
Życiorys o. Agostina mógłby posłużyć za scenariusz filmowy. Zakon Trynitarzy, który wybrał, od wieków zajmował się wykupywaniem niewolników.
Ostatnie spotkanie z cyklu „W punkt” w Raciborskim Centrum Kultury przyciągnęło tłumy. Gościem wydarzenia był ojciec Agostino Lewandowski OSsT – zakonnik, którego część raciborzan miała okazję poznać już w ubiegłym roku podczas rekolekcji i spotkań. Tym razem przybył prosto z Rzymu, by podzielić się nowymi historiami i doświadczeniami. Sala wypełniła się po brzegi, a publiczność przez ponad dwie godziny uczestniczyła w spotkaniu z duchownym, który nie boi się wyzwań XXI w. i podkreśla, że Kościół ma się lepiej, niż się wydaje.
Spotkanie rozpoczęło się nietypowo – od rockowego akcentu, gdy o. Agostino wszedł na scenę przy dźwiękach „I was made for loving you babe” zespołu KISS, wspominając, że w latach 70. pracował jako DJ i miał swój udział w popularyzacji tej muzyki na wybrzeżu. Jego droga do zakonu Trynitarzy nie była oczywista, ale jak sam podkreśla, „w życiu nie ma przypadków, są tylko znaki” – to one doprowadziły go do służby bliźniemu.
Życiorys o. Agostina mógłby posłużyć za scenariusz filmowy. Jego doświadczenia przypominają wątki rodem z „Indiany Jonesa”, „Kodu Da Vinci” czy przygód Jamesa Bonda. Zakon Trynitarzy, który wybrał, od wieków zajmował się wykupywaniem niewolników – zarówno w czasach wypraw krzyżowych, jak i dziś. Parafrazując słowa papieża Franciszka, o. Agostino podkreślił, że „Kościół to nie salon piękności, a szpital polowy” – dlatego chciał działać na pierwszej linii, tam, gdzie ludzie najbardziej potrzebują pomocy. Podczas spotkania opowiedział o swoich ryzykownych misjach w Libii, gdzie jeszcze za rządów Kadafiego zajmował się wykupem ludzi. Cena ludzkiego życia wynosiła tam zaledwie 130 dolarów. To działania wymagające nie tylko odwagi, ale i determinacji, na które nie każdy by się zdobył.
Jak podkreśla RCK, o. Agostino zyskał szerokie grono odbiorców nie tylko wśród wierzących, a jego nieszablonowe podejście do wiary przyciąga również tych, którzy w jego opowieściach dostrzegają mądrość i wrażliwość. Nietypowe jak na zakonnika jest również jego zaangażowanie w media społecznościowe – na TikToku śledzi go ponad 25 tys. osób, a jego konto zdobyło już 220 tys. polubień.
Na co dzień mieszka w Zatybrzu – najstarszej i jednej z najpiękniejszych dzielnic Rzymu, gdzie bada ślady pierwszych chrześcijan. Pełni posługę w bazylice św. Chryzogona, której XII-wieczne mury skrywają starożytne tajemnice. Przez ponad 700 lat zapomniane podziemia pozostawały nieodkryte, a dziś fascynują zarówno historyków, jak i turystów. Ślady templariuszy, kabalistów, alchemików czy geometryczne wzory Cosmatich ukrywają jeszcze wiele nierozwikłanych zagadek.
– Dla Agostino najważniejsze są jednak autentyczne świadectwa wiary. Podkreśla, jak wielu z odwiedzających te podziemne ruiny na rzymskim Zatybrzu ulega emocjom i doznaje swojego rodzaju olśnienia, a często nawrócenia. To niesamowite działanie miejsc i przedmiotów, których dotykali pierwsi chrześcijanie (na długo przed uznaniem wolności wiary przez cesarza Konstantyna w 313 r.n.e.) zafascynowało Agostino i sprawiło, że poświęcił się ich badaniu. Podczas spotkania w Raciborzu podkreślił wielokrotnie, że „Kościół ma się dobrze”. My często patrzymy na niego przez pryzmat kryzysu Kościoła w Europie, w naszym kraju, ale podróżując w odleglejsze zakątki globu, dostrzeżemy ludzi, którzy pomimo niebezpieczeństwa związanego z zakazem praktykowania wiary ryzykują, spotykają się, uczestniczą we mszach. Są spragnieni wiary. Wątków poruszanych przez naszego wyjątkowego gościła było bardzo wiele, nie sposób wszystkich oddać w tej relacji. Dlatego też mamy nadzieję, że nie była to ostatnia wizyta Agostino Lewandowskiego w murach RCK. W końcu przyznał, że wśród jego trzech ulubionych miast na „R” obok Rzymu i Riadu jest Racibórz. Przed nim kolejna misja, o której porozmawiamy z pewnością następnym razem. Jedno wiemy na pewno, jego życiu przyświecają słowa Aleksandra Wielkiego: „jeżeli nie możesz zrobić tego, co trudne, zrób to, co niemożliwe” i nas również zachęca do takiej życiowej odwagi – relacjonuje RCK.
fot. Mateusz Wiecha
oprac. /kp/