
– Jeżeli teraz, w okresie świąt, ludzie zostaliby w domach, przeczekali te kilka kolejnych dni w otoczeniu tylko swoich domowników, to ta fala w ciągu dwóch tygodni by wygasła. Niestety przekonywać jest coraz trudniej – podkreślił Adam Niedzielski.
Zdaniem ministra zdrowia Adama Niedzielskiego mimo trwającej akcji szczepień i nabywania przez społeczeństwo coraz większej odporności nigdy już nie wróci świat znany sprzed pandemii. – Jeśli mnie pytacie, czy wrócimy do czasów sprzed pandemii, to nie. Nie wrócimy. Nigdy. Część z nas już zawsze będzie używała maseczek i będzie trzymała dystans w obawie przed zakażeniem – powiedział w wywiadzie dla portalu TVN24.
Według niego należy być świadomym, że nie jest to ostatnia pandemia i trzeba oswajać się z tą myślą. Jak ocenił, pokolenie dzisiejszych 50-latków i 40-latków będzie do końca swoich dni żyło w stanie zagrożenia epidemicznego, ponieważ będzie ich już tylko więcej i będą one coraz bardziej niebezpieczne.
Komentując aktualną sytuację epidemiczną w kraju, Adam Niedzielski przyznał, że trzecia fala jest silniejsza, niż ktokolwiek przypuszczał. W okolicach świąt powinien nastąpić szczyt zakażeń, potem, za 7-10 dni, nadejdzie szczyt hospitalizacyjny. – Następnie niestety będziemy mieli do czynienia ze wzrostem zgonów, które będą tego konsekwencją – powiedział i zapewnił, że sprzęt, łóżka oraz respiratory nie są największym problemem w walce z koronawirusem.
Szef resortu zdrowia zdradził, ze obawia się świąt wielkanocnych, a najbardziej tego, że ludzie ruszą w odwiedziny do rodzin i osób, których dawno nie widzieli. Jak się okazało, rząd rozważał wprowadzenie zakazu przemieszczania się. Nie zapadła także decyzja o godzinie policyjnej. – Uważam, że większy powód [do zrezygnowania z odwiedzin] to jest ponad 600 zgonów dziennie. To te liczby wpływają bardziej na decyzje ludzi niż zakazy i nakazy. Polityka rządu jest dziś taka, że gdy pojawia się przestrzeń do wprowadzenie obostrzeń, to my je wprowadzamy, a gdy pojawia się jakakolwiek przestrzeń na luzowanie, na to, żeby dać chociaż odrobinę „normalności”, to my będziemy to ryzyko podejmowali. Uważam, że biorąc pod uwagę, jak bardzo te nastroje falują, to my podejmujemy decyzje generalnie wyważone – podkreślił Adam Niedzielski.
Zaznaczył też, że restrykcje nie działają już tak skutecznie, jak przed rokiem, kiedy społeczeństwo stosowało się do hasła „Zostań w domu”. – Jak ja wprowadzę jutro godzinę policyjną, to pojutrze ludzie masowo wyjdą w proteście na ulicę. I liczba zakażeń wzrośnie. Nastrój społeczny jest dziś taki, że wystarczy pretekst – a takim byłyby ostrzejsze restrykcje – żeby ulice zapełniły się protestującymi. Wtedy tracimy kontrolę nad tym, kto i kiedy się zaraża – mówił minister. Podkreślił, że sam jest zwolennikiem odwoływania się do racjonalności, argumentacji, pokazywania pewnych dobrych wzorców. – Mówiąc, że jeżeli teraz, w okresie świąt, ludzie zostaliby w domach, przeczekali te kilka kolejnych dni w otoczeniu tylko swoich domowników, to ta fala w ciągu dwóch tygodni by wygasła. Niestety przekonywać jest coraz trudniej. Tu naprawdę niewiele trzeba, żeby postawić tamę – podkreślił Adam Niedzielski.
oprac. /kp/