Raciborscy przedsiębiorcy odbierają telefony z propozycją zakupu asortymentu szkolnego z przeznaczeniem dla szkół i przedszkoli. Firmy oferujące deklarują, iż działają w imieniu placówek. – To naciągacze – alarmują radni i prezydent.
Na problem zwrócił uwagę podczas sesji Dawid Wacławczyk. Zarówno on, jak i inni przedsiębiorcy, często odbierają telefony od firm oferujących mapy, tablice, farby i inne akcesoria szkolne. Przedstawiciele tych firm deklarują, iż działają w porozumieniu z dyrektorami placówek oświatowych zgłaszającymi zapotrzebowanie na ten sprzęt. potrzebny jest tylko sponsor. – Najczęściej okazuje się później, że darczyńcy nabyli kiepskiej jakości towar, za który zapłacili dużo więcej niż jest wart – opowiadał Wacławczyk, który chciał dowiedzieć się, czy firmy te działają w imieniu miejskich placówek, czy to zwykli naciągacze.
Problem ten jest doskonale znany Henrykowi Majnuszowi: – Przez 26 lat jak prowadzę działalność odbieram takie telefony. To są firmy z Krakowa czy Katowic, które nie mają nic wspólnego z naszymi placówkami oświatowymi. Naciągają nas – skomentował Henryk Majnusz, który sam kiedyś dał się oszukać. Zakupił akcesoria – wg zapewnień oferującego – dla ośrodka głuchoniemych, którego dyrekcja była bardzo zdziwiona otrzymaną darowizną.
Również Mirosław Lenk potwierdził, iż takie oferty z miastem nie mają nic wspólnego. Zaprzeczył, by działalność tego typu była prowadzona w porozumieniu z raciborskimi placówkami oświatowymi. – To ściema, na mnie też się powołują. Dzisiejszy marketing jest brutalny i nie do końca uczciwy. Firmy próbują zdobyć w każdy sposób zlecenia, ale z nami nie ma to nic wspólnego – przyznaje prezydent.
/ps/
przet samymi sobą przestrzegają?