Czy zamykanie oczu na niewygodne fakty, to tchórzostwo?

Myśl ta była wiodącym tematem V już Debaty Oxfordzkiej, która odbyła się 19 marca w Miejskim Ośrodku Kultury, Sportu i Rekreacji w Kuźni Raciborskiej.

Aktywny udział w tegorocznej debacie wzięli uczniowie z pierwszej klasy gimnazjalnej, III Liceum Ogólnokształcącego i IV Technikum. Nad przygotowaniem uczniów i przebiegiem programu czuwała Zofia Purol – nauczycielka historii z ZSOiT. W uroczystości wzięli udział również poseł na Sejm RP Henryk Siedlaczek, Sabina Adamczyk – asystentka senatora Antoniego Motyczki, burmistrz Rita Serafin, radna Aleksandra Bartoń oraz liczne grono uczniów i nauczycieli z kuźniańskiej placówki.

- reklama -

Na wstępie zebranym przedstawiono słownikowe brzmienie definicji odwagi i tchórzostwa. Następnie Karolina Tokarska (III LO) i Dawid Wydra (IV Te) odebrali z rąk dyrekcji nominację na stanowisko marszałka.

 

Debata składała się z kilku części: w pierwszej – zatytułowanej "Okruszki życia" gimnazjalistki mówiły o sprawach, z którymi przyszło im się zetknąć w nowej szkole. Wszystkie zgodnie przyznawały, że jest to dla nich nowa rzeczywistość i nie zawsze potrafią sobie z nią poradzić. Część osób mówiła m. in. o nieodpowiednim zachowaniu podczas przerw, czy na lekcjach. Stwierdziły ponadto, że osoby, które potrafią się poprawnie zachować, powinny umieć zwrócić uwagę drugiej osobie, która zachowuje się nieodpowiednio. – Nasza obojętność, to przyzwalanie na złe zachowanie. Ta obojętność w ważnych sprawach może być nazwana po prostu tchórzostwem – powiedziała Dominika. Z jej argumentami nie zgodziła się koleżanka, twierdząc, że w szkole uczniowie są pod opieką nauczycieli i to oni powinni dbać o spokój i porządek. A poza tym, aby zwrócić komuś uwagę, trzeba wykazać się sporą ilością odwagi, gdyż w wielu przypadkach, powiedzenie komuś: "nie śmieć", "nie kop" wywołuje drwiny ze strony upomnianego. – Dlatego też nie chciałabym, aby moją postawę nazywano tchórzostwem – stwierdziła jedna z gimnazjalistek.

 

W dyskusji nie zabrakło i takich tematów: – Tchórzymy w obliczu przemocy, którą stosujemy wobec innych. Pamiętamy doskonale Anię z Gdańska, która popełniła samobójstwo, nie mogąc znieść zachowania swoich kolegów i obojętności koleżanek, którzy nie potrafili przeciwstawić się tzw. dzisiaj cyberprzemocy. Ania nie żyje, a koledzy są sądzeni. Jeżeli dostaną słuszną karę, to i tak nikt, i nic nie wróci Ani życia. A tyle było przed nią i przed tymi kolegami-sprawcami. Uważam, że to smutne wydarzenie powinno być dla nas ostrzeżeniem. Nie powinniśmy milczeć w obliczu zła i złego zachowania – powiedziała Dorota. – Ja protestuję przeciwko nagrywaniu i filmowaniu bez mojej zgody. Mnie to nie bawi. Domagam się tego, żeby nikt nie łamał prawa do naszej nietykalności osobistej – dodała. Z tą opinią nie do końca zgodziła się Dominika: – Ja również jestem przeciw cyberprzemocy. Jednak mimo to, uważam, że każdy ma prawo do noszenia ze sobą telefonów komórkowych czy aparatów fotograficznych. Zdjęcia z zaskoczenia są o wiele lepsze niż zdjęcia, do których pozujemy – powie Ci to każdy fotograf. Oczywiście nie chodzi tu o zdjęcia, które poniżają bądź obrażają różne osoby, ale o śmieszne wyrazy twarzy, które nam wychodzą.

Druga część – przedstawiona przez uczniów szkoły ponadgimnazjalnej – obrazowała już bardziej poważniejsze problemy. Jej tytuł brzmiał: "Okruchy życia i sprawy wielkiej wagi". Tu dominowały argumenty przeciwko wojnie i łamaniu podstawowych praw: – Czy potrafimy wysnuć wnioski i uczyć się z trudnej przeszłości? Mam na myśli getta, holocaust, zbrodnie wojenne, łagry i obozy koncentracyjne. Dlaczego wielcy tego świata, odpowiedzialni za politykę, nie reagowali na zbrodnię katyńską, kiedy to nieżyjący już dziś Jan Karski mówił o tym? Dlaczego ludzie pozwalali na to wszystko, milczeli i się nie buntowali? Czy takie postawy nie są tchórzostwem? – pytał, nie kryjąc swych emocji Tomek. W odpowiedzi, której udzielił mu Paweł, usłyszał: – Podane przykłady są bardzo mocne, a w niektórych momentach i drastyczne. One przenikają do wyobraźni. Ale co mogli zrobić zwykli ludzie, którzy umęczeni byli codziennością i walką o byt? Nie miałbym odwagi nazwać tchórzostwem milczenia tamtych ludzi. Ich milczenie, to niekoniecznie zgoda na zło, lecz chęć przetrwania w tamtych trudnych czasach.

 

Aby ludziom żyło się godnie, bez przemocy, abyśmy mieli wolności, swobody i prawa obywatelskie, żeby nikt nikogo nie krzywdził i nie poniżał godności ludzi, opracowano i ogłoszono szereg ważnych dokumentów, konwencji i deklaracji, w których umieszczono prawa i wolności obywateli. Bardzo często zdarza się jednak, że wiele z nich nie jest należycie przestrzeganych. Mimo to, również w takich przypadkach ludzie milczą lub za cicho o tym mówią. – Uważam, że nasze milczenie, to przyzwolenie na ataki szwadronów śmierci, na zbrodnie dyktatorów w wielu państwach. Nie bądźmy tchórzliwi! Nie zgadzajmy się na zło, które człowiek czyni drugiemu człowiekowi – postulował Bernard, z którego zdaniem częściowo zgodził się Bartłomiej. – Ale cóż może znaczyć głód pojedynczego człowieka, czy nawet nas wszystkich tutaj zgromadzonych. Pojedynczy człowiek, czy niewielka grupa ludzi, może naprawić zło w sprawach mniejszej wagi, a nie w sprawach wielkich i znaczących. To od wielkich tego świata zależy rzeczywistość, dlatego też nie uznałbym za tchórzostwo milczenia pojedynczych ludzi w tych trudnych i dużych sprawach, o których wspomniano przed chwilą.

 

Głos w debacie zabrał także poseł Henryk Siedlaczek. – Dzisiaj mówimy o życiu dorosłych. Wchodzimy bardzo poważnie w obszar związany z naszym życiem codziennym, z prawdą historyczną. Jednak jest wiele obszarów wiedzy, które na dzień dzisiejszy jej się nie doczekały. I nie wiadomo, czy w ogóle się doczekają. Jednak są zdarzenia, które wokół nas mają miejsce i muszą zacząć normalnie funkcjonować w obiegu. I od tego jesteście Wy – w szkole i my, dorośli, aby dochodzić do konkretnego konsensusu. Dopełnieniem wypowiedzi była prezentacja jednego z sejmowych wystąpień, które miało miejsce jeszcze w minionej kadencji, a tyczyło się tematu niezwykle trudnego: zbrodni komunistycznych na Śląsku po 1945 r. Temat ten – zdaniem posła – warto byłoby rozwinąć w jakimś osobnym cyklu konwersatorium. Zobacz materiał video:

zobacz wideo

– Pytania o zło, tchórzostwo, o nasze postawy, reagowanie, naszą wrażliwość, stawiało sobie już wielu ludzi dużo wcześniej – i to takich, którzy aktywnie uczestniczyli w życiu zarówno tym codziennym, jak i społecznym. Z dzisiejszą myślą, bardzo dobrze koresponduje stwierdzenie XVII-wiecznego angielskiego filozofa, który powiedział: "Jedyną rzeczą potrzebną złu do zwycięstwa jest bierność dobrych ludzi". Przekształcając to troszeczkę inaczej, powiedział także i drugie zdanie: "Jedyną rzeczą, jaka jest konieczna, aby zło zatryumfowało, to żeby dobrzy ludzie nic nie robili" – powiedziała burmistrz Rita Serafin. – Pytanie o prawdę i o tchórzostwo, to tak naprawdę pytanie o moje własne sumienie. Ja Wam życzę, żeby ono zawsze było w Was spokojne. Żebyście każdy dzień mogli zakończyć dobrze z poczuciem, że nikomu nie wyrządziliście krzywdy. Wtedy będziecie bohaterami. Bohaterami każdego dnia – dodała.

Głos zabrała także wiceprzewodnicząca Rady Miejskiej Sabina Chroboczek-Wierzchowska: – Temat dzisiejszej debaty dotyczy każdego z nas. Widmem przyszłości staje się nowa fala okrucieństwa. Obserwujemy, jak traktuje się jeńców wojennych, biorąc przykłady z Iraku. Słyszymy płacz matek, które utraciły dzieci w Biesłanie. Jesteśmy świadkami rozwiązywania problemów ku wygodzie wielu ludzi. Zamyka się ludziom usta, oczy i uszy. Zdaniem radnej, faktem staje się wręcz narastająca dehumanizacja stosunków społecznych i problemów rodzinnych. – Wielu wokół nas doświadcza okrucieństwa w domu rodzinnym. Ogromny wzrost alkoholizmu, bezrobocie, stresy codziennego życia w oczywisty sposób sprzyjają takim zjawiskom. Najbardziej cierpią maltretowane dzieci. Cóż jest winne małe niemowlę, kiedy podczas imprezy zakrapianej alkoholem, płacze i woła matkę, czy ojca. Czy musi być bite? Czy w ten sposób należy uciszać? Czy najlepszym wyjściem jest przyłożenie poduszki do twarzy? Wiele przykładów mówi, że wycisza się te dzieci już na wieki. Ofiarami przemocy w rodzinie są także kobiety, które doświadczają bicia, odczuwają lęk przed zemstą ze strony partnera, są zastraszane, czują się winne, żyją w przekonaniu, że same zasłużyły na ten los – mówiła podczas swego wystąpienia wiceprzewodnicząca, twierdząc, że w wielu takich przypadkach zamykamy oczy i brak nam odwagi, aby stawić czoło podobnym problemom. Wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy jest bardzo często niechęć do wtrącania się w nie swoje sprawy.

Gdy wyczerpano już wszystkie argumenty, przyszła kolej na zajęcie stanowiska przez zgromadzoną w sali publiczność. Większość zdecydowanie opowiedziała się za koniecznością reagowania w sytuacjach, gdy wokół dzieją się nieprawości.

 

Ostatnim punktem debaty był krótki program artystyczny, przygotowany przez uczniów i nauczycieli z ZSOiT. Zebrani usłyszeli utwór Stanisława Soyki "Na miły Bóg" w wykonaniu Jakuba Tila oraz piosenkę "Joszko Broda" z repertuaru Anny Marii Jopek, którą wykonała Dominika Zawada, natomiast nauczycielka Irena Szymik przygotowała multimedialną prezentację, której głównym przesłaniem była konieczność niesienia pomocy innym.

 

 

Na koniec warto jeszcze dodać, że przebieg debaty był na bieżąco ilustrowany przez Alicję Zawadę, uczennicę kuźniańskiej placówki.

 

 

/BaK/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj