W czasie wojny brał udział w tajnym nauczaniu. Pracował w szkołach w Głubczycach, Kietrzu i I LO w Raciborzu.
Coraz mniej osób pamięta łacinę w polskich szkołach, niedługo zdaje się podobny los czeka historię, garstka osób, które z trudem wkuwały deklinacje i uczyły się na pamięć łacińskich sentencji może dziś zaliczyć się do wąskiego grona wybrańców. Jeden z raciborskich nauczycieli tego martwego języka, prof. Dominik Amborski był postacią nietuzinkową i miał wpływ nie tylko na uczniów I LO, w którym uczył i przygotował wielu laureatów olimpiad klasycznych.
Benedykt Motyka wicedyrektor I LO, uważał go za jednego z najbardziej zasłużonych nauczycieli, jego biogram znalazł się jako jeden z nielicznych haseł pedagogów w słowniku biograficznym “Raciborzanie Tysiąclecia” wydanym przez “Nowiny Raciborskie”. Ten wybitny łacinnik urodził się 4 sierpnia 1913 roku w Modliborzycach w woj. lubelskim. Gimnazjum ukończył w Janowie Lubelskim, a w roku 1937 z sukcesem zakończył studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Prawdopodobnie wraz z innymi studentami podczas pielgrzymki akademickiej na Jasną Górę 1934 roku złożył ślubowanie wytrwania w wierze katolickiej. Żacy wówczas obrali na wieczne czasy Matkę Bożą, Królową Korony – Patronką Polskiej Młodzieży Akademickiej.
W czasie wojny, w roku 1943 miał brać udział w tajnym nauczaniu, niestety życiorys łacinnika znamy jedynie w niewielkim stopniu. W 1945 został skierowany na Śląsk, gdzie w Kietrzu organizował szkolnictwo. Był dyrektorem i nauczycielem. Z tego czasu pamięta go jeden z dawnych uczniów dr Laskowski. Wspomina swego nauczyciela na stronach internetowych I LO w Kietrzu: “Pewnego wrześniowego dnia (1946r.), dzielna Matka zaprowadziła mnie do /…/ szkoły średniej. W Państwowym Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącym przyjął nas Dominik Amborski, nauczyciel języka łacińskiego i starożytnej historii. /…/ Profesor Amborski był nie tylko utalentowanym nauczycielem, ale także – a może nade wszystko – zamiłowanym wychowawcą młodzieży. Nauczanie łaciny oraz historii służyło mu jako narzędzie wpajania w naszą psychikę cennych wartości moralnych: rzetelności, pracowitości, uczciwości. „Nulla dies sine linea" (nie ma dnia bez kreski) – głosił słowa przypisywane nauczycielowi Aleksandra Wielkiego, abyśmy pamiętali, że pracować trzeba systematycznie. „Quidquid agis prudenter agas et respice finem" (cokolwiek czynisz, czyń roztropnie i patrz końca) – cytował inną mądrość starożytną, aby zniechęcić nas do partactwa. Niestety, w latach pseudosocjalistycznych eksperymentów (czyli co najmniej aż do 1989 roku) niechlujstwo i nierzetelność, wynikające z braku szacunku dla pracy, stały się zjawiskiem powszechnym. I wcale nie dlatego, że coraz mniej było takich pedagogów, jak profesor Amborski. To na sowiecki wzór uprawianie prześladowania i niszczenia prywatnej własności oraz osobistej inicjatywy ludzi spowodowało, że zdemoralizowanie człowieka jako pracownika stało się zjawiskiem powszechnym”.
Jak pisze Benedykt Motyka, prof. Amborski pracował na pełnym etacie w kilku placówkach organizując i tworząc polską oświatę w Głubczycach, Kietrzu i I LO w Raciborzu. Pochłonięty pracą kontynuował w trybie zaocznym edukację i w 1954 na Uniwersytecie Jagiellońskim uzyskał oficjalnie możliwość wykonywania zawodu nauczyciela. W roku 1973 przeszedł na emeryturę. Dominik Amborski zmarł 3 grudnia 1997 roku w Jastrzębiu – Zdroju.
Beno Benczew