Szef resortu zdrowia wyjaśnił, że rząd uwzględnia teraz inne kryteria przed decyzją o ewentualnym luzowaniu obostrzeń epidemicznych. – Patrzymy na liczbę zajętych łóżek, to jest dominujący element i on będzie decydował – zaznaczył.
W środę odbędzie się Rządowy Zespół Zarządzania Kryzysowego. W jego trakcie minister zdrowia ma przekazać swoje rekomendacje dotyczące obostrzeń. Jak przekazał Adam Niedzielski w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, w środę należy spodziewać się też konferencji rządu na temat restrykcji. – Na razie jesteśmy na etapie dyskusji, która będzie się jutro finalizowała i na pewno będziemy jutro przedstawiali, co dalej, co z kolejnym tygodniem czy tygodniami – też tutaj nie ma ostatecznej decyzji, jakiego okresu będzie to dotyczyło – tłumaczył.
Szef resortu zdrowia wyjaśnił, że rząd uwzględnia teraz inne kryteria przed decyzją o ewentualnym luzowaniu obostrzeń epidemicznych. – Patrzymy na liczbę zajętych łóżek, to jest dominujący element i on będzie decydował – zaznaczył.
Ważnym parametrem ma być także liczba osób zaszczepionych powyżej 60. roku życia. – Żeby mówić o odważniejszym otwieraniu, powinniśmy mieć wyszczepionych ok. 70% osób w wieku 60 i więcej lat. W tej chwili mamy ok. 40% To jest apel do wszystkich 60-latków i starszych osób, aby się zgłaszały na szczepienia, bo to nam pozwala podejmować odważniejsze decyzje – mówił Niedzielski.
W kontekście powrotu dzieci do szkół kluczowe będą dane o zakażeniach ze środy i czwartku. – Jeśli potwierdzą tendencję spadkową, to począwszy od poniedziałku jest wielka szansa, żebyśmy wracali do przedszkoli, w kolejnym tygodniu do klas I-III i do kolejnych klas szkół podstawowych, a następnie w maju do szkół ponadpodstawowych, tak żeby w maju już wszyscy byli w systemie stacjonarnym – mówił minister edukacji Przemysław Czarnek w RMF FM. Przedstawił też rozważany alternatywny scenariusz, w którym wszyscy wracają do nauki w trybie hybrydowym tak, by w placówce na raz przebywało nie więcej niż 50 proc. uczniów. – Szkoły są na to przygotowane – zapewnił. Poinformował także, że nie ma najmniejszych powodów, żeby zmieniać termin, w jaki odbędą się matury.
oprac. /kp/