Jak gminy powiatu radzą sobie ze ściekami? Jak się okazuje, wspólna oczyszczalnia w Raciborzu to już od kilku lat martwy pomysł. Najbardziej efektywną metodę wymyśliły Pietrowice: oczyszczalnie przydomowe dla wszystkich.
Członkowie komisji rolnictwa i ochrony środowiska rady powiatu analizowali dziś stan skanalizowania poszczególnych gmin z terenu powiatu. Przyczynkiem do tematu była interpelacja radnego Franciszka Marcola sprzed kilku miesięcy, by rozważyć możliwość powołania organu doradczego ds. kanalizacji w powiecie. W spotkaniu wzięli przedstawiciele urzędów gmin odpowiedzialni u siebie za ochronę środowiska.
Z relacji urzędników wynika, że gminy sprawy kanalizacji mają na różnym etapie realizacji. Niektóre, jak np. Rudnik, Kuźnia Raciborska czy Krzanowice mają własne oczyszczalnie ścieków, ale podłączone są do nich tylko stolice gmin (a i to w znikomym stopniu) i nieliczne sołectwa. Stan ten nieprędko ulegnie zmianie, gdyż na przeszkodzie stoją koszty. Małe wsie są rozrzucone na stosunkowo rozległym obszarze, więc sieć musiałaby liczyć nieraz powyżej 100 km. Np. w Kuźni Raciborskiej budowę sieci, która połączyłaby wszystkie sołectwa z oczyszczalnią, oszacowano na 180 mln zł. To niewyobrażalne pieniądze dla mniejszych samorządów, które nie mają co liczyć ani na kredyty w tej wysokości, ani na środki zewnętrzne, np. z Funduszu Spójności (za wyjątkiem Krzyżanowic i Kornowaca). Dodatkowo nowe przepisy określające pułap zadłużenia samorządów przystopowały już realizowane – w dużo mniejszym zakresie – inwestycje w dziedzinie ochrony środowiska.
Jak więc gminy radzą sobie z problemem? Niektóre mimo wszystko dążą do skanalizowania większych obszarów i podłączenia do swoich oczyszczalni, na miarę możliwości rzecz jasna. Realny wydawałoby się przed kilku laty (jeszcze na etapie realizacji inwestycji) pomysł dostarczania ścieków na oczyszczalnię w Raciborzu już dawno stracił na atrakcyjności, choć obiekt byłby w stanie tyle przyjąć. Krzyżanowice dostarczają ścieki do Raciborza i Bohumina (sołectwa położone blisko granicy). Pozostałe stawiają na oczyszczalnie przydomowe bądź kontenerowe, choć i to rozwiązanie prawie wszędzie na szeroką skalę dopiero raczkuje.
Wyjątkiem są Pietrowice Wielkie. Tutaj kwestia kanalizacji jest na najlepszej drodze do całkowitego rozwiązania i już w przeciągu kilku lat mogą być całkowicie skanalizowane. Gmina rozpoczęła od zasięgnięcia opinii mieszkańców, podczas konsultacji większość zaaprobowała koncepcję przydomowych oczyszczalni ścieków. Wielkim ich entuzjastą jest wójt Andrzej Wawrzynek, który ten sposób radzenia sobie ze ściekami podglądał m.in. na Słowacji i w Niemczech. Tam osobiście przekonał się, że rozwiązanie takie na jego terenie będzie optymalne. Na plus przemawiają przede wszystkim koszty przedsięwzięcia: 1200 instalacji w cenie 12 tys. za jedną daje w sumie kilkanaście milionów zł, podczas gdy sama budowa sieci wyniosłaby 50 mln. Do tego dochodzi prosta procedura związana z otrzymaniem pozwoleń, a następnie krótki czas realizacji – ok. 3 lata.
Z przebiegu spotkania najbardziej zadowolony był Franciszek Marcol, pomysłodawca. Jego zdaniem spełniło swoją rolę, gdyż przedstawiciele gmin mogli wymienić się doświadczeniami i być może podpatrzeć jakieś rozwiązania, które w przyszłości zastosują u siebie. Zaproponował, by w gronie takim zbierać się częściej, np. co kilka miesięcy. Sugestię przyjął Ryszard Winiarski i obiecał, iż ujmie to w przyszłorocznym planie pracy kierowanej przez siebie komisji.
/ps/