Amulety ochronne, na przyciąganie miłości, szczęścia i pieniędzy… Kupujemy je, bo ich posiadanie jest modne i bez większego namysłu nosimy przy sobie, naiwnie wierząc w ich dobroczynną moc…
Kościół wzywa wiernych, by wystrzegali się wszelkich praktyk wróżbiarskich czy magicznych. Bowiem, zgodnie z naszym wyznaniem, Bóg działa tylko poprzez święte znaki (krzyż, oleje itp.). Wróżenie z kart natomiast, noszenie „niezwykłych” gadżetów, studiowanie senników czy korzystanie z porad numerologów, astrologów i innych magów nie tylko nie rozwiązuje naszych problemów, ale może ich wręcz przysparzać. Bo ciągle za mało zdajemy sobie sprawę z siły, jaka płynie z symboliki i magii…
Talizmany i amulety to przedmioty, w których pokładana jest ogromna nadzieja na spełnienie jakiegoś celu: szczęścia, pomyślności, zdrowia, miłości lub bogactwa. Osoba je nosząca jest przekonana, że moc ich niezwykłego oddziaływania zapewni jej dobrobyt, powodzenie lub poczucie bezpieczeństwa. Niestety, ludzie nabywający talizmany i korzystający z nich nie są świadomi ich niebezpieczeństwa. Ponieważ pokładanie wiary nie w Bogu, ale w przedmiotach martwych jest poważnym wykroczeniem duchowym, odsuwaniem się od łaski Bożej, a otwieraniem się na działanie złego ducha. I choć posiadacz talizmanu może początkowo zauważać „pozytywne”, zgodne z celem, efekty jego noszenia, to jednak szybko przekona się o ich negatywnym i destrukcyjnym wpływie. Wśród częstych objawów działania amuletów księża egzorcyści wymieniają: depresje, pogorszenie nastroju, trudności w modlitwie i przyjmowaniu sakramentów. Warto więc wiedzieć, co oznaczają poszczególne znaki i symbole.
Talizmany anielskie
Największą popularnością wśród talizmanów cieszy się ich anielska „odmiana”. Często gadżety te, powołując się na twierdzenie, że każdy z nas ma swego Anioła Stróża, który strzeże przed wszelkim złem, opatrzone są nazwą anioła, do którego mają się odwoływać. Pismo św. wymienia tylko trzy imiona archaniołów: Michał, Rafał i Gabriel, natomiast pozabiblijne imiona, którymi mogą być nazywane anielskie talizmany, to m.in.: Szatkiel, Szachakiel, Barakiel, Barachiel, Sidriel, Aniel, Kafcjel, Samael, Camael, Kamale, Zafkiel, Uriel, Ariel, Fanuel, Haniel, Azrale, Izrafel, Metatron, Razjel, Cefkiel, Chamael, Haniel, Serakel, Remiel, Jeremiel, Jehudiel, Symiel, Orifiel, Zachariel, Sealtiel, Jofiel i Zadkiel. Nosząc talizman anielski, człowiek ma doświadczyć ochronnej energii aniołów w swoim życiu, korzystać z ich pomocy i wsparcia w każdej sytuacji, przywoływać anielskie siły do swojej codzienności oraz aktywować ich energię.
Należy jednak zaznaczyć, że także noszenie bibelotów z wizerunkiem jednego z trzech biblijnych archaniołów nie zmienia faktu, że mamy do czynienia z amuletem. Podobnie rzecz ma się z takim stosunkiem do aniołów, który kłóci się z cnotą wiary i prawdziwej pobożności (okultyzm, kabała, magia, ezoteryka itd.). Złym przykładem są tzw. „karty anielskie”, odwoływanie się do różnorakich tajemniczych pism o aniołach czy też traktowanie ich na sposób magiczny.
Talizmany islamskie
Kolejną odmianą są tzw. kręgi ochronne, zaliczane do grupy talizmanów islamskich. Amulety te mają za zadanie chronić ich posiadacza przed złymi mocami, duchami, demonami, złorzeczeniom itp. Ich nazwa pochodzi od często zapisywanych na nich wersetów z Koranu, które w sposób szczególny mają chronić przed nieczystymi mocami i urokami.
Młot Thora
Symbol ten pochodzi z pogańskich wierzeń germańskich i skandynawskich. Thor, bóg – pioruna i wojny, używał swojego młota do rozbijania przeszkód i wszelkich barier stających na drodze do szczęścia. Pogromca rzucał w swoich wrogów młotem, który zawsze wracał jak bumerang. Stąd młot Thora służyć ma absolutnej ochronie i obronie przed złem. Powinien również uprzedzać ruchy przeciwników, porażać wrogów, nie dopuścić niebezpieczeństwa, sprzyjać sile i wyzwalać energię w walce z własnymi słabościami. Młot Thora niszczy wszelkie złe zamiary wrogów. Ponadto jest to symbol własnej inwencji twórczej i odwagi w nieuleganiu przeciwnościom losu. Stąd symbolikę amuletu utożsamia się również z bezwzględnym dążeniem do celu, bez liczenia się z konsekwencjami.
Pierścień Atlantów
To jeden z najbardziej rozpowszechnionych współcześnie amuletów. Otoczony został legendą, która głosi, że pierścień ten odnaleziono w egipskich wykopaliskach i przypisano do mitycznej Atlantydy. Według popularyzujących go twierdzeń przedmiot ten ma wpływać na zdrowie i zdolności parapsychologiczne; chronić przed urokami oraz wypadkami losowymi (agresją, wypadkami, kradzieżami, także klątwami i urokami). Ma ponadto wypełniać „pozytywną energią” noszącą go osobę oraz pomieszczenia, w których jego właściciel przebywa. Handlarze pierścieniami zapewniają również, że przedmiot ten zapobiega wielu (jeśli nie wszystkim) chorobom czy wręcz z nich uwalnia. Jednym słowem – przynosić ma szczęście w co, niestety, wielu ludzi wierzy, zakładając go na palec.
Niektórzy z polskich księży egzorcystów bardzo dobrze znają złe działanie talizmanu w postaci tego pierścienia. Na ogół pojawiał się on bowiem gdzieś na początkowej drodze uwikłania się ludzi w rozmaite formy okultyzmu, który z kolei doprowadził ich do stanu opętania przez złe duchy.
Wstążka przeplatana
Symbolizuje bezgraniczne połączenie się z mocami wszechświata, związek doskonały, nieprzerwalny i niezaprzeczalny. Posiadacze takiego amuletu uosabiają się również z bezwzględnym ubóstwieniem mocy świata materialnego.
Czerwona nitka
Zamiłowanie do zabobonów, zwłaszcza do „potęgi” czerwonej nitki, było na świecie znane od dawna. W rodzinne święta w Bułgarii odwiedza się krewnych, wręczając im prezenty w postaci butelki rakii, przewiązanej właśnie czerwoną nitką (za hubavo – na szczęście – jak się twierdzi). Nitka ta znalazła też swoje zastosowanie w magicznych gusłach, a także we wschodniej praktyce feng shui (monetę pojedynczą nosi się w portfelu, zaś trzy – powiązane koniecznie czerwoną nitką – nakleja się np. na księgę przychodów). Ta dziwna moda i wiara w „moc” czerwonej nici, która swój początek bierze z judaistycznej kabały, zawitała i zadomowiła się również w Polsce. Powszechna stała się bowiem praktyka zawiązywania kawałka czerwonej nici (lub wstążki) na kwiatach, by nasza roślina ładnie rosła, a oglądający ludzie nie „urzekli” jej. Do dziś zdarza się również, że matki wiążą czerwoną wstążeczkę nowo narodzonym dzieciom, by ustrzec maleństwa przed „złym okiem”…
Zanim do końca ulegniemy więc tej modzie, zastanówmy się, komu tak naprawdę chcemy zaufać? Guślarskiemu kawałkowi nici czy Jezusowi Chrystusowi…?
na podst. www.egzorcyzmy.katolik.pl
/MS/