Picie pod chmurką legalne?

Piękna pogoda, zieleń raciborskich parków i wakacyjny nastrój sprawiają, że coraz więcej raciborzan zasiada z alkoholowymi trunkami w miejscach publicznych. Często grozi za to mandat, ale nie zawsze.

- reklama -

Przede wszystkim termin „spożywanie alkoholu w miejscu publicznym” to zwrot wymyślony przez funkcjonariuszy zarówno policji jak i straży miejsko-wiejskich. W prawie nie istnieje coś takiego jak „miejsce publiczne”. Ustawa z dnia 26 października 1982r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (Dz.U. 1982 nr 35 poz. 230) jasno i klarownie w art. 14. wprowadza jednak pojęcie „miejsc objętych zakazem spożywania alkoholu”, do których zalicza głównie drogi, parki i place.

 

Katalog jest katalogiem zamkniętym i nie upoważnia do nakładania mandatów za spożycie alkoholu w żadnym innym miejscu poza wymienionymi wyżej. W przepisach nie ma mowy o miejscach publicznych, na które często powołują się straż miejska i policja. Punkt 6. wspominanej ustawy traktuje jednak: W innych niewymienionych miejscach, obiektach lub na określonych obszarach gminy, ze względu na ich charakter, rada gminy może wprowadzić czasowy lub stały zakaz sprzedaży, podawania, spożywania oraz wnoszenia napojów alkoholowych. Wspomniana ustawa daje więc otwartą furtkę radom gmin i miast: mogą dopisać wybrane miejsca do katalogu objętych zakazem picia. Jak to wygląda w Raciborzu?

 

– Te kwestie reguluje Urząd Miasta. Miejsca, które także kontrolujemy i pijących tam karzemy mandatami, to na pewno tereny przeróżnych instytucji, przystanki autobusowe, rejony sklepów. Generalnie to wlepiamy mandaty osobom pijącym w miejscach ogólnodostępnych. To jest już bardzo indywidualna kwestia, czy osoba przyłapana na spożywaniu otrzyma taki mandat czy nie. Najczęściej reagujemy w sytuacjach, kiedy dostajemy zawiadomienie o libacjach pod blokami czy w miejscach ogólnodostępnych. Czasami, jeśli zatrzymana osoba jest uprzejma i grzeczna, karą jest jedynie upomnienie. Jeśli natomiast zachowuje się nieprzyzwoicie, np. trzyma ręce w kieszeniach, karzemy mandatem. Mamy to tego prawo – zaznacza oficer prasowy KPP Racibórz.

 

 

 Racibórz, Park Roth, alkohol w Raciborzu

Fot. Justyna Koniszewska – zobacz więcej.

 

– Chcielibyśmy podkreślić, że my z mandatów nic nie mamy. Pensja policjanta nie zmienia się w zależności od liczby wlepionych przez niego mandatów, a premie przyznawane są za specjalne osiągnięcia, a nie statystyki w karaniu obywateli – mówi Mirosław Szymański, oficer prasowy KPP w Raciborzu. Nie wspomina jednak, że policja dostaje wytyczne, ile mandatów w danym roku i za co powinna wlepić. Przykładowo w roku 2015 rząd nakazał policji wlepienie mandatu 1,7 mln kierowcom przekraczającym prędkość oraz ukaranie ponad 38 tys. kierowców, którzy popełniają wykroczenie wobec pieszych.

 

 

Mandat za picie alkoholu w niedozwolonych miejscach wynosi 100 zł, a za usiłowanie spożycia – aż do 500 zł. Narzucone odgórnie statystyki zmuszają policję do intensywnej pracy i nieustannych poszukiwań tych, którzy często nieświadomi swoich praw, zgodzą się na przyjęcie mandatu i pomogą wyrobić normę. Bo skoro w ustawie jako miejsca z zakazem spożywania alkoholu wymienione są parki, place i ulice, to czy wychylenie głębszego czy wypicie piwa dla ochłody na nadodrzańskich wałach jest wykroczeniem? Co z raciborską przystanią kajakową czy ścieżkami rowerowymi? A tereny raciborskiego targowiska czy okolice dawnego klubu Ozon, tzw. Sobiech, gdzie młodzież umawia się na wieczorne libacje – można czy nie można raczyć się tam alkoholem? – No, jeśli takie miejsce znajduje się poza miastem, to chyba można. Na wałach zatrzymujemy osoby, które szykują się do kąpieli, bo kąpać się tam nie można na pewno, ale wypić piwko, hmm, w sumie to zależy od zachowania takich osób – odpowiada wymijająco. Szymański na pytanie, jakie to w takim razie miejsca niedozwolone, ponownie odsyła nas do Urzędu Miasta. – Tam na pewno mają taką listę miejsc, my jej nie mamy – kończy rozmowę.

 

Rzecznik prasowy Urzędu Miasta udziela nam nieoficjalnego, bo z urlopu, komentarza, że alkohol można spożywać jedynie w miejscach do tego wyznaczonych. – Ogródki barowe, restauracyjne to miejsca, gdzie można napić się pod chmurką. Cała reszta to miejsca publiczne, proszę sobie poczytać o nich w ustawie – zarządza bez wahania Leszek Iwulski. Na naszą sugestię, że określenie „miejsce publiczne” nie widnieje w ustawie, po chwili wahania odsyła nas do Straży Miejskiej.

 

 

Straż Miejska najpierw odmawia komentarza, później odsyła do Urzędu Miasta. Kiedy informujemy, że UM poleciło kontakt ze strażnikami, anonimowy reprezentant Straży Miejskiej sucho stwierdza, że miejsc, w których pić nie można jest więcej niż tych, w których można. Nie chce ich wymieniać. W zamian podaje numer uchwały, która nazywa i reguluje kwestie picia alkoholu.

 

 

Uchwała nie widnieje w internecie. Urząd Wojewódzki w Katowicach posiada w skoroszycie jedynie aneks z 2006 roku, w formie papierowej. Zainteresowani muszą pofatygować się do Katowic, by dowiedzieć się, gdzie i dokładnie za co grozi im mandat. By uzyskać wgląd do uchwały z 1996 roku, trzeba natomiast przejść się do raciborskiego Urzędu Miasta. Jednak uchwała bez aneksu, czy aneks bez uchwały są bezużyteczne. W każdym dokumencie pojawiają się inne miejsca, w których spożycie alkoholu jest niedozwolone. Nic więc dziwnego, że przy takich skomplikowanych procedurach wielu woli zapłacić 100 zł mandatu niż dowiadywać się, czy skwer, na którym siedział, był wymieniony w uchwale. Co odważniejszy odmówi przyjęcia kary, jednak zbyt asertywne zachowanie może zostać uznane za niegrzeczne i opatrzone jeszcze wyższą grzywną. Pytanie więc, czy warto ryzykować dla browarka o wartości 2,00 PLN w najtańszym supermarkecie?

 

 

Zobacz miejsca objęte zakazem spożywania alkoholu w Raciborzu.

/ab/

 

 

Tekst publikuje także Gazeta-Informator. Czytaj więcej artykułów z ostatniego wydania.

- reklama -

1 KOMENTARZ

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj