Przedstawiciele branży energetycznej zastanawiali się w Bełchatowie, jak usuwać zanieczyszczenia ze spalin kotłowych. Mimo, że w ostatnich latach wiele już w tym zakresie zrobiono, to przed polską energetyką jeszcze wiele wyzwań. Zwłaszcza jeśli chodzi o ograniczanie emisji tlenków azotu.
Wymagania Unii Europejskiej w zakresie ochrony środowiska stawiają nowe wyzwania dla sektora energetycznego w Polsce. Stąd postanowiono, by tegoroczna konferencja energetyczna w Słoku k/Bełchatowa (organizowana od 7 lat wspólnie przez Rafako S.A. i Politechnikę Śląską z Gliwic) poświęcona była właśnie problemom usuwania zanieczyszczeń pyłowych i gazowych ze spalin kotłowych.
Dyrektywy Unii Europejskiej dotyczące ograniczania emisji pyłów i gazów do atmosfery są coraz bardziej restrykcyjne. – Od kilku lat Polska jest pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej i nie możemy dziś mówić, że to Unia nam każe. To my każemy, to my nakładamy sobie ten kaganiec – uważa Jerzy M. Łaskawiec, prezes zarządu Południowo-Zachodniej Grupy Energetycznej z Wrocławia, który podkreśla, że ograniczanie zanieczyszczeń do atmosfery jest konieczne. – Już dawno udowodniono, że tlenki siarki degradując przyrodę, pośrednio degradują człowieka, że tlenki azotu są jednak trucizną. Podobnie pył – jest szkodliwy nie tylko poprzez fakt pokrywania powierzchni i zamykania szparek oddechowych liści, ale bezpośrednio wpływa na nasze zdrowie – wymienia Łaskawiec.
Ale, jak zauważa prezes Południowo-Zachodniej Grupy Energetycznej, dziś w Polsce najwięcej takich zanieczyszczeń, bo nawet 75 proc., pochodzi z gospodarstw indywidualnych, a nie z przemysłu czy energetyki zawodowej. – Dla przykładu, miasto Bełchatów emituje więcej pyłu niż cała elektrownia, która przecież zasila 1/3 Polski. Wszystko przez niską emisję. Bo w domowych kotłowniach zwykle nie pali się wartościowym paliwem, ale starym gumowcem czy węglem niskiej jakości opałowej. Transport wielokrotnie więcej emituje substancji uznawanych za szkodliwe niż elektrownie, które to zostały napadnięte przez prawo, ale również same się ograniczyły, bo już od kilkunastu lat inwestują w instalacje ochrony środowiska. I tutaj znakomitym przykładem jest znów Bełchatów. Miejscowa elektrownia jako pierwsza w Polsce wprowadziła instalacje odsiarczania spalin, zainwestowała w elektrofiltry. Elektrownia Bełchatów zadbała o środowisko, a mieszkańcy Bełchatowa nie – uważa Jerzy M. Łaskawiec.
W ocenie naukowców, w zakresie ograniczania zanieczyszczeń, których źródłem jest energetyka zawodowa, w Polsce sporo już zrobiono. – W energetyce zawodowej nowe technologie wdrażane są niemalże na bieżąco. By ograniczyć zanieczyszczenia pyłowe, polska energetyka stosuje najwyższej jakości filtry tkaninowe lub elektrofiltry, które znakomicie przechwytują emisję pyłów do atmosfery. Natomiast ogromne wyzwania stawiają przez nami zanieczyszczenia gazowe. Znakomicie radzimy sobie z tlenkami siarki, gorzej z tlenkami azotu czy dwutlenkiem węgla. Ale mimo to, Polska jest liderem we wprowadzaniu rozwiązań ograniczających emisję zanieczyszczeń – stwierdza dr hab. inż. Maria Jędrusik z wydziału mechaniczno-energetycznego Politechniki Wrocławskiej.
Opinie naukowców potwierdza prezes Rafako S.A., które jest największym europejskim producentem nie tylko kotłów dla energetyki zawodowej i przemysłowej, ale i urządzeń ochrony środowiska. – Profil związany z budową instalacji ochrony środowiska rozwinęliśmy kilkanaście lat temu. Właściwie wszystkie szkodliwe emisje, które powstają w wyniku procesów spalania w elektrowniach są przedmiotem naszego zainteresowania. Rafako posiada dla nich wszystkich rozwiązania technologiczne. Wyjątek stanowi tutaj emisja, która podlega od niedawna ograniczeniom, czyli dwutlenek węgla. Ale jesteśmy w trakcie wprowadzenia tej technologii w Rafako – informuje prezes Wiesław Różacki.
Konferencja energetyczna, która odbyła się w dniach od 4 do 5 marca 2010 r. w Słoku k/Bełchatowa, zgromadziła ponad 160 przedstawicieli reprezentujących prawie 90 podmiotów związanych z branżą energetyczną. Jak podkreśla przewodniczący konferencji, prof. dr hab. inż. Adam Hernas z Politechniki Śląskiej, każde takie spotkanie to swoisty transfer wiedzy, promocja osiągnięć przemysłu i nauki. – Naukowcy i uczelnie przekazują wiedzę do przemysłu, ale też my naukowcy bardzo wiele uczymy się od praktyków. Wiele prezentowanych tu spraw ma naturę wyprzedzającą. Dowiadujemy się o nowych tendencjach, nowych rozwiązaniach, które później w jakimś stopniu są wykorzystywane w przemyśle. Choć to zależy od wielu czynników, począwszy od finansów, poprzez decydentów, aż po wiedzę – mówi prof. Hernas.
Adam Misa