W Sądzie Rejonowym w Raciborzu zapadł wyrok w drugiej sprawie z powództwa Roberta Myśliwego przeciwko ZSO Nr 1 o wypłatę zaległego wynagrodzenia za okres przestoju w pracy z przyczyn dotyczących pracodawcy.
Sąd Rejonowy uznał powództwo i nakazał wypłatę należnej kwoty wraz z ustawowymi odsetkami. Pod koniec października wyrok uprawomocnił się, a szkoła wypłaciła Robertowi Myśliwemu zaległe pensje.
Było to pokłosie poprzedniego procesu o dopuszczenie do pracy. Sprawę podejmowaliśmy w artykułach R. Myśliwy pozywa szkołę do sądu oraz Robert Myśliwy wrócił do szkoły. Przypomnijmy, Robert Myśliwy w szkole uczył od 2003 roku. Od początku zawierano z nim umowy na czas określony – każda na jeden rok szkolny. Po wakacjach w 2007 roku do nauczania już jednak nie wrócił, bo dyrekcja nie podpisała z nim umowy na nowy rok. Wówczas Myśliwy wystąpił do sądu o ustalenie stosunku pracy. W styczniu 2008 roku sąd w Raciborzu wydał wyrok w sprawie jego powództwa przeciwko byłej już dyrektorce I LO Janinie Wystub (obecnie szefowa Raciborskiego Centrum Kultury) o dopuszczenie do pracy w związku z nieprawnym rozwiązaniem umowy z Myśliwym. Sąd pierwszej instancji uznał powództwo i nakazał powrót radnego do szkoły. Tymczasem w lutym szkoła złożyła apelację. Następnie gliwicki Sąd Okręgowy rozpatrzył ją negatywnie. Odwołanie zostało oddalone, sąd drugiej instancji podtrzymał w całości wyrok Sądu Rejonowego uznając apelację za bezzasadną. Robert Myśliwy wrócił do szkoły.
Ustawa o systemie oświaty nakłada na pracodawcę obowiązek zatrudnienia nauczyciela kontraktowego na czas nieoznaczony. Wyjątek od tej zasady stanowi zatrudnienie na zastępstwo za nieobecnego nauczyciela lub tzw. względy organizacyjne. Orzecznictwo Sądu Najwyższego precyzuje jak należy rozumieć okoliczności wynikające z organizacji nauczania. W praktyce szkolnej nierzadko przepisy te interpretowane są na niekorzyść pracowników. Warto jednak pamiętać, że ryzyko związane ze stosowaniem nieprecyzyjnych zapisów by uzasadnić zawieranie z młodymi nauczycielami umów o pracę w niekorzystnej dla nich formie, ponosi zakład pracy, czyli szkoła.
Dowiódł to przypadek Roberta Myśliwego nauczyciela I Liceum. Karta Nauczyciela zawiera przepisy szczególne, które w większym stopniu niż to wynika z Kodeksu Pracy mają na celu ochronę sytuacji zawodowej nauczycieli oraz ich stosunek pracy. Należy zatem nie tylko znać „literę” prawa, ale także rozumieć „ducha” ustawy. Pomoże to w przyszłości uniknąć podobnych sporów oraz błędów urzędniczych, za które jak się okazuje wszyscy płacimy.
/KJ/