– Nie trzeba godać po śląsku, aby być Ślązakiem. Źle by jednak było, gdyby ludzie na Śląsku przestali godać po swojemu. Najważniejsze to ocalić kulturę, a godka to jeden z jej elementów – opowiadał Szołtysek.
Dzisiaj w bibliotece na Rynku odbył się konkurs gwary śląskiej „Opowiadać znaczy klycić” pod patronatem starosty i prezydenta. Do konkursu przystąpiło ponad 30 dzieci i młodzieży. W jury zasiadł m.in. gość specjalny Marek Szołtysek – śląski dziennikarz, historyk, autor książek związanych z kulturą i kuchnią śląską, np. „Żywot Ślązoka poczciwego”, „Elementarz śląski”, „Ślązoki nie gęski”, „Kuchnia śląska”, „Dzieje Śląska, Polski i Europy”, „Ślązoczki piykne są!”, „Bojki śląskie”, „Ślonsk je piykny”.
Zanim rozpoczęto konkurs Marek Szołtysek opowiedział co nieco o śląskiej godce. Jak mówił – najważniejsze to ocalić kulturę śląską, a gwara jest jednym z jej elementów, byłoby źle gdyby ludzie przestali godać po śląsku. – Nie każdy Ślązak godo po ślasku, co nie oznacza, że nim nie jest. Niemowa też jest człowiekiem. Nie każda Ślązaczka musi umieć robić kluski śląskie czy też piec kołocz śląski – tłumaczył. Marek Szołtysek jest pewien, że nie ma jednego znawcy godki śląskiej. – Najlepszym źródłem wiedzy o godce śląskiej są rozmowy z ludźmi – podkreśla Marek Szołtysek. Będąc w Raciborzu, śląski dziennikarz, spostrzegł, że gwara raciborska nie jest – jak powszechnie mówią – bardziej zgermanizowana, gdyż zawiera wiele staropolskich, czeskich i morawskich słów. I tak gdy na Śląsku na wstążkę mówi się szlajfa z niemieckiego, w Raciborzu mówi się fabor lub faborek z czeskiego.
Obecnie Marek Szołtysek pracuje nad książką o zabawkach. Będzie w niej np. o tym, jak się gra w pieniądze.
/k/