Choć do 2014 roku nie zostało wiele czasu, a budowa jeszcze się nawet nie rozpoczęła, wojewodowie i marszałkowie trzech województw nie mają wątpliwości: zbiornik Racibórz Dolny będzie ukończony na czas.
11 lutego w siedzibie raciborskiego starostwa powiatowego odbyło się wspólne posiedzenie Rad Gospodarki Wodnej Regionów Wodnych Małej Wisły i Górnej Odry. Miejsce posiedzenia wybrano nieprzypadkowo, gdyż posiedzenie zdominował temat budowy zbiornika Racibórz Dolny. W spotkaniu wzięli udział m.in. Artur Wójcik i Andrzej Markowiak z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach, samorządowcy z gmin na których terenie powstanie zbiornik, a także przedstawiciele wojewodów i marszałków trzech najbardziej zainteresowanych zbiornikiem województw: śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego.
O zbiorniku powiedziano i napisano już chyba wszystko. Pochodzący sprzed ponad stu lat pomysł jego budowy szczególnego znaczenia nabrał po tragicznej powodzi z 1997 roku. Przez 13 lat prac nad inwestycją zmieniło się wiele: przepisy, terminy, koszty, źródła finansowania. Od dawna wiadomo, że szacowany początkowo na 850 mln zł koszt inwestycji w rzeczywistości będzie wyższy o ponad połowę. Wiadomo też, że inwestycja ma być zakończona w 2014 roku i rozliczona rok później, inaczej przepadną środki unijne, a bez nich budowa może przeciągnąć się na długie lata. Mimo piętrzących się trudności związanych m.in. z wykupem działek, decyzjami środowiskowymi itp. na czerwiec tego roku przewidziano złożenie wniosku o pozwolenie na budowę. Prace mają ruszyć na początku roku 2011.
Pełnomocnik Rządu ds. Programu dla Odry – 2006, którym jest wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec, jest przekonany że końcowa data zostanie osiągnięta i poślizgów nie będzie. Opinię taką wyraził w jego imieniu Stanisław Zięba, dyrektor wydziału programu. – To dla nas wręcz sprawa honoru – podkreślił. Jego zdanie w pełni podzielili pozostali przedstawiciele wojewodów i marszałków województw śląskiego, opolskiego i dolnośląskiego. – To kluczowe zadanie w realizacji programu rozwoju naszego województwa – mówił przedstawiciel marszałka woj. śląskiego. – Ta inwestycja ma strategiczne znaczenie dla opolskiego – wtórowała mu przedstawicielka opolskiego urzędu marszałkowskiego. Stąd też urzędnicy zadeklarowali wszelką możliwą pomoc ich instytucji, aby tylko zdążyć z realizacją. Stanisław Dąbrowa, I wicewojewoda śląski, zaznaczył, że to, czego się najbardziej obawiano tj. wykup gruntów i przygotowanie nowych domostw dla przesiedlonych, idzie zgodnie z planem. – Ten etap to takie "przekroczenie rzeki" – obrazowo porównał zmianę planów zagospodarowania gminy Lubomia, która pozwoliła na powstanie Nowych Nieboczów.
W dalszej części spotkania przedstawiciele RZGW (inwestora) omówili ponadto m.in. stan dotychczasowych prac, zasady funkcjonowania suchego zbiornika Racibórz Dolny oraz formalno-prawne i techniczno-funkcjonalne aspekty projektu budowy zbiornika.
/ps/
Może ktoś wie czy plany budowy zbiornika zmieniono z suchego ugoru na retencyjny „mokry” ze względu na alimentacje w wodę dla kanału Odra- Laba-Dunaj?Jeżeli powstanie to co zaplanowano to idea kanału o której było głośno „weźmie w łeb”.
Z tego co mi wiadomo nic się w tej materii nie zmieniło. Zasoby kruszyw w obrębie czaszy zbiornika szacowane są na 30-50 lat, i do czasu końca ich eksploatacji zbiornik ma pozostać suchy.
Chodzi o kruszywa czy kanał?Wydobycie może odbywać się przecież przy pomocy pogłębiarek, można również kopać dzieląc zbiornik i pozostawiając prowizoryczne urządzenia spustowe na wypadek powodzi.
Wytłumaczenie jest prostsze niż się wydaje – kasa misie, kasa! Po co ściemniać o żwirze, fali powodziowej etc. poprostu w przedsięwzięciu utopiono już tyle że nie ma innej opcji niż suchy zbiornik. O kanale można tylko pomażyć
Pojedli, popili i optymistycznie nastawieni do świata wrócili do swoich domów
jak to wybudują w terminie to mi kaktus wyrośnie.. tyle lat zmarnowano i nic. I za 20 lat nie będzie ani zbiornika, nai kanału, niczego nie będzie…
i pieniędzy na zbiornik też nie będzie, bo rozpłyną się po prywatnych kieszeniach i biurokratycznych zarządzeniach
To smutne co to towarzystwo wyprawia.Kto jest za to odpowiedzialny oprócz byłego i obecnego posła.Ta inwestycja ma kluczowe znaczenie dla wszystkich nas mieszkających poniżej.Mieć potencjalnie coś takiego jak woda do dyspozycji i gospodarowania plus energrtyka odnawialna i funkcja żeglugowa i wybór pada na ugór?Taki sabotaż powinien być karany.
Nie ma to jak optymizm, gdy kasiorka w kieszeni. A po nas choćby potop – oto filozofia naszych rządzących. Nic się nie zmienia. A kartka wyborcza,to ogłupianie ludzi kolejny raz.
Plan ambitny! Czyżby spotkanie i zapewnienia o terminowym ukończeniu projektu wynikały z niedawno opublikowanego w Dzienniku Zachodnim „alarmu” dla naszej okolicy? (Ponoć należy się modlić, by temperatura nie podniosła się nagle do około 10 st. C, bo wtedy dojdzie do powtórki z roku 1997). Pewnie w dużym stopniu „alarm powodziowy” obudził co niektórych. A może to już początek kampanii wyborczej? To może być dobra karta w nadchodzących wyborach samorządowych. „Mamy już wszystko ustalone. Wiemy co i jak robić. Znamy plany. Podjęliśmy już wstępne decyzje.” Czy zapewniający nas samorządowcy na prawdę wierzą w to, że damy temu wiary? Przecież ten projekt to kura znosząca złote jajka! Po co więc ją zarzynać (czytaj: kończyć inwstycję)?!Dlaczego suma końcowa ma być o 50% (!!!) wyższa od planowanej? No zapewne wszystko przez biednych mieszkańców terenów, które mają zostać objęte projektem. Przecież to oni nie chcieli oddawać swoich ojcowizn za darmo. Nie, nie, to nie ta dziura przez którą wypłynęło kilkaset milionów złotych. Dziurą był i jest sposób zarządzania projektem. Czy ktokolwiek monitoruje sposób, prawidłowość i racjonalność wydawania państwowych, a od jakiegoś czasu rónież unijnych pieniędzy? Obawiam się, że nie. Ze słyszenia (od pracowników firm-podwykonawców) wiem, że tam nikt nie liczył się z pieniędzmi. Pieniądze, sprzęt i siła robocza zawsze były traktowane jako „dobro wspólne”. A skoro wspólne, to należy brać ile się da. Za co? A co to kogo obchodzi?! Jest gotówka do roztrwonienia, to dawaj!!! Komu więc ma zależeć na szybkim i PRAWIDŁOWYM zakończeniu inwestycji? To tak jakby zaspawać samemu kran, który jest ujściem dla żyły złota.
A na koniec zapewne usłyszymy, że ze względu na wielokrotne zwiększenie się kosztów, projekt zostaje wstrzymany do odwołania. 🙂
Latwiej kamień na miękko ugotować niż samorządowcom zrealzować ten 40-letni pomysł ! Chyba trzeba drugiej powodzi !