Karty graduału świadectwem piastowskiego rodowodu ziemi raciborskiej, ale także katolickiego charakteru i ludności, która tu kiedyś mieszkała. W najbliższą niedzielę graduał odśpiewa Schola Cantorum Minorum Chosoviensis.
W Muzeum w Raciborzu znajduje się unikatowy w skali kraju zabytek. To karty średniowiecznego graduału, czyli rękopisu, w którym znajdują się zapisy zmiennego śpiewu wykonywanego podczas mszy świętej. Stanowią one część księgi liturgicznej powstałej na przełomie XV i XVI wieku. Historycy podają, że łącznie kart było 166, w tym 19 bogato ilustrowanych. Niestety do naszych czasów zachowało się tylko sześć. Dwie z nich znajdują się w raciborskim muzeum – są to strony 33/34 oraz 39/40. Reszta stała się ofiarą zawieruchy wojennej, zniszczeń lub chciwości kolekcjonerów. Księga miała wymiary 57 na 39 centymetrów. Nie wiadomo, kto jest jej autorem. Średniowiecze było czasem, które jednostkę, także twórcę, ukrywało w cieniu, stawiając na pierwszym miejscu przede wszystkim dzieło mające sławić Boga. Niemiecki historyk sztuki Ernst Kloss w swojej publikacji wskazuje, że autorzy reprezentowali szkołę krakowską. Nie wiadomo jednak, czy pochodzili z grodu nad Wisłą czy byli zdolnymi naśladowcami, którzy mogli mieszkać w Raciborzu.
Karty graduału dowodzą charakteru tych ziem w późnym średniowieczu. Na jednej z zachowanych stron znajdują się ilustracje przedstawiające fundatora klasztoru dominikanek Mieszka II Otyłego z rodu Piastów, który przez ponad 400 lat i rządził Polską i którego założyciel uznawany jest za pierwszego władcę naszego kraju. Raciborski książę klęczy przed Madonną z dzieciątkiem składając im hołd. Nad głową Piasta twórca umieścił złotego orła górnośląskiego na niebieskim trle oraz litery składajace się w zdanie „Mesco dux et fundator vocatus qui hunc librum tibi X pe (Christe) dono lego” („Mieszko, książę i fundator powołany, który tę księgę Tobie, Chryste, ofiarowuję”). Obrazy na drugiej karcie przedstawiają scenę adoracji dzieciątka Jezus przez Maryję i świętego Józefa. Towarzyszą im postaci aniołów, król Dawid i para pierwszych ludzi Adam i Ewa.
Karty graduału są więc świadectwem piastowskiego rodowodu ziemi raciborskiej, ale także katolickiego charakteru i ludności, która tu kiedyś mieszkała. Żywiołowość zarówno polska, jak i katolicka przetrwała wszelkie burze, które przechodziły przez część Europy Środkowo–Wschodniej. Stały się one nieodłączną składową tożsamości mieszkańców pomimo tego, że nad ziemią raciborską powiewały różne sztandary, a idee wdrażane przez Habsburgów, Hohenzollernów, władze komunistyczne częstokroć były skierowane przeciwko Kościołowi. Sekularyzacja i laicyzacja w ostateczności nie zdołały wymazać pieczęci, którą ponad tysiąc lat temu postawi Mieszko I.
Los ocalałych kart graduału zresztą też jest niezwykle symboliczny dla naszej części Europy. Do Raciborza trafiły raptem kilkanaście lat temu odnalezione na licytacji w słynnym londyńskim domu aukcyjnym Sotheby’s. Kolekcjonerzy musieli wysupłać ze swoich kieszeni od 4 do 6 tysięcy funtów, ale okazja „przeszła koło nosa”, bo na ślad zabytku natrafili entuzjaści śląskiej historii z Cieszyna. W sprawę zaangażował się MSZ i karty wróciły do Raciborza. W chwili obecnej są one własnością parafii WNMP, ale oglądać je można w Muzeum w Raciborzu.
W najbliższą niedzielę będzie można posłuchać, co na kartach się znajduje – graduał odśpiewa Schola Cantorum Minorum Chosoviensis. Będzie to jeden z punktów obchodów 660. rocznicy śmierci Eufemii Raciborskiej. Zapowiedź wydarzenia: Obchody 660. rocznicy śmierci Eufemii Raciborskiej w Muzeum w Raciborzu 20 stycznia
fot. UM Racibórz
oprac. /kp/