Wysoka frekwencja podczas II Wieczoru w Muzeum

W sobotę, 28 maja po raz drugi raciborskie muzeum otworzyło swe podwoje dla licznej rzeszy mieszkańców, by mogli stać się świadkami prezentacji rzemiosł, których dziś już spotkać nie sposób. Zobacz video i zdjęcia.

 

- reklama -

Z zaproszenia skorzystało ponad 300 osób. Drugi w historii tej placówki Wieczór w Muzeum, który w bardzo płynny sposób przechodzi w Noc w Muzeum, otworzył Józef Pluta – szef raciborskiego Bractwa Kurkowego. – Na chwałę Muzeum w Raciborzu! Na cześć braci kurkowych! Palić! – powiedział Pluta, po czym z ustawionej obok budynku muzeum armaty padł głośny strzał.

– Dziś postanowiliśmy zaprezentować Państwu ginące rzemiosła – powiedziała na wstępie do zgromadzonych przed wejściem do muzeum dyrektor placówki Joanna Muszała-Ciałowicz. A wśród niewykonywanych dziś zawodów znalazło się garncarstwo (w rolę średniowiecznego garncarza wcielił się Jarosław Arkuszyński z Chojnic na Pomorzu), mincerstwo, wikliniarstwo połączone z pleceniem sieci (sztuki tej uczył Ginter Ryborz z Przewozu), malowanie ceramiki, a także zecerstwo (prezentacji dokonywał raciborzanin Józef Herzog). Ponadto, przy każdym stanowisku znajdowali się pracownicy muzeum, którzy chętnie udzielali odpowiedzi na nurtujące odwiedzających pytania.

 

 

Każdy punkt wystawienniczy przenosił widza w inne realia. Na stanowisku wikliniarskim można było zobaczyć dawne urządzenia do połowu ryb, czy ich transportu. Była więc koszynka do wynoszenia ryb z łódki, drgawica do ich połowu, czy wiersza – pułapka na ryby. Równie mocno – głównie przez kobiety – oblegane było stanowisko z porcelaną, na którym Małgorzata Mateja prezentowała najrozmaitsze wzory zdobnictwa ceramiki. – Prócz precyzji wykonania – mówiła – istotne jest też ułożenie kompozycji.

 

 

Nie inaczej było przy stoisku zecerskim oraz na zewnątrz muzeum, gdzie znajdowały się stanowiska mincerza i garncarza. To ostatnie najmocniej oblegane było przez najmłodszych, z których każdy chciał ulepić z gliny własne naczynie. Chętnych nie brakowało także do próby wybicia monety. Pod rozstawionym namiotem można było nawet zakupić okolicznościowe numizmaty, upamiętniające Wieczór w Muzeum 2010.

 

O godz. 20:00 rozpoczęła się część kameralna uroczystości muzealnych. Przed licznie zgromadzoną publicznością już po raz dziesiąty wystąpiła aktorka z chorzowskiego Teatru Rozrywki – Maria Meyer. Artystka, przy akompaniamencie Ewy Zug wykonała kilkanaście utworów, wśród których znalazły się kompozycje m. in. Marleny Dietrich. Całość występu zamykała się w tytule "Ich bin die fesche Lola – czyli nigdy nie płacz z miłości". Piękny głos i wspaniałe wykonanie poszczególnych piosenek wywarły na słuchaczach ogromne wrażenie. – Jesteście Państwo najlepszym chórem, z jakim miałam ostatnio do czynienia – powiedziała pani Maria po wspólnym wykonaniu jednego z utworów, gdzie publiczność powtarzała z artystką słowa refrenu.

 

Nie był to jednak koniec atrakcji, które czekały tego wieczoru na odwiedzających muzeum. Wśród posiadaczy ponumerowanych bilecików rozlosowano cenne nagrody, wśród których były płyty, książki, przewodniki i mapki – czyli wszystko, co dotyczy raciborszczyzny. Warto wspomnieć również o dwóch pięciolatkach, którzy okazali się najmłodszymi uczestnikami muzealnego wieczoru. Z rąk dyrektor muzeum otrzymali oni pluszowego "Raciborka". Dodać należy ponadto, że każdy kto wytrwał przynajmniej do godz. 22:00 otrzymał pamiątkowy kubek z rysunkiem starego Raciborza i logo muzeum (przed rokiem upominkiem była koszulka). Ostatnim punktem programu – przed nocnym zwiedzaniem – był pokaz dwóch odcinków filmu pt. "Tajemnice historii", zrealizowanego przez TVP w Katowicach.

 

Z wysokiej frekwencji, która dopisała II Wieczorowi Muzealnemu bardzo cieszy J. Muszała-Ciałowicz: – Jestem zadowolona z tego, że w przedsięwzięciu wzięło udział tak dużo osób. Istotne również jest to, że odwiedziła nas dziś spora grupa dzieci i młodzieży. Myślę, że tego rodzaju imprezy to bardzo atrakcyjna forma zapoznania się z muzeum i poczucia klimatu, który w tym budynku panuje – powiedziała dyrektor placówki. A czym jeszcze wkrótce przyciągnie muzeum? – Mamy zamiar zorganizować – wspólnie z Zakładem Wodociągów i Kanalizacji spotkanie, podczas którego chcielibyśmy na wystawie pokazać trochę archiwaliów, dokonać prezentacji na temat zakładu wodociągów, a może nawet zwiedzić stare obiekty, które – podkreślę – mają już 130 lat – dodaje dyrektor Muszała-Ciałowicz.

/BaK/

- reklama -

2 KOMENTARZE

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj