Jest rzeczą normalną, że NFZ stawia wymagania co do funkcjonowania całej strefy, którą zarządza, w tym m.in refundacją za leki i inne artykuły wydawane przez apteki pacjentom na recepty mówi farmaceuta, Piotr Klima.
Problemem jest tylko, jak to robi. Jeśli jest to działanie automatyczne nie biorące pod uwagę różnorakich okoliczności to wówczas dochodzi do sytuacji zapalnych. Bo można oczywiście wymagać, tylko trzeba zdawać sobie sprawę z aktualnych uwarunkowań, pewnych przyzwyczajeń i nawyków stwierdza Piotr Klima, właściciel Apteki św. Mikołaja w Raciborzu.
Podczas kontroli realizacji refundacji inspektorzy i kontrolerzy z NFZ "wyłapują" określone błędy, które mają różny stopień ważności. Podstawową zasadą ordynacji lekarskiej i realizacji recepty wystawionej przez lekarza jest przepisanie przez lekarza i wydanie przez farmaceutę (lub jeśli jest to lek złożony, to jego sporządzenie w warunkach receptury aptecznej) właściwego leku. Farmaceuta jest tą ostatnią instancją, gdzie można jeszcze wychwycić ewentualny błąd lekarza. Zdarzają się one zresztą bardzo rzadko – mówi Klima.
Poza nazwą leku lekarz wpisuje jego dawkę oraz postać (np.tabletki, kapsułki, krople, syropy, maści, czopki, zastrzyki itd.). Wskazuje też dawkowanie. Farmaceuta odczytuje z recepty jeszcze szereg innych informacji, np. wiek pacjenta, kategoria odpłatności danego pacjenta, datę wystawienia recepty, adres pacjenta, adres jednostki służby zdrowia, w której wystawiono receptę, a z pieczątki nazwisko lekarza. Dodatkowo w zależności od sytuacji, farmaceuta pyta np. o ciążę, karmienie piersią, używanie innych leków itd. Wszystko po to, aby pacjent otrzymał prawidłowy lek i był poinformowany jak go stosować. O jego działaniu, przeciwwskazaniach, efektach ubocznych pacjent dowiaduje się w gabinecie lekarskim, aptece lub z ulotek, które dołączone są do każdego opakowania.
Aktualne problemy sporne na linii NFZ – lekarz i aptekarz dotyczą wskazania odpowiedzialności za stwierdzone błędy czy uchybienia. Lekarz, który źle przybił pieczątkę lub niestarannie ją odbił, albo zapomniał wpisać we właściwą rubryczkę na recepcie informacji o np. zwolnieniu pacjenta z odpłatności tłumaczy to zmęczeniem lub brakiem czasu na zajmowanie się biurokracją. Od farmaceuty NFZ wymaga, aby takich recept nawet z najdrobniejszymi uchybieniami formalnymi nie realizował, gdyż będzie karany. Farmaceuta ma wówczas dylemat czy powinien odesłać pacjenta do lekarza. Pacjent nie zawsze pójdzie, bo to dojazd do innego miasta, kolejki w poczekalni lub boi się narazić lekarzowi albo pielęgniarce. W efekcie idzie tam po kilku dniach lub nie idzie wcale.
Farmaceuci znają na ogół lekarzy, których recepty realizują w swoich aptekach. Znają ich często po charakterze pisma. Często zamiast odsyłać pacjenta sami umawiają się z lekarzem na poprawienie lub prawidłowe wypisanie recepty. Takich różnych najczęściej drobnych uchybień w znakomitym stopniu ominiemy, gdy powszechnie wprowadzi się przepisywanie recept za pomocą komputera, który dzięki odpowiednim programom nie dopuści do takich uchybień – wyjaśnia farmaceuta.
W przyszłym roku od stycznia wchodzi w życie nowa ustawa refundacyjna. Lekarze są oburzeni tym, że za wystawienie recepty osobie nieuprawnionej (czytaj nieubezpieczonej) może skutkować nałożeniem kary i obowiązkiem zwrotu refundacji. W niektórych województwach oddziały NFZ odbierają pieniądze – refundację aptekom, wyszukując recept lekarzy, którzy wydrukowali numer recepty w złym miejscu, czyli nie w jej nagłówku po prawej stronie słowa RECEPTA, a poniżej w środku recepty – mówi prezes Rady Śląskiej Izby Aptekarskiej, dr farm. Stanisław Piechula.
Apteki coraz bardziej obawiają się realizować jakiekolwiek recepty, gdyż może się okazać, że recepta nie może być wygnieciona, będzie nieczytelna dla pracownika NFZ-tu, może mieć naderwany koniec, a jej wymiary określono co do milimetra, lub jej numer zamiast znajdować się po prawej stronie napisu RECEPTA przesunął się lekarzowi na drukarce i został wydrukowany nieco niżej, ewentualnie cokolwiek nie wpisano w konkretne okienko tylko wysunęło się na bok.
NFZ w poszukiwaniu pieniędzy doprowadza biurokrację do absurdu, a najbardziej ucierpią na tym ubezpieczeni pacjenci, którzy będą ponosili pełną odpłatność za recepty lub biegali do ich poprawy przy najmniejszym uchybieniu, a wystarczy zapytać pacjenta, czy potrafi przeczytać co lekarz wypisał, bo jak nie to recepta jest nieczytelna – dodaje prezes.
/w/