W sobotę, 17 grudnia, w Sali Kameralnej RDK przy ul. Chopina 21 odbył się wieczór poetycki księdza Jerzego Szymika. Profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, obecnie wykładowca wydziału teologicznego Uniwersytetu Śląskiego, pochodzi z Pszowa i nie kryje poczucia przynależności do tej ziemi. Dzięki temu zaszczycił swoimi tekstami drugi numer Almanachu Prowincjonalnego.
Spotkanie rozpoczęło się o godzinie 17 od recytatorskiej oraz muzycznej interpretacji fragmentów „Tryptyku Rzymskiego” Jana Pawła II. Przygotowały one publiczność na – powiedzmy to z czystym sumieniem: gwiazdę wieczoru.
To niezwykły zaszczyt gościć tu księdza Jerzego Szymika – tak swą przedmowę rozpoczął Janusz Nowak, redaktor Almanachu. To człowiek, o którym ciężko coś powiedzieć w dwóch słowach. Z pewnością jest wybitnym teologiem, członkiem Komisji teologicznej. To także wybitny znawca literatury, a zwłaszcza styku literatury i teologii. Znakomity publicysta piszący chociażby w „Gościu Niedzielnym”. Przede wszystkim to także poeta, co znaczenie dla dzisiejszego wieczoru ma największe. Ksiądz Szymik to również czuły admirator prowincjonalności i dlatego też jego udział w Almanachu Prowincjonalnym jest tak ważki.
Właśnie fakt, iż pochodzący z Pszowa ksiądz – poeta czuje się silnie związany ze swymi rodzinnymi stronami, nabiera niebagatelnego znaczenia w kontekście publikacji Almanachu. Jak sam stwierdza, pytanie o zakorzenienie w tej ziemi, „jest jednym z najważniejszych w jego życiu”. Jestem chrześcijaninem – mówi, i wierzę, że stworzył mnie Bóg. Nie jestem więc owocem przypadkowego spotkania i przypadkowego stosunku. To, gdzie i kiedy się urodziłem, jest pomysłem miłościwego Boga. Nie wierzę w reinkarnację. Wiem, że jest to jedyne życie i buntowanie się wobec mojej „pszowskowości” czy „XXI wieczności” uznaję po prostu za głupie.
Sam Racibórz jest księdzu Szymikowi również bardzo bliski. Podczas sobotniego wieczoru wspominał nasze miasto z lat dziecinnych, kiedy to dla synka z Pszowa Racibórz nie był prowincją, ale był miastem zagranicznym, posiadającym wielkomiejski klimat i owianym mieszczańską legendą.
Poczucie więzi z tym regionem zaowocowało współpracą z redakcją Almanachu. Najpierw była tylko kilkuletnia korespondencja z Januszem Nowakiem, ale gdy już zrodził się pomysł na publikację, ksiądz – poeta z wielką chęcią wziął udział w tym projekcie. Czuję się bardzo odpowiedzialny – twierdzi, za wspieranie kultury regionu Raciborza, Wodzisławia, Rybnika. Mając jednak pierwszy numer Almanachu w ręce, poczułem, że jest on większym wyzwaniem niż przypuszczałem…
Po części drugi numer Almanachu swoją jakość zawdzięcza wierszom księdza Jerzego Szymika. Są to teksty najnowsze w jego dorobku. Podczas wieczoru mogliśmy usłyszeć je obok utworów pochodzących z ostatniego tomiku „Błękit”.
W głównej części spotkania publiczności pokazał się przede wszystkim poeta – nie ksiądz, ale artysta właśnie. Zebrani w Sali Kameralnej RDK-u goście usłyszeli autorską recytację wierszy takich jak „Moi przodkowie”, „Smuga błękitu”, „Matylda”, „Dziewczynka w żółtych rajstopach w śląskim kościele”, „Grecy”, „Jasność” lub „Kwartet pomorski”. Była to poezja refleksyjna, nastrojowa, pochylająca się nad drobnym wycinkiem subiektywnej rzeczywistości, która poprzez wnikliwą kontemplację urasta do rangi alegorii lub fragmentu transcendentnej prawdy. Prosty język, wersyfikacja i stylizacja na swobodny tok myśli nadają tej poezji charakter misterium wyrażającego coś znacznie więcej niż budujące ją słowa. Dzięki temu nastrój panujący podczas autorskiej recytacji miał w sobie coś z ezoteryki, a skupienie opadło dopiero długo po odłożeniu przez księdza Szymika książki.
/dw/
Fot. Bolesław Stachow
Zobacz więcej zdjęć .