6. rocznica śmierci Alfreda Malcharczyka

W środę 20 stycznia minie sześć lat od śmierci śp. Alfreda Malcharczyka.  Z tej okazji w kościele św. Mikołaja w Raciborzu tego dnia o godz. 18:00  odprawiona zostanie Msza św. w jego intencji. Zmarłego wspomina Krystian Niewrzoł.

- reklama -
Często przypominał mi słowa swego ojca: „Wiara bez uczynków martwa jest” albo „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”. Ten człowiek traktował zasady swojej wiary katolickiej dosłownie. Kiedy nastały dla wielu trudne czasy transformacji i urynkowienia naszej gospodarki, cztery razy w tygodniu, wieczorem na parkingu przed cukiernią „Conditorei” ustawiały się długie kolejki bezrobotnych, często zagubionych w życiu i biednych. Otrzymywali chleb, bułki albo kołaczyki zwiezione z zamkniętych już o tej porze sklepów. Niektórzy od lady odchodzili z łezką w oku. Chociaż na chwilę pojawiał się na ich twarzach grymas zadowolenia i radości.

Kiedyś powiedział mi: „Gdybym upiekł mniej bułek i kołaczy, to nie starczyło by dla nich. Ci biedacy chodziliby głodni”. Nie odmawiał też szkołom, różnym organizacjom społecznym, placówkom kulturalnym i klubom sportowym. Zawoził swoje wyroby do klasztoru, regularnie obdarowywał bezdomnych z „Arka N”, Schroniska im. Brata Alberta w Gamowie oraz innych placówek kościelnych. Ustawiał swoje stragany z prawdziwym, drożdżowym kołaczem śląskim na festynach czy imprezach sportowych, a gdy zauważył, że matki nie stać na ciastko dla dziecka, dyskretnie częstował je pączkiem albo białą pianką. Słynął z hojności. Nawet wtedy, gdy handel cukierniczy przeżywał regres. Dla każdego klienta znajdował słowa pocieszenia i nadziei. Zawsze, mimo zmęczenia, emanował dobrocią, za co był powszechnie lubiany.
 

Świadczą o tym ściany w sklepie oraz biurze, obwieszone licznymi dyplomami i podziękowaniami. W dniu ostatniej rocznicy urodzin Jana Pawła II okrągły chleb Pana  Malcharczyka z dedykacją „Kochanemu Papieżowi…” oraz śląskie kołacze znalazły się na papieskim stole w Watykanie, zawiezione tam przez posła Siedlaczka i starostę Hajduka. Jego wyroby znane są nie tylko w Polsce. Znakomite, smaczne kołacze i ciastka nabywają goście z Niemiec, Austrii czy Czech i zawożą do swoich domów.

Od dwóch lat, kiedy zmogła Go trudna choroba, firmę prowadzi syn Adrian z żoną. Śp. Alfred  Malcharczyk zaczynał swoją karierę zawodową w piekarni ojca w rodzinnym Gamowie, ale gdy został przyjęty do Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Raciborzu, praktykę odbywał w ciastkarni PSS Społem. Codziennie kilkunastokilometrową drogę z Gamowa do Raciborza wczesnym rankiem przemierzał na rowerze, a zimą często pieszo na skróty przez pola. Od najmłodszych lat z domu rodzinnego wyniósł poszanowanie pracy i dobre wychowanie religijne. Jak twierdził, to pomagało mu w życiu przetrwać najtrudniejsze chwile. Jako absolwent szkoły zawodowej pozostał pracownikiem w cukierni PSS. Kiedy ożenił się, w domu żony Teresy urządził piekarnię i ciastkarnię. To tam przy ul. Kozielskiej powstawały już mistrzowskie wyroby. Tam też na świat przyszli syn i córka Sylwia. Ale z dobroci serca Państwo Malcharczyk adoptowali jeszcze z Domu Dziecka córkę Bożenę. Traktowali ją i kochali jak własne dzieci.

Po wybudowaniu domu i większego warsztatu cukierniczego obok Domu Kultury "Strzecha", firma powiększyła się. Wrócił już wtedy z praktyki zagranicznej syn Adrian. Jednak Mistrz Alfred nie szczędził sił i energii w rozwoju produkcji piekarniczej i cukierniczej, wprowadzając ciągle nowe wyroby. Za całokształt swojej działalności zawodowej i charytatywnej otrzymał między innymi liczne odznaczenia z Izby Rzemieślniczej i Cechu Rzemiosł Różnych w Raciborzu. Jest laureatem medalu Ks. Prał. Stefana Pieczki „UNITAS IN VERITATE”, plebiscytu „9 twarzy na IX wieków" oraz „Pantofelek 2006”. Trzeba dodać, że od najmłodszych lat był związany z Kościołem katolickim, a po zamieszkaniu w Raciborzu z parafią św. Mikołaja, gdzie przez kilka kadencji pełnił obowiązki członka Rady Parafialnej. Ostatnie dwa lata pod troskliwą opieką żony Teresy zmagał się z ciężką chorobą. 20 stycznia w godzinach porannych w wieku lat 72 odszedł do wieczności.   

Krystian Niewrzoł

- reklama -

4 KOMENTARZE

  1. On pamiętał o wszystkich, szczególne potrzebujących pomocy. Czy po 6 ciu latach teraz ludzie Ci pamiętają o nim chociaż w modlitwie? Wygląda na to, że nasza pamięć jest krótka albo leniwa. Tak jest w wielu przypadkach. Nie potrafimy być wdzięczni naszym dobroczyńcom.

  2. Jak szybko czas upływa? A nam lat przybywa. Ten dobry i wqspaniały człowiek zasłużył sobie na pamięć wielu ludzi któreym w życiu pomógł. O takich wielkich Raciborzaninach również władze miasta powinne pamiętać.

  3. Nigdy Pana nie zapomnę! Możliwe, że był Pan najwspanialszym człowiekiem jakiego w życiu poznałem. Chwile spędzone w Pana towarzystwie choć sporadyczne pamiętam i obym nigdy nie zapomniał…

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj