W szczerym wyznaniu, które towarzyszy premierze, Bobo LWS opowiada o walce z depresją, stracie ojca i dziadka oraz innych przeciwnościach losu.
Po trzyletniej przerwie Robert Kurzeja – muzyk znany jako Bobo LWS, a także zawodnik klubu Łamator – wraca na muzyczną scenę z nowym singlem. Utwór „Tato”, którego premiera odbyła się 22 grudnia, jest głębokim refleksją nad trudnymi doświadczeniami, z którymi artysta musiał się zmierzyć w ostatnich latach.
W szczerym wyznaniu, które towarzyszy premierze, Bobo LWS opowiada o walce z depresją, stracie ojca, dziadka, który go wychował oraz innych przeciwnościach losu. Muzyk przyznaje, że każdy z tych doświadczeń odcisnął głębokie piętno na jego życiu i twórczości. – Każda linijka, każdy wers, każde słowo to odzwierciedlenie mojej walki, z czym się mierzyłem. W końcu czuję, że jestem gotowy, by znów dzielić się swoją pasją, swoimi przemyśleniami, doświadczeniami, po prostu swoim życiem z wami – wyznaje.
– Dziś wiem także jedno, że ból to wcale nie znaczy dostać po ryju, aż się mdleje. Ani nie znaczy rozciąć coś aż lekarze muszą to zszywać. Ból to nie jest pęknięty staw skokowy czy zerwane więzadła. Dziś wiem, że ból fizyczny to tak naprawdę żaden ból, bo ból fizyczny ma w sobie to dobrego, że jest chwilowy. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli cię całe serce, cała dusza, chcemy krzyczeć, aż czujemy, że zaraz przez to umrzemy. Ból który sprawia, że ciężko nam się oddycha, że ciężko wydobyć jakieś słowo, że nie chce nam się ruszać ani ręką, ani nogą, ani nawet przekręcić głowy na poduszce. Ból, który rzuca cię na kolana, a łez nie możesz powstrzymać, wtedy wiemy, co to znaczy prawdziwy ból. To ból, który zabija nas od środka, codziennie od nowa i ciężko jest go pokonać – podkreśla artysta.
Nowym singlem Bobo LWS chce dać nadzieję i wsparcie wszystkim tym, którzy mierzą się z podobnymi wyzwaniami. – Chcę, aby moja muzyka była jak zawsze odbiciem tego, przez co przeszedłem, co czułem, by dać wam jak najwięcej nadziei i wsparcia, jeśli przeżyliście bądź przeżywacie to samo. Byście wiedzieli, że nie jesteście z tym sami, byście to przetrwali i z tym wygrali. a to wtedy będzie dla mnie największa nagroda – mówi.
Za warstwę wizualną teledysku odpowiada Oliwia Moroń Film&Photography, z którą artysta współpracuje od początku swojej kariery. Został on nagrany w Raciborskim Centrum Kultury. Za produkcję muzyczną odpowiada Hasty.
oprac. /kp/