Robert wziął udział w castingu do programu Must Be the Music, bo chciał, aby jego muzykę usłyszeli rodzice.
Redakcja: Czy "Bobo" to twoja ksywa? Skąd się wzięła?
Robert "Bobo" Kurzeja: Tak. Wszyscy mówili tak na mnie od dziecka. Kiedyś miałem czapkę, na której pisało "Bobo" i z tego się to wzięło. Sąsiad zaczął do mnie mówić Bobo. Nie mówię, że to jest słaba ksywa, ale z tego jestem rozpoznawany i dlatego też nie zmieniam tego.
Redakcja: Od kiedy nagrywasz? Jak to wszystko się zaczęło?
Robert "Bobo" Kurzeja: Nagrywam od dwóch lat. Teksty piszę trochę dłużej. Pierwszy kawałek wrzuciłem do sieci dwa lata. Zaczęło się od tego, że mój kolega mieszkający ze mną w jednym pokoju w internacie zachęcił mnie, żebym coś napisał, bo miałem problemy za dzieciaka i nie wiedziałem, jak się wyładować. Szukałem różnych rozwiązań – sztuki walki, piłka nożna, ale to nie wystarczało. I tak napisałem pierwszy utwór.
miejscowości. Zobacz więcej zdjęć z koncertu>>
Redakcja: Czy masz swój muzyczny autorytet?
Robert "Bobo" Kurzeja: Moim autorytetem jest Ryszard Andrzejewski – Peja. Od dziecka go słucham, bo też opisuje ciężkie życie. Mimo wszystko się wybił i teraz jest znanym raperem w Polsce i nie tylko. No i pokazał to, że mimo wszystko można coś zdziałać.
Redakcja: Dlaczego raper zdecydował się na udział w Must Be the Music? Zazwyczaj jest tak, że komercja nie jest mile widziana w tym gatunku muzycznym.
Robert "Bobo" Kurzeja: Tak się mówi. Mój udział w programie był bardzo spontaniczny. Akurat byłem wtedy w Katowicach, więc postanowiłem pójść na casting. Wcześniej namawiało mnie do tego wiele osób. Po jednym z moich koncertów podeszła do mnie kobieta, która powiedziała, że warto byłoby spróbować. Zdaję sobie sprawę z tego, że rap w ogóle nie jest dla mediów. Media boją się rapu, bo za dużo w nim prawdy. Poszedłem tam z dwóch powodów. Chciałem trafić jakoś do rodziców. Oni nigdy nie słuchali moich utworów. Dotarłem na pewno do ojca i wiem o tym, bo rozmawiałem z nim. Dzięki temu wiele się zmieniło. Po drugie chciałem się pokazać, usłyszeć opinię jury. Dzięki temu, że poszedłem na casting dużo ludzi zaczęło się odzywać – od beatmakerów po producentów. Zależy mi na tym, żeby czerpać z rapu korzyści, bo moja bratanica jest ciężko chora. Ma wrodzoną wadę serca i miała operację. Teraz potrzebuje pieniędzy na kolejne operacje i rehabilitację. Wszystkie pieniądze, jakie zyskuję z jakichś koncertów przekazuję jej.
Redakcja: Jak twoje wrażenia po występie w programie?
Robert "Bobo" Kurzeja: Bardzo dobre. Jestem zadowolony. Obawiałem się trochę Adama Sztaby, bo czułem w trakcie występu, że wypadam z beatu. Stres niesamowicie ściskał mi gardło i słabo się słyszałem. Cieszy mnie jednak to, że więcej osób mogło mnie usłyszeć. Dziękują mi za teksty i za to jakim jestem.
Redakcja: W twoich tekstach jest dużo osobistych historii. Nie boisz się publicznego przedstawiania ich? Z jakim odzewem się spotykają?
Robert "Bobo" Kurzeja: Nie boję się. Myślę, że szczerość to podstawa. Rap mówiący o tym, że lubię dziewczyny i pieniądze to dla mnie nie jest rap. Rap powinien być szczery i powinno być coś takiego, żeby ludzie tego słuchali i powiedzieli: "kurde no tak powinno być", "kurde, źle się zachowałem wobec matki, chyba powinien ją szanować". Piszę osobiste teksty i dobrze mi z tym. Wiem, że to jest szczere, nie udaję nikogo, jestem sobą… myślę, że to jest najlepsze.
Redakcja: Na forach internetowych pojawiają się pozytywne opinie na twój temat, ale nie brak negatywnych. Jak na nie reagujesz?
Robert "Bobo" Kurzeja: Zależy jakie są te negatywne komentarze. Jeżeli są to rady typu: popracuj nad techniką, lepiej składaj wersy, nie używaj tyle czasowników, czy coś takiego, to ja staram się na to odpowiadać, podziękować. Ale jeśli to są negatywne komenatrze typu: to jest gówno, weź się nie nadajesz, stary jesteś słaby, weź się nie wyżalaj, jesteś leszczem – to staram się na to nie odpowiadać. Na początku, po tym całym programie, dużo pojawiało się takich komentarzy i ja na to odpowiadałem, a oni się później jeszcze bardziej nakręcali. Uznałem, że to nie ma sensu. Większość osób, które pisała te komentarze to chłopaki w wieku 14 lat, dlatego też teraz na nie nie odpowiadam.
Redakcja: Jakie są twoje plany na najbliższą przyszłość? Jakieś występy, koncerty, może płyta?
Robert "Bobo" Kurzeja: Nad płytą to jeszcze trochę musze posiedzieć, bo kiedyś wydałem emocjonalne brzmienia. Dużo ludzi powiedziało, że to jest fajne, bo było tam parę życiowych utworów. Teraz pracuję nad tekstami, także jeśli chodzi o skille, o flown. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Teraz chcę zmieniać tematykę, zejść z tego ciężkiego dzieciństwa. Być może nad płytą będziemy pracować, bo producent się do mnie odezwał. 2 maja będę występował w Nędzy na festynie. Później na Dniach Raciborza. W czerwcu też w Raciborzu na zamku. Później koncerty w Radlinie, w Rybniku… Zapraszają mnie na różne wydarzenia. Odzywają się beatmakerzy. Wcześniej te beaty były ściągane z internetu, a teraz już chcą mi robić beaty.
Rozmawiał: Radosław Szbliński
/p/