Wiara i chrześcijaństwo to tematy, które zdominowały spotkanie z Szymonem Hołownią (zdjęcia). Ten publicysta, dziennikarz i autor kilku książek we wtorkowy wieczór zawitał do Raciborza. Na spotkanie z nim przyszedł tłum ludzi.
Szymon Hołownia kojarzony jest przede wszystkim z programem telewizyjnym Mam Talent. Jednak tutaj nie kończy się jego działalność. Na co dzień jest on dyrektorem programowym kanału religia.tv oraz felietonistą Wprost. Ma na swoim koncie również kilka książek. Zgromadzonych na spotkaniu z Hołownią powitała dyrektor raciborskiej biblioteki, Małgorzata Szczygielska. – Witamy na ostatnim spotkaniu autorskim w tym roku, zorganizowanym przez naszą bibliotekę. Cieszę się, że Państwo tak licznie przybyli pomimo tego, że mamy ostatni tydzień adwentu i wiadomo że u każdego w domu jest bardzo dużo pracy. Z drugiej strony nie dziwię się, bo mamy dzisiaj naprawdę wyjątkowego gościa – mówiła.
Na początek gościa poproszono o to, by opowiedział o sobie. – Proszę o inny zestaw pytań, bo jest coś czego nie lubię, to jest to mówienie o sobie. Mam to szczęście, że mogę się z Państwem komunikować nie przez opowiadanie o sobie, a przez swoją pracę: książki, teksty, projekty które robię. O sobie nie będę mówił, bo ja jestem wbrew pozorom strasznie nudnym tematem – mówił Szymon Hołownia.
W temacie wiary i chrześcijaństwa miał za to więcej do powiedzenia. – Wiara, która ma być żywa po prostu wymaga pielęgnowania. Wymaga tego żeby się nią zajmować, interesować, żeby to była rzeczywiście ważna część naszego życia – mówił Hołownia. Gość przytoczył tutaj słowa pewnego teologa Hansa Urs von Balthasara, który powiedział, że wiara to jest rzeka przez mój krajobraz. Gość spotkania przyznał, że słowa te idealnie oddają także jego podejście do tego tematu. Czym dla Szymona Hołowni jest zatem chrześcijaństwo? – To jest moja rzeczywistość, to jest powietrze którym oddycham, to jest mój dom, to jest moja miłość, to jest po prostu moje życie, krew która we mnie płynie. To jest tak fascynująca rzeczywistość, rozwijająca rzeczywistość, pełna wrażeń, spotkań z niesamowitymi ludźmi ale przede wszystkim chodzi o kontakt z bogiem, ktory jest tak niezwykły. Im dłużej w tym jestem tym bardziej się przekonuję, że nie można tego było wymyślić lepiej. Do boga nie można isc w pojedynkę trzeba iść przez drugiego człowieka, stworzyć wspólnotę z nim. Na początku tej drogi wydaje się to strasznie uciążliwe, męczące, bo przecież prościej jest jak się to załatwia samemu a potem człowiek odkrywa że właśnie dzięki temu, dzięki tej drugiej osobie zaczyna się to robić fascynujące, ciekawe – mówił.
Dodał również, że w dzisiejszych czasach chrześcijaństwo nie jest tym, o czym mówi jego definicja, czyli światopoglądem, etyką albo deklaracją w sprawie istnienia lub nie istnienia boga. – Chrześcijaństwo zaczyna się w momencie w którym nie mówisz wierze w boga tylko 'wierze bogu', kiedy między tobą a bogiem pojawia się osobista relacja oparta na zaufaniu i miłości. Jeżeli jej nie ma to nie ma chrześcijaństwa, nie ma się co czarować. To jest jakiś obrządek, rytuał, można to nazywać jak się chce a prawda jest taka że tam nie ma życia, lecz jest pewien rodzaj formy i tym jest dla mnie chrzescijaństwo – dodał Hołownia.
/p/
Spotkanie z Szymonem Hołownią dało dla mnie więcej niż wszystkie ostatnie rekolekcje w mojej parafii. Szkoda tylko, że w naszym kościele nawet nie było wzmianki o tym spotkaniu, ale i tak chętnych było więcej aniżeli miejsc na sali i nie wszyscy mogli skorzystać ze spotkania.
Podpisuję się obiema rękami pod wcześniejszym komentarzem.
Było super ! Żaden ksiądz (bez obrazy) nie pofrafi mówić tak o wierze !
Hołownia, Pośpieszalski,Terlkowski, kto zaparasza takich katolkich ultraów?
Czy wszędzie bogiem, bogu itd. małą literą to celowy „zabieg” autora tekstu?
no może to i dobrze że małą literą, nie odnosi się to do jednego Boga, a do bogów wszystkich wiar
Co w tym złego, że Pan Szołownia opowiada o Bogu i o tym czym dla niego jest wiara? Bardzo dobrze, że to robi, bo dzisiejsze społeczeństwo tego potrzebuje, nawrócenia…
A dlatego,, że spotkanie z nim wyglądało jak spotkanie jakieś sekty. nikt nikogo do niczego nie namawiał, ale spodziewalem sie czegos innego
Bardzo dobre spotkanie. Można było porozmawiać i o sprawch banalnych, i o rzeczach ostatecznych. Teraz czekam na spotkanie autorskie z ks. Adamen Bonieckim. Brakuje w Raciborzu kościoła otwartego. Skoro nie może być on w świątyni, bo tam miejsce zajmuje Pospieszalski, Terlikowski, to na szczęście jest jeszcze sznasa na spotkanie w bibliotece.
Niemogłam być na spotkaniu z Panem Szymonem i bardzo tego żałuję ale słyszałam relację bardzo pozytywną. Ale dziwię sie ze ten Ktoś kto pisał tę relację słowo Bóg pisał małą literą jakby to był Ktoś byle jaki a to NAJWYŻSZE DOBRO! Pan Szymon napewno jest z tego niezadowolony bo to strasznie lekceważące Pana Boga!
……Bogiem……………..Boga…………. – pisze się z dużej litery !!!!!!!!!!! Co za młotek to pisał ?
Proponuję zaprosić alkoholika biskupa Piotra Jareckiego, który przydzwonił w latarnię. I księdza Piotra Natanka. Koniecznie Natanka!!!!!!
Abo tego klechę keremu dziołszki zlizowoły śmietana ze kolan.
„Pan Szymon na pewno jest z tego niezadowolony”… a pan szymon to już pomału na ołtarze będzie wyniesiony, czy jak?
„kościół otwarty” jak to ktoś ładnie tutaj określił, to początek końca kościoła. albo kościół jest zamknięty, konserwatywny i zmienia się tylko w ostateczności (a zmiana taka miała miejsca w latach 60 i wystarczy), albo zginie, tyle w temacie.
Na zachodzie kościoły zamykają bo ludzi nie ma. Nie ma ludzi bo muszą płacić podatki na kościól. Z tych podatków księży się „zatrudnia” a ci robią na etacie bardzo niewielkie minimum, nie świeca przykładem, dają wręcz złe świadectwo wiary. To jest taki prosty mechanizm, który powoduje, że instytucja kościoła nie sprawdza się, ludzie wierzący mają dylematy ale coraz częściej wypisują się bo opłata za przynależność do pseudo paraii po prostu im nie odpowiada. Najgorsze to to, że nie mają alternatywy.