– Nie oszukujmy się, nie mam tu szans na indywidualny medal, więc tym bardziej nie chcemy ryzykować. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mi się stało w biegach indywidualnych i przez to nie mogłabym pomóc dziewczynom w sztafecie – tłumaczy biegaczka.
Justyna Święty-Ersetic zdobyła w sobotę podczas igrzysk olimpijskich w Tokio złoty medal w sztafecie mieszanej 4×400 m. – Z moim zdrowiem nie jest idealnie, ale jest dobrze. Teraz jestem w euforii i kompletnie nie czuję, co się dzieje z nogą. A jutro zobaczymy, jak będzie. Teraz najbardziej chciałam być częścią tej drużyny – powiedziała po biegu, odnosząc się do urazu mięśnia czworogłowego, którego nabawiła się podczas treningów w Zakopanem.
W niedzielę po odebraniu olimpijskiego złota raciborzanka poinformowała, że rezygnuje z indywidualnych startów. – Nie chcemy, żeby było jak na halowych mistrzostwach Europy, gdzie w pewnym momencie skończył się limit szczęścia – powiedziała. Chodzi o tegoroczne zawody w Toruniu w marcu tego roku, kiedy indywidualnie zdobyła srebrny medal, ale przez uraz nie wystartowała w sztafecie.
– Nie oszukujmy się, nie mam tu szans na indywidualny medal, więc tym bardziej nie chcemy ryzykować. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mi się stało w biegach indywidualnych i przez to nie mogłabym pomóc dziewczynom w sztafecie – tłumaczy Justyna Święty-Ersetic.
– Oszczędzamy ją na sztafetę. Chcemy zdobyć medal – komentuje trener kobiecej sztafety 4×400 m Aleksander Matusiński.
Indywidualna rywalizacja kobiet na 400 m rozpocznie się we wtorek, natomiast sztafety będą rywalizowały w czwartek i sobotę. Możliwe, że raciborzanka pobiegnie dopiero w sobotnim finale. – Zbieram siły, kumuluję je i walczymy dalej – mówi Justyna Święty-Ersetic, która wraz z koleżankami wywalczyła dwa medale mistrzostw świata – brąz w 2017 r. i srebro dwa lata później.
oprac. /kp/