Mobbing to zjawisko szeroko pojmowane. Stosują je zarówno dorośli, jak i dzieci. Można go spotkać w pracy i na podwórku. Przeczytaj wywiad z Darkiem, który jako dziecko doświadczył go na własnej skórze. Mobbing, to nic innego jak terroryzowanie wybranej przez siebie osoby. Szefowie wybierają czarne owce wśród pracowników. Wykorzystują ich do różnych prac, szydzą i wyśmiewają. Dzieciaki odczuwają to zjawisko w zupełnie inny sposób.
U dzieci objawia się to odizolowaniem tego „słabego ogniwa”. Wybieramy swoje drużyny. Ja wybieram Maćka. Ja wybieram Daniela. To teraz ja wybieram Bartka. A nasz Kacper stoi z boku, nie wybrany. Cierpienie dziecka nie jest porównywalne z niczym. Kiedy raz zostanie odrzucone, albo zawalczy o swoje ja w grupie, albo się podda.
Jak to faktycznie wygląda? Poniżej wywiad z osobą dotkniętą mobbingiem, wypartą przez społeczeństwo.
Darek: Zawsze mało mówiłem. Jakoś nieszczególnie chciało mi się udawać, że interesują mnie samochody, dziewczyny, czy cokolwiek innego. Miałem swoje pasje i zajęcia. Nie miałem ochoty wychodzić na papierosa. Jednym słowem- nie asymilowałem się. Chłopaki umawiali się na piwo, dziewczyny na zakupy, ja siedziałem w domu, bo nikt nigdzie mnie nie chciał. Czasami słyszałem za plecami szydercze głosy, które zostały w mojej pamięci na jakiś czas. A wszystko zaczęło się w podstawówce. Problemy rodziców. Problemy w domu. Nie chciało mi się śmiać i żartować, kiedy w domu było źle. Zacząłem bładzić i kluczyć- dom- szkoła- dom- szkoła. Nic więcej dla mnie nie istniało. Póxniej zaczęło się liceum. Przyzwyczaiłem się do tego, że mało mówiłem. W klasie starałem się być gdzieś z tyłu i bardziej udawać, że mnie nie ma. Zaczęły się problemy. Wiadomo, że wiek 16-20 u faceta to jakaś masakra. Okres buntu, chęć imponowania kumplom itd. Było źle. Czułem się nie dość że odepchnięty, to jeszcze terroryzowany. Chłopaki chodzili za mną do ubikacji. Zrobili sobie ze mnie zabawkę. Wsadzali moją głowę do ubikacji i spłukiwali.
JAP: A nauczyciele? Przecież gdzieś tam byli?
Darek: Nauczyciele byli, jasne, że byli. Nie chciałem się poddać, nie chciałem kablować. Chciałem w spokoju przeżyć liceum i uciekać z tej szkoły. Był pomysł, żeby zmienić placówkę. Nie podałem jednak rodzicom prawdziwej przyczyny. Bałem się że nie zrozumieją, a tata nie zaakceptuje tego, że jego syn nie daje sobie rady z bandą niedorozwiniętych smarkaczy. Bałem się, że byłby w stanie udać się do szkoły i tylko pogorszyć sprawę. Miałem 17 lat, najwyższy czas, żeby się usamodzielnić i zacząć radzić sobie w życiu.
JAP: Co jeszcze ci robili?
Darek: Bili. Od czasu do czasu byłem niby szturchany. Bolało bardziej psychicznie niż fizycznie. Dziewczyny na początku stawiały się za mną. Broniły mnie, bo wiedziały jaki jestem i bardziej to akceptowały. Z czasem jednak przyzwyczaiły się, że ja się nie buntuję, a chłopakom sprawia to radość. Przeszło coś jakby…do porządku dziennego. Nie chcę z siebie robić jakiegoś złamasa, ale tak się czuje facet. Masz ochotę schować się gdzieś i nikomu nie mówić o swojej osobie. Nie byłem na tyle silny by walczyć. Czasami spotykałem ich na mieście. Krzyczeli za mną różne zdania, udawałem że nie słyszę. Ignorowałem ich. Starałem się ich ignorować. Nie da się. Wszystko zostaje w psychice.
JAP: Dobra, ale co dalej? Przecież dzisiaj funkcjonujesz już prawie normalnie.
Darek: Tak. Studiuję. Czasami mam koszmary. Troszkę się otworzyłem. Na studiach wszystko jest inne. Mam fajną grupę i nie mam takich problemów. Jestem akceptowany, aczkolwiek mało mówię. Staram się chować między ludźmi i udawać, że mnie nie ma. Moja grupa jest bardzo zżyta, dlatego nie sposób się chować, bo i tak zauważą. Pomogli mi bardzo. Czasami zmuszają do rozmowy, mimo że nie wiedzą, skąd takie opory. Bardzo dobrze robią, bo otwieram się z biegiem czasu. Kto wie…może na trzecim roku zostanę misterem szkoły i będę najbardziej popularną osobą na Uczelni. Kto to wie?- śmiech.
JAP: Mam jeszcze jedno pytanie w związku z tym wszystkim. Jaka rada dla rodziców? Jak powinni reagować. Czy mobbing to rzeczywiście coś strasznego, skoro udało Ci się zawalczyć o siebie?
Darek: To jest trudne pytanie. Przede wszystkim radziłbym patrzeć na swoje dziecko otwartymi oczami. To, że niechętnie chodzi do szkoły nie musi konkretnie oznaczać, że nie lubi się uczyć. Czy mobbing to dobra, czy zła rzecz. Oj. Wydaje mi się, że zła. Co innego dokuczać dziecku, co innego go terroryzować. Trzeba nauczyć się odróżniać te dwie rzeczy. Uraz pozostaje na zawsze. Każdy miał tam jakieś przygody za dzieciaka i nie jest to nic złego.
JAP: Chyba każdy. Ja też sobie pewne przypominam. Wydaje mi się, że mobbing ma rózne twarze i róznie może wyglądać w społeczeństwie.
Darek: No dokładnie tak. Mało tego. Dzieci są teraz pod wielkim kloszem. Mamy przed sobą wiek bezstresowego wychowywania, cackamy się z dzieciakami, które mają wszystko, a chcą jeszcze więcej. Kiedyś dzieci nie miały nic. Kawałek cegły, kij i opona wystarczyły, żeby się zabawić. Dzisiaj rośnie nam pokolenie chronionych w sterylnych warunkach dzieci, które nie rosną często na dobrych ludzi. Dziecku trzeba pozostawić margines wolności i odpowiedzialności. Musi nauczyć się radzić sobie w życiu, jednak kiedy widzimy, że coś jest nie tak na jakąś większą skalę- reagujmy.
Dzieci są różne. Różni są rodzice. Różne są sytuacje życiowe. Niektóre sytuacje muszą się rozegrać bez ingerencji osób trzecich. To często stracie sam na sam. Czy więc chronić swoje dziecko i biegać do szkoły po każdej skardze naszego malca i się kłócić? Czy może warto poczekać, jak dziecko reaguje na niepowodzenia? Zdecydujmy sami.
/jap/