Głośno zrobiło się ostatnio wokół sprawy lobbowania przez władze Raciborza starań Rybnika o uruchomienie bezpośredniego połączenia kolejowego tego miasta z Warszawą. Z pozoru sprawa wydaje się warta zachodu, lecz często bywa tak, że ważniejsze od zgiełku jest to, czego nie słychać.
W istocie Racibórz może stracić część bezpośrednich połączeń kolejowych z kluczowym węzłem w Kędzierzynie. Szczerze popieram ambicje i starania Rybnika o nadaniu tej stacji większego znaczenia na mapie kolejowej kraju. Jednak nie może to odbywać się kosztem Raciborza. Stacja Rybnik nigdy nie była i nie jest ważnym węzłem dalekobieżnym, a jedynie regionalnym, gdyż leży z dala od głównych magistral kolejowych. Inaczej Racibórz, położony na dawnej trasie magistralnej z Berlina do Wiednia. To trasa dwutorowa i łączy najważniejsze magistrale w Polsce i w Czechach.
W Kędzierzynie, Raciborzanie mają okazję czterokrotnego w ciągu dnia połączenia ekspresowego z Warszawą. Odległość z Raciborza do Kędzierzyna i Rybnika jest identyczna, ok. 30km. Do Kędzierzyna dojedziemy w ok. 40 min., ale już do Rybnika w ok. 1 godzinę. Nie licząc czasu oczekiwania na przesiadkę w Kędzierzynie lub potencjalnie w Rybniku czy obecnie w Katowicach, przez Kędzierzyn do Warszawy dojeżdża się o pół godziny szybciej. Wynika z tego, że połączenie z Warszawą przez Rybnik może mieć dla Raciborza znaczenie jedynie alternatywne.
Tyle o głośnej kwestii połączenia kolejowego z Warszawą, choć nie do końca, albowiem Raciborzanie, co nie każdy może wie, mają jeszcze cztery kolejne połączenia ekspresowe ze stolicą z Bohumina, który podobnie jak Kędzierzyn i Rybnik znajduje się w identycznej odległości 30 km od Raciborza, ale o tym później. Teraz o tym, czego nie słychać.
Rybnik, bez względu na to czy uda mu się przeforsować sprawę bezpośredniego połączenia z Warszawą, z poparciem Raciborza lub bez, domaga się uruchomienia większej ilości bezpośrednich połączeń z Kędzierzynem, gdyż posiada tylko jedno bezpośrednie połączenie stałe, jedno weekendowe i jedno wakacyjne.
Pasażerowie z kierunku Rybnika obecnie przesiadają się na stacji Nędza (stacja główna), gdzie po 5 do 20 minutach mają skomunikowanie z pociągami relacji Racibórz–Kędzierzyn. Zwiększenie ilości bezpośrednich połączeń Rybnika z Kędzierzynem automatycznie anuluje część bezpośrednich pociągów z Raciborza do Kędzierzyna, a w zamian czeka nas przesiadka na stacyjce Nędza-Wieś. Dla zobrazowania; osoby jeżdżące do tej pory np. na często uczęszczanej trasie: Racibórz-Opole.–Wrocław z przesiadką w Kędzierzynie, będą zmuszone przesiadać się teraz dwa razy, również w deszczu i chłodzie na pozbawionej wszelkiego komfortu stacyjce.
Jeśli słuszna jest głoszona przez władze Raciborza teoria, że ludzie nie jeżdżą koleją, bo kolej zamyka połączenia, dlatego ludzie nie jeżdżą i krąg się zamyka, to niebawem zmuszeni będziemy dojeżdżać do Kędzierzyna (i dalej) z przesiadką przez Rybnik, po dużym kręgu w czasie ok. 2 godzin, a nie jak dotychczas w 40-ci minut bez przesiadki.
Rybnik jako miasto ponad stutysięczne ma większe prawo wnoszenia zastrzeżeń i poprawek do nowego rozkładu jazdy PKP i tym samym realne szanse na przeforsowanie połączenia z Kędzierzynem na swoją korzyść. Tak więc sprawa jest gorąca, gdyż 15-tego czerwca br. wchodzą poprawki do obecnego rozkładu jazdy.
W kwestii kolejnictwa mamy w Raciborzu co lobbować. To przede wszystkim bezwzględnie utrzymanie wielu bezpośrednich połączeń ze stacją Kędzierzyn, z którym skomunikowane są największe miasta w kraju m.in.: Warszawa, Wrocław, Zielona Góra, Poznań, Szczecin, Kraków, Bydgoszcz, Rzeszów, Gdańsk, Lublin oraz trasy międzynarodowe do Berlina, Hamburga, Lwowa i Kijowa. W innym przypadku Racibórz ulegnie dalszej marginalizacji.
Kolejną, istotną kwestią jest uruchomienie bezpośrednich połączeń z dworcem w Bohuminie (obecnie jedno). Nie wydaje się być dużym problemem logistycznym dla PKP, by składy z Raciborza zatrzymywały się w Chałupkach i kończyły bieg na oddalonym zaledwie o 4 km dworcu w Bohuminie. Nie wymaga to żadnych, dodatkowych inwestycji. Bohumin jest kluczowym węzłem kolejowym na Europę południową: Praga, Wiedeń, Klagenfurt, Budapeszt, Mediolan i Nicea oraz Europę wschodnią: m.in. Mińsk, Petersburg, Moskwa, jak i dysponuje oczywiście wspomnianymi wyżej, kolejnymi połączeniami ekspresowymi do Warszawy, których suma urosłaby do dziennie ośmiu.
W obliczu zbliżających się Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012r. najdogodniejszym połączeniem kolejowym z południa Europy na mecze do Wrocławia, Poznania a nawet Gdańska, jest trasa Bohumin-Racibórz-Kędzierzyn, co dodatkowo uzasadnia potrzebę połączeń bezpośrednich na tym odcinku.
Nadto należy zadbać o lepsze zsynchronizowanie czasów odjazdu pociągów z Raciborza z odjazdami pociągów w Kędzierzynie i Bohuminie, a Racibórz stanie się jednym z najlepiej skomunikowanych kolejowo mniejszych miast w Polsce. Jeśli dojdzie do tego ewentualne połączenie do Warszawy przez Rybnik, to tym lepiej.
Proponowane wyżej rozwiązania mają wymiar poprawek, lecz jak uczy życie, łatwiej przychodzi nam spędzać czas na upowszechnianiu futurystycznych wizji o trans-śląskich magistralach i kanałach Odra-Dunaj, aniżeli skutecznie egzekwować to, co leży w zasięgu naszej ręki i bezpośrednio przekłada się na polepszenie życiowego komfortu. Co istotne, bez narażania kogokolwiek na jakąkolwiek stratę.
Czasu do skompletowania nowego rozkładu jazdy PKP pozostało dziesięć miesięcy. Jeśli Racibórz nie wykaże rzeczowego zaangażowania w tej kwestii, to niebawem staniemy się poszkodowanymi, nie tylko w wymiarze kolejnictwa. Wydaje mi się, że każdemu starcza zdrowej wyobraźni, by samodzielnie ocenić aktualną i przyszłą sytuację. Dokąd zapędzi się Racibórz okaże się 11 grudnia 2011r.
Paweł Żółciński
Tu znajdziecie więcej ciekawostek na temat kolei…
http://kolej-rac.blog.onet.pl/
Jeżeli władze dopuszczą do do takiego stanu rzeczy, to przyjdzie przysłowiowo zabić Racibórz deskami!
Od dawna wiadomo, że najszybszy wyjazd z Raciborza prowadzi przez … Nędzę.
,,Przez Nędzę do pieniędzy,, …. to też dość popularny frazes.
no i co tam na kolei … słyczhać ? NĘDZA … nadal …?