O możliwości powołania Lokalnej Organizacji Turystycznej pytał podczas ostatniej Komisji Rozwoju Gospodarczego, Promocji i Współpracy z Zagranicą radny Leszek Wyka.
Jest to kolejny wniosek radnego, nawiązujący do polityki turystycznej. Przed miesiącem L. Wyka – mówiąc o turystyce stwierdził, że z tą miasto zmierza w ciemność. – Wspominałem pewnego czasu o Lokalnej Organizacji Turystycznej oraz o Programie Rozwoju Turystyki – zaczął radny, podkreślając, że tego typu podmiotów w Raciborzu nie ma. Zwracając się natomiast do obecnej na posiedzeniu komisji Grażyny Wójcik – dyrektora Agencji Promocji Ziemi Raciborskiej i Wspierania Przedsiębiorczości powiedział: – Nie podważam absolutnie działalności pani dyrektor, bo jestem pod wrażeniem tego, co Państwo zrobiliście i nie mam zamiaru wchodzić w Wasze kompetencje. Mam jednak pytanie, przy czym proszę je traktować z sympatią, a nie z rozliczaniem. Czy w Agencji są zatrudnieni specjaliści od turystyki? – zapytał Wyka.
– Nie mamy takich osób, ponieważ zaczynamy dopiero się w turystyce specjalizować – zaznaczyła dyrektor Agencji (fot. poniżej). – Z racji tego, że swoją siedzibę mamy od niedawna na zamku, turystyczną informacją zajmować się będą moi pracownicy bądź osoby, które dodatkowo zatrudnimy – dodała.
Leszek Wyka jednak nie odpuszczał i zapytał, czy ktoś dokonał analizy atrakcyjności turystyki powiatu raciborskiego? Mało atrakcyjnym punktem turystycznym – zdaniem radnego – jest pałacyk myśliwski z 1783 r., znajdujący się na terenie rezerwatu przyrody "Łężczok", który wpisany jest do rejestru zabytków. – Lokalna Organizacja Turystyczna – moim zdaniem – powinna składać się z ludzi, którzy znają się na turystyce, reprezentują hotelarstwo, biura turystyczne czy prywatny biznes – wyliczał radny RSS Nasze Miasto, podkreślając, że LOT-y funkcjonują z powodzeniem w wielu polskich miastach i to mniejszych od Raciborza. – Nie możemy koncentrować się wyłącznie na produkowaniu materiałów promocyjnych. Zadaniem osób z LOT-u będzie wypracowanie gotowych wycieczek, czy też ich scenariuszy, wskażą przewodnika turystycznego – argumentował potrzebę powołania takiego podmiotu L. Wyka. Radny zaznaczył również, że roli przewodnika nie spełnia np. PTTK. Tę funkcję – na co zwraca uwagę członek Komisji – pełnią pasjonaci lokalnej historii. – W związku z tym, proponuję zastanowić się nad programem rozwoju tej turystyki i nad LOT-em, nie odbierając Agencji pracy, bo i tak mają jej sporo – zakończył Wyka.
W dyskusję włączył się Józef Stukator, stwierdzając, że gminy powiatu raciborskiego są m. in. członkami Subregionu Zachodniego, który jest z kolei udziałowcem w Śląskiej Organizacji Turystycznej. – W tej sytuacji powiat raciborski jest też w jakiś sposób współudziałowcem tej instytucji – zauważył były wójt Kornowaca.
Radny NaM-u nie ustępował: – Oprowadzaniem może zająć się Agencja, ale to muszą być ludzie, którzy są specjalistami. Nikt z nas – nie znając tej dziedziny – tego nie zrobi. A w Raciborzu są tacy ludzie. Wiem o nich, bo ich znam – podkreślił. – W jaki sposób pozyskać tych specjalistów, o których Pan mówi? – zapytał z kolei radny Leonard Malcharczyk. – Jaką drogą powinniśmy iść? Czy mamy powołać jakieś odrębne ciało? – zastanawiał się przewodniczący Komisji Rozwoju Gospodarczego.
– LOT ma to do siebie – kontynuował L. Wyka – że zrzesza poszczególne grupy, działające w branży turystycznej. Proponowałem powołać taką organizację turystyczną na zasadzie współpracy powiatu z miastem. Bo dziwię się, że prezydent 50-tys. miasta będzie mówił, że nie interesuje go zamek, bo to zadanie powiatu… Myślę, że jest tu jakiś impas – zaznaczył.
Do słów L. Wyki odniósł się radny Malcharczyk (na zdj. powyżej). – Agencję należy rozumieć jako coś, co reprezentuje powiat. Czy rzeczywiście jest sens, żeby powoływać coś, co byłoby tym połączeniem miasta i powiatu? – Ja nie twierdzę, że coś takiego musi realizowane na zasadzie powoływania takiej instytucji. Może spróbować zawrzeć umowę z instytucjami, którzy są pasjonatami turystyki i wypracować jakiś model… To sprzedaje w mieście Dawid Wacławczyk. Niestety z oporem – podkreślił, nie kryjąc rozczarowania Leszek Wyka.
– Myślę, że temat wart jest przemyślenia – powiedział, zwracając się w stronę Grażyny Wójcik, Leonard Malcharczyk. – Postaramy się jak najszybciej znaleźć jakaś drogę i wtedy raz jeszcze poprosiłbym Panią o przyjście na spotkanie – dodał. Dyrektor Agencji przyjęła propozycję, zaznaczając, że może uda się zorganizować niewielkie seminarium z udziałem przewodników czy hotelarzy.
Temat zostałby zamknięty, gdyby nie głos radnego Franciszka Marcola, który zwrócił uwagę na to, by turystykę rozszerzyć na cały powiat, a nie zajmować się pojedynczymi działaniami. – Przez kilka lat obserwowałem, jak się zmieniała zasada organizacji wycieczek dla najmłodszych dzieci. Nagle się okazuje, że takim bardzo ważnym punktem jest raciborskie muzeum – zaznaczył członek Komisji Rozwoju Gospodarczego, Promocji i Współpracy z Zagranicą. Zdaniem radnego, musi być jakaś lokomotywa, która to pociągnie i musi być nią Racibórz. – Dla wielu nawet Krzyżanowice to jest jak Kraków. Młodzi nie znają Krzyżanowic, nie znają Pietrowic. Chociaż to ten sam powiat – mówił Marcol, proponując, żeby specjalną ofertę przygotować dla wszystkich gminnych szkół. – Jedziemy np. do Muzeum, ale dodatkowo udajemy się do Łubowic czy Krzyżanowic – podkreślił radny.
Nie znaczy to jednak, że organizacja typu LOT pozbawiona byłaby sensu. Z jednej strony – jak zaznaczył F. Marcol – trzeba wychodzić na bogatego turystę, ale nie wolno zapominać o najmłodszych, którzy idąc po kilkunastu latach gdzieś w świat, mogliby powiedzieć, ze również mają ciekawy rejon. – Bo okaże się, że coś ciekawego ktoś inny widział, a mieszkaniec regionu o tym nie wie. Zanim wypróbujemy zrobić coś na większą skalę, spróbujmy od czegoś małego, jakąś szkolną wycieczkę: Racibórz plus Pietrowice czy Krzyżanowice – zakończył radny Marcol.
Czytaj również: L. Wyka: Z turystyką zmierzamy w ciemność
/BaK/