Bohaterski czyn Kuźnianina

Rajnhold Macha swoją pracą zawodową rozpoczął budowę zrębów Kuźni Raciborskiej jako miasta. Ale zbudował coś znacznie większego i trwałego, choć sam zapłacił za to cenę najwyższą…

Kuźnianin (choć urodzony w Dziergowicach w 1937 r.) Rajnhold Macha z wykształcenia technik budowlany pracował w kuźniańskim Urzędzie Miejskim w latach 1968-1971. Przeniósł się po tym czasie do „Rafametu”. Był szczęśliwym, pełnym werwy i humoru człowiekiem, pracownikiem, także mężem i ojcem.

W sierpniu 1972 r. pojechał z żoną i trójką dzieci na wczasy do Kołobrzegu. 23 sierpnia owego roku był dniem słonecznym i zachęcającym do morskich kąpieli. Morska fala jednak powiększyła się prawie nagle. Spacerując plażą, Rajnhold natknął się na grupę gapiów spoglądających bezradnie i krzyczących, że topi się dziecko. Nie mógł się długo zastanawiać, mimo, że miał świadomość, iż mistrzem w pływaniu nie jest. Chodziło przecież o życie dziecka. Liczyły się nawet sekundy.

Zrzucił ze stóp sandały, z torsu koszulę. Skoczył. Za nim następny wczasowicz. Rajnhold Macha dopłynął jakoś do dziewczynki okrutnie traktowanej przez fale. Złapał dziecko za rękę i podał płynącemu za nim ochotnikowi nr 2. Utworzony szpaler podał dziecko na plażę. Dziewczynka była nieprzytomna. Znalazły się zaraz dwie lekarki i podjęły reanimację zanim przyjechała karetka ratunkowa. Ale w szpitalu dziewczynki też nie potrafiono już przywrócić do życia…

A co dalej z inicjatorem akcji ratowniczej w morskich falach? Starczyło, że tylko na chwilę o nim zapomniano w walce z falami.

Nikt już nigdy nie powiedział i nie powie dlaczego ten silny, zdrowy, 35-letni mężczyzna nie dopłynął do plaży. Wypatrywano go parę minut na falach, gdy się ludzie zorientowali, że nie ma Rajnholda na lądzie. Bezskutecznie. Po kilku godzinach Bałtyk oddał żywym ciało tego cichego bohatera.



Spoczął na zawsze na cmentarzu parafialnym w Kuźni Raciborskiej. Grób upamiętniono informacją: „Oddał życie własne, ratując życie dziecka”.

Czy wszystkie pokolenia kużnian znają ten grób i przynajmniej swoimi myślami dziękują ziomkowi za czyn i za ofiarę jaką złożył w walce człowieka z morskim żywiołem? W mojej rozmowie z osobą przez te lata najbliższą tego bohatera usłyszałem zdanie: „Jego czyn jest najlepszym przykładem, że nie zawsze byliśmy obojętni w stosunku do drugich…”



I trzeba jeszcze dodać, że R. Macha swoją pracą zawodową rozpoczął budowę zrębów Kuźni Raciborskiej jako miasta. Ale zbudował coś znacznie większego i trwałego, choć sam zapłacił za to cenę najwyższą.



/Jan Kluska
Tekst zaczerpnięto z „Tyty” nr 5/2007 (44) Maj/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj