Działania wokół Kolei Śląskich i przedsiębiorstwa wodociągowego kosztowały podatnika ponad 30 milionów. A to dopiero początek liczenia złotówek, które "wyparowały". Prokuratura natomiast uważa, że to również początek zatrzymań.
10 czerwca pociąg do Kędzierzyna był opóźniony. Być może nawet człowiek przyzwyczaił się po tylu latach do braku punktualności kolei żelaznej. I tego samego dnia media ujawniły, że na polecenie prokuratury Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało 6 byłych członków zarządu Kolei Śląskich. Funkcjonariusze odwiedzili także byłych prezesów Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów Jarosława K. i Piotra M. oraz prezesa firmy "Sigma Tabor" Zbigniewa M. dostarczającego śląskiemu przewoźnikowi park transportowy.
Były prezes śląskich kolei Marek W. jest podejrzany o to, że w wyniku jego działań spółka straciła 4 miliony złotych (zarzuca się mu "ustawianie" przetargów). Jeszcze lepszą "efektywność" śledczy przypisują byłemu prezesowi GPW. W tym przypadku przedsiębiorstwo zubożało o ok. 7 milionów. Natomiast w wyniku działań prezesa dostarczającej KŚ wagonów i lokomotyw "Sigmy Tabor" z kasy przewoźnika mogło "wyparować" nawet 25 milionów złotych.
Przestępczy proceder został wykryty dzięki audytowi zleconemu grupie ekspertów z zespołu doradców TOR przez Urząd Marszałkowski. To właśnie oni ujawnili ogromną skalę nieprawidłowości i nadużyć. Dzisiaj ich pracę doceniły organy ścigania formułując akty oskarżenia wobec podejrzanych. Jednocześnie jeden z ekspertów Adrian Furgalski stawia pytanie o nadzór. Czy w tym przypadku nie można mówić o rażącej niekompetencji urzędników? Jest wielu, którzy odpowiedź chcą znaleźć u Adama Matusiewicza byłego Marszałka Województwa Śląskiego z rozdania Platformy Obywatelskiej. Tym bardziej, że wśród zatrzymanych są działacze obecnej koalicji rządzącej.
Być może tragiczny obraz polskiej kolei ma swoje źródło także w korupcji
Afera wyceniona już teraz na 30 milionów. Śledztwo, które jest "rozwojowe" (sformułowanie to w języku polskim oznacza – "usłyszymy jeszcze o wielu zatrzymaniach") może być przysłowiowym gwoździem do trumny śląskiego przewoźnika. Czarne chmury nad Kolejami Śląskimi bowiem gromadzą się już od początku ich istnienia. Już na starcie pociągi zostały w blokach unieruchomione przez zimno. Później były znikające połączenia. W międzyczasie KŚ straciły pół miliona pasażerów. W perspektywie 4 pakietu kolejowego, który ma otworzyć rynek polskich kolei na zagraniczną konkurencję, bynajmniej nie są to wiadomości budujące.
/l/ za TVS
Na każdym kroku przekręt! I jak tu bodować nowe społeczeństwo, oparte na pozytywnych wartościach, wyższych celach i ideach, skoro wokół nas, na najwyższych szczeblach takie buraki posadzone?