– Pycha i egoizm to jedne z największych zagrożeń wolności – mówił podczas mszy św. w 99 rocznicę odzyskania niepodległości ks. proboszcz parafii WNMP Marian Obruśnik.
Rok 1918 to najważniejsza data w historii Polski XX wieku. Wtedy to, 11 listopada, zawarto rozejm w Compiègne kończący trwającą od czterech lat najtragiczniejszą (do tego czasu) wojnę w historii. Dla Polaków to było szczególne wydarzenie. Zakończona wojna, w której stawali w mundurach znienawidzonych zaborców przeciwko sobie w bratobójczej walce, oznaczała odzyskanie niepodległości po 123 latach zaborów.
11 listopada to data niejako umowna. Ogłoszenie niepodległości przez Radę Regencyjną nastąpiło już 7 października 1918 roku, 23 października powstał rząd Józefa Świerzyńskiego, zaś w nocy z 6 na 7 listopada rząd Ignacego Daszyńskiego. Tenże rząd 11 listopada przekazał władzę w ręce Józefa Piłsudskiego (który dzień wcześniej przybył do Warszawy specjalnym pociągu z Berlina po zwolnieniu z więzienia w Magdeburgu). To samo uczyniła 14 listopada po samorozwiązaniu Rada Regencyjna, przekazując Piłsudskiemu zwierzchnictwo nad państwem. I choć nie było to łatwe, wśród różnic i sporów politycznych, państwo polskie rozpoczynało się na nowo.
Data 11 listopada jako święto państwowe upamiętniające odzyskanie niepodległości została ustanowiona dopiero po blisko 20 latach, w roku 1937. Święto znieśli w 1945 roku komuniści, a przywrócone zostało dopiero w roku 1989. Tyle historii w pigułce. W ostatnich latach ta ważna data, zamiast łączyć, coraz bardziej niestety Polaków dzieli, będąc wykorzystywaną do doraźnych, partykularnych celów politycznych czy partyjnych. Zgoda na marsz, brak zgody na marsz, manifestacje, kontrmanifestacje – gdy tylko zbliża się 11 listopada, z góry wiadomo czego się spodziewać. Najnowszy przykład to udział w ogólnopolskich obchodach przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Gdy ten zdecydował się (po raz pierwszy zresztą odkąd objął to stanowisko) przyjąć zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy, natychmiast na prawicy rozległy się głosy, iż uczynił to tylko dlatego, by jeszcze bardziej pogłębić podział między prezydentem a obozem politycznym z którego Duda się wywodzi. Pozostaje mieć (naiwną) nadzieję, iż ze strony Tuska nie jest to cyniczna gra obliczona w politycznym celu. Prawicy zaś (równie naiwnie) życzyć, aby uszanowała chęć uczczenia Święta Niepodległości przez osoby spoza swoich szeregów. Prezydent Duda podczas centralnych obchodów w Warszawie zwrócił uwagę na dość znamienny fakt. Z datą tą kojarzą się takie nazwiska jak Józef Piłsudski, Roman Dmowski, Ignacy Paderewski, Wincenty Witos, Ignacy Daszyński czy Wojciech Korfanty. Cała paleta różnych, często skrajnych poglądów politycznych. – Czy byli zjednoczeni? W myśli o wolnej Polsce tak. Czy się lubili? Chyba nie. Czy się szanowali? Myślę że tak. Szanowali się mimo różnic poglądów, choć spór między nimi był ostry, czasem tragiczny – mówił na pl. Piłsudskiego.
– Niepodległość nie jest dana raz na zawsze – tak prezydent Duda podsumował swe wystąpienie. Przesłanie takie można wyciągnąć także z kazania księdza Mariana Obruśnika, wygłoszonego podczas mszy świętej w parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Raciborzu. Proboszcz farnego, nawiązując również do okresów kiedy Polska niepodległości była pozbawiona, mówił o wartości jaką jest wolność oraz zagrożeniach dla niej. To pycha i egoizm. – Zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Najlepiej rządzi ten, kto służy społeczeństwu. Wolność i niepodległość trzeba uszanować. Nie psujmy, nie marnujmy daru, który dał nam Pan – zaapelował na zakończenie ks. Obruśnik.
Następnie uczestnicy uroczystości udali się tradycyjnie pod pomnik arcybiskupa Józefa Gawliny a chwilę później pod Pomnik Matki Polki złożyć wieńce i wiązanki kwiatów. W tym miejscu odczytano tekst historyczny poświęcony wydarzeniom związanym z wyzwoleniem kraju.
Paweł Strzelczyk
problem polega na tym ,że Piłsudski ,Dmowski ,Witos etc. się nie lubili i mieli inne poglądy , ale nie byli zdrajcami