W murach Urzędu Miasta Racibórz, z inicjatywy radnego Piotra Klimy, zorganizowano dyskusję na temat wpływu elektrowni wiatrowych na otoczenie. Zaproszenie na spotkanie rozesłano do ponad 70 osób, w tym samorządowców oraz władz ościennych gmin, proboszczów z parafii z terenu Raciborszczyzny i zainteresowanych zagadnieniem mieszkańców. Niestety, w magistracie zjawiło się zaledwie kilkanaście osób, głównie radnych miejskich i powiatowych z PiS i NaM. Co ważne, zabrakło tych, dla których temat powinien być szczególnie ważny, czyli przedstawicieli gmin, na terenie których stoją wiatraki. Mowa przede wszystkim o Krzanowicach.
Spotkanie rozpoczął jego inicjator, Piotr Klima. Radny miejski ubolewał z powodu niskiej frekwencji, dziękując jednocześnie tym, którzy znaleźli czas, aby przybyć do ratusza i pochylić się nad tak istotnym tematem, jak budowa wiatraków na terenie naszego powiatu. – W ciągu kilku ostatnich lat wydawało się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. Niestety, to się zmieniło – ocenił, dodając, że nigdy nie był przeciwko stawianiu elektrowni wiatrowych, lecz, jego zdaniem, powinno odbywać się to zgodnie z pewnymi standardami. – Zawsze zależało nam wyłącznie na określeniu konkretnych zapisów dotyczących choćby odpowiedniej odległości od granicy zabudowy. Karygodne jest ponadto to, że państwo polskie nie informuje o szkodliwości wiatraków – stwierdził radny Klima.
Z wiatrakami w gminie Krzanowice od trzech lat trudną walkę toczy Stowarzyszenie na Rzecz Praworządności i Ochrony Środowiska z Wojnowic, którego założycielką jest pedagog Jolanta Ottlik. Pod kątem prawnym wspiera ją Grzegorz Urbas. Oboje przybyli na spotkanie w magistracie, aby wyjaśnić dokładnie, na czym polega problem z wiatrakami. – Tylko osoby, które mieszkają w bliskiej odległości od wiatraków są w stanie zrozumieć, z jak wielkimi uciążliwościami się to wiążę. Wiele lat temu zostaliśmy oszukani. Wiatraki miały stanąć w zupełnie innym miejscu, ale skończyło się inaczej – przypomniała Jolanta Ottlik. Stowarzyszenie kierowało sprawy do wielu organów i instytucji, niestety, większość z nich przeciąga się w czasie. – Wykazywaliśmy wielokrotnie, że inwestor kilka razy złamał prawo, że wiatraki były stawiane niezgodnie z decyzją środowiskową itp. Mimo to, nikt sobie z tego nic nie robi. Urzędy zachowują się biernie, a nasze apele niewiele dają – mówiła.
Szefowa wojnowickiego stowarzyszenia nie zamierza się poddać. Kolejne wiatraki powstają bowiem w Pietraszynie, blisko granicy z gminą Pietrowice Wielkie. – Namawiam wszystkich obecnych do kontynuowania rozmów i działania. Nie możemy pozwolić sobie na to, aby nas tak traktowano. Aby władze gmin nie liczyły się z mieszkańcami. To jest nasz dom, nasza ziemia. Poza instytucjami, które już zostały powiadomione, należy poruszyć także inne, w tym ABW, NIK oraz nagłaśniać sprawę w mediach – nie krył Piotr Klima, apelując do burmistrzów i wójtów sąsiednich gmin o odpowiedzialność i zajęcie stanowiska w sprawie wiatraków. – Nie można ciągle unikać spotkań i rozmowy.
/kw/
bez przesady, wiatraki nie są takie straszne. Takie demonizowanie wychodzi na odwrót do zamierzeń, ale widać w tym towarzystwie wszyscy myślą tak samo i tylko przytakują, brakuje równowagi
Może by tak napisać jaka to jest szkodliwość tych wiatraków bo bladego pojęcia nie mam.
I czy napewno to gorsze od dymu z komina elektrowni ?
o skutkach negatywnych oddzialywnia elektrowni wiatrowych na otoczenie nalezy sie zapoznac w internecie