spotkania z kandydatami, na których nie można zadawać im pytań. Można tylko wysłuchać, jak to będziemy mieli wielki Racibórz. „Wielki znów”. Znaczy wielki jak kiedy? Możemy też zobaczyć prezentację aktualnego prezydenta z modnymi dzisiaj #hasztagami. No a już szczytem jest rozkręcanie kampanii wokół całkowicie abstrakcyjnego hasła jak „budowanie zgody”. Mnie nie interesuje kto z kim się lubi albo i nie. W Radzie Miasta każdy ma pracować dla dobra mieszkańców, a nie tak jak to jest dotychczas, dla zbijania swojego kapitału politycznego kosztem konkurencji. Niestety, koszt ponosimy jednak my. Mieszkańcy. Podatnicy.

Poza tym trzeba sobie zdać sprawę, że prezydent Raciborza, jak każdego innego miasta, będzie robił to co każe mu Rada Miasta!!! Nikt o tym nie wspomina! A powinien być to pierwszy i najważniejszy punkt każdej kampanii prezydenckiej! Czyli potrzeba wprowadzenia do rady NOWYCH jej członków, którzy będą reprezentować potrzeby i interes mieszkańców i przestaną się kłócić między sobą i głosować sobie na złość. To jest odniesienie do tego co powyżej. Mogą się nie lubić, nikt im nie karze być przyjaciółmi. Może nawet lepiej jak patrzą wzajemnie na swoje pomysły krytycznie, ale niech to będzie krytyka konstruktywna. Jeżeli chcemy zmian w mieście, musimy przede wszystkim zmienić radnych!

Reasumując, kampania w Raciborzu nie różni się niczym od kłótni, jakie widzimy w telewizji pomiędzy politykami wielkich partii. Jest to granie na emocjach, wzajemne deprecjonowanie kandydatur jak np. komentarz jednego z tych na „TAK” do programu tego kandydata na prezydenta, co to będzie służyć mieszkańcom; albo próba wmówienia wyborcom przez już nieaktualną kandydatkę na ten urząd, że ten jest poplecznikiem prezydenta. U nas kampania jest tylko bardziej przaśna, ci wielcy mają autobusy i jeżdżą po całej Polsce, a my namioty ogrodowe rozstawiane co dzień w innym miejscu miasta, z krzywo naciągniętym banerem i rowerowe stoliko-wózki. Tylko kandydatom się wydaje, że będą wielkimi politykami.

Krystian Baka – raciborzanin

- reklama -

63 KOMENTARZE

  1. Szanowny Panie, ścieżka do Pietrowic to postulat KWW TAK. który wystawił listy do miasta i powiatu. Program tego komitetu obejmuje dwa samorządy. To samo dotyczy przystani w Łubowicach, która znalazła się w porozumieniu zawartym przez powiat, gminę Rudnik i Racibórz. Zanim się coś napiszę i opublikuje warto sprawdzić, doczytać…

  2. Mądre słowa, kilka nieścisłości nie zmienia kontekstu. Nie jesteśmy baranami. Mamy XXI wiek, korzystamy z różnych mediów. Kandydującym wydaje się, że jesteśmy jak puste garnki bez własnego zdania i poglądu na sprawy miasta i powiatu.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj