O ekshumacjach z mogił zbiorowych w Miednoje z Komendantem Powiatowym Policji w Raciborzu, Pawłem Zającem rozmawia dr Janusz Nowak. Komendant uczestniczył w ekshumacjach jako student Wyższej Szkoły Policji.
Niedawno upłynęła 72 rocznica straszliwej zbrodni, popełnionej przez funkcjonariuszy władzy sowieckiej na polskich oficerach. To bezprzykładne zamordowanie kilkudziesięciu tysięcy polskich jeńców, określane w historiografii mianem zbrodni katyńskiej, trzeba przypominać zwłaszcza młodym pokoleniom naszych rodaków, aby – mówiąc słowami Stefana Żeromskiego – „rany nie zabliźniły się błoną podłości”. Komendant Powiatowy Policji w Raciborzu, mł. insp. Paweł Zając, zna ten bolesny problem bardzo dokładnie, ponieważ uczestniczył w ekshumacjach ciał Polaków w Miednoje i napisał na ten temat ważną rozprawę doktorską. Jesteśmy wdzięczni, że Pan Komendant zechciał podzielić się z naszymi Czytelnikami częścią swojej wiedzy, a także swoimi emocjami.
dr Janusz Nowak: Panie Komendancie, proszę o przybliżenie okoliczności, w których miał Pan możliwość uczestnictwa w ekshumacjach ciał pomordowanych polskich oficerów w Miednoje
mł. insp. dr Paweł Zając: Jako student III roku Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie w 1995 roku zostałem przez mojego promotora wskazany jako jeden z członków ekipy ekshumacyjnej. Od czerwca do września tego roku przebywałem zatem w Rosji, najpierw w Katyniu, gdzie pomagaliśmy w zainstalowaniu się grupy ekshumacyjnej, a następnie udaliśmy się do Miednoje, gdzie prowadziliśmy ekshumacje pomordowanych w Twerze, a więzionych w Ostaszkowie polskich policjantów.
dr Janusz Nowak: Proszę powiedzieć, jakie wrażenia, emocje, refleksje towarzyszyły Panu Komendantowi w trakcie uczestnictwa w tych niezwykłych pracach?
mł. insp. dr Paweł Zając: Muszę Panu powiedzieć, że jako młody wówczas adept sztuki policyjnej (miałem dwadzieścia jeden lat) doznałem wielkiego szoku w zetknięciu się z ogromem tej strasznej tragedii. Podczas ekshumacji w Katyniu, którą, jak już wspomniałem, także w jakiejś mierze obserwowałem, mogłem się przekonać, że ze względu na specyfikę tamtejszej piaskowej gleby zwłoki polskich jeńców przez sześćdziesiąt lat uległy niemal całkowitej dezintegracji – pozostały jedynie niektóre elementy kostne oraz metalowe przedmioty, które zabici mieli na sobie lub przy sobie, takie jak obrączki, guziki, sprzączki, oznaki, naszyjniki. Zupełnie inna natomiast była specyfika ekshumacji w Miednoje, gdzie zdarzało się, że wydobywaliśmy całe ciała ludzkie. Jednym z czynników, powodujących utrzymanie szczątków w bardzo dobrym stanie, są panujące w Miednoje, a to, przypominam, środkowa Rosja, warunki atmosferyczne, a konkretnie bardzo mroźne zimy (ziemia jest tam zamarznięta od października do kwietnia). Inną ważną przyczyną jest fakt znajdowania się ciał w glinie calcowej, mającej własności konserwujące. W dołach śmierci utworzyła się szczelna mogiła, w której układ gleby nie przepuszczał żadnych cieczy w głąb ziemi. To z kolei sprawiało, że w grobach następowała przemiana tłuszczowo-woskowa, która zachowała zwłoki, a także dokumenty w stanie bardzo dobrym. Mówię o tym używając specjalistycznego języka kryminalistycznego, ale proszę mi wierzyć, że kiedy wówczas patrzyłem na te zwłoki, na całkowicie zachowane czaszki z włosami, na fragmenty ciał, doznawałem wstrząsu, jak wszyscy zresztą. To co tam zobaczyłem zostawiło piętno we mnie, młodym wtedy człowieku, na całe życie. Muszę powiedzieć, że pracowali z nami dwaj młodzi archeologowie z Łodzi, którzy nie wytrzymali tej presji psychicznej i w połowie ekshumacji wrócili do Polski.
dr Janusz Nowak: A jak spoglądał Pan Komendant na te szokujące doły śmierci z perspektywy adepta kryminalistyki, który musi chłodnym okiem poddać analizie nawet najbardziej szokujące zjawiska?
mł. insp. dr Paweł Zając: Uczestnictwo w ekshumacjach w Miednoje zainspirowało mnie do napisania rozprawy doktorskiej, która otrzymała tytuł: Prawno-kryminalistyczne aspekty ekshumacji z mogił zbiorowych na przykładzie Miednoje. Doszedłem do wniosku, że moim obowiązkiem, głównie wobec tych, których bestialsko zabito, jest dać świadectwo prawdzie, poddać naukowej analizie różne aspekty tej niewiarygodnej zbrodni. Mogłem się posłużyć licznymi dokumentami (np. zdjęciami, mapami) wytworzonymi w trakcie prac ekshumacyjnych.
dr Janusz Nowak: Panie Komendancie, czy te ekshumacje w 1995 roku były prowadzone całkowicie samodzielnie przez stronę polską?
mł. insp. dr Paweł Zając: Nie, absolutnie nie. Jak dobrze wiemy, Federacja Rosyjska nie była przychylna, mówiąc łagodnie, aby polskie ekipy prowadziły prace zmierzające do zbadania zbrodni katyńskiej (obejmującej, przypomnę, nie tylko sam Katyń, ale również Miednoje, Charków). Z opowiadań moich kolegów, którzy uczestniczyli we wstępnej ekshumacji w roku 1991, wiem, że Rosjanie puszczali w obieg liczne pogłoski, na przykład że rozkopywanie mogił spowoduje epidemię tyfusu, że jest to niebezpieczne itd. Podobne plotki rozpowszechniano też w roku 1995. Oczywiście wszystko po to, aby zniechęcić naszych ekspertów do prowadzenia prac. Mieliśmy całodobową ochronę cmentarza w Miednoje, ten teren został wydzielony i był ochraniany przez żołnierzy rosyjskich. Do naszej dyspozycji było dziesięciu żołnierzy, którzy pomagali nam w różnych pracach fizycznych, jak np. przenoszenie ciał, mycie czaszek. A więc można powiedzieć, że „zwyczajni” Rosjanie nie unikali współpracy z nami, mało tego, podobnie jak my przeżywali szok związany z odkryciem owych dołów śmierci. Podzielę się pewnym znamiennym wspomnieniem. W hotelu w Twerze, w którym kwaterowaliśmy, spotkaliśmy się kiedyś z grupą rosyjskich adwokatów, przebywających tam na jakiejś konferencji. Kiedy podczas lunchu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać i mówiliśmy im o pracach, w których uczestniczymy, oni – rosyjscy inteligenci, elita społeczeństwa – nie dowierzali nam, robili wielkie oczy, nigdy nie słyszeli o mordach na polskich oficerach. Dopiero, kiedy przedstawiłem publikacje dwujęzyczne (w języku rosyjskim i polskim), poświęconą Miednoje i zawierającą opis różnorodnych dokumentów na ten temat, zaczęli wierzyć, że coś tak okropnego mogło się rzeczywiście stać. Również Rosjanie z pobliskich miejscowości w ogóle nie słyszeli o wydarzeniach z 1940 roku.
dr Janusz Nowak: Czy naprawdę nie wiedzieli, czy też działał strach przekazywany z pokolenia na pokolenie? Mechanizm tabu społecznego?
mł. insp. dr Paweł Zając: Myślę, że starsi mieszkańcy nie wiedzieli o tych tragicznych zdarzeniach. Ta wiedza do nich nie dotarła. Co ciekawe, Rosjanie już wtedy wiedzieli o pomordowanych i pogrzebanych na tym samym terenie rosyjskich ofiarach czystek stalinowskich, więc byli przekonani, że prace, jakie prowadzimy dotyczą ich rodaków. Nie mieli pojęcia, że sto metrów od miejsca upamiętnienia zabitych Rosjan znajdują się doły śmierci ze zwłokami polskich policjantów.
dr Janusz Nowak: Podobnie było z samym Katyniem, prawda?
mł. insp. dr Paweł Zając: Tak. Jeśli chodzi o Katyń, to warto przypomnieć, że w odkryciu tamtejszych grobów wielką rolę odegrali Polacy, okoliczni mieszkańcy, posiadający polskie pochodzenie. Przekazali oni tę informację oficerom niemieckim i wtedy, jak wiadomo, powołano międzynarodową komisję, która stwierdziła, że w lesie katyńskim spoczywają ciała pomordowanych polskich jeńców, a sprawcami zbrodni byli Rosjanie. Władze sowieckie po wyparciu armii hitlerowskiej z tamtych ziem od razu przystąpiły do kontrofensywy i próbowały (głównie przy pomocy tzw. komisji Burdenki) rozpowszechnić kłamliwą tezę, że sprawcami zbrodni byli Niemcy.
dr Janusz Nowak: Jak Pan Komendant postrzega aktualne nastawienie Rosjan do zbrodni katyńskiej? Czy zmieniło się coś pod tym względem?
mł. insp. dr Paweł Zając: Widać, że sprawa ta nadal budzi ogromne emocje w Rosji. Tak jak w czasie procesu w Norymberdze, kiedy strona radziecka do końca poprzez swoją agenturę zmierzała do rozpuszczania fałszywych pogłosek o zbrodni w Katyniu, do przypisania winy za nią Niemcom, tak również obecnie niewątpliwie istnieją siły, które próbują zaciemniać i relatywizować prawdę o tamtym mordzie.
dr Janusz Nowak: Panie Komendancie, mam nadzieję, że nasza rozmowa będzie wstępem do szerszego przedstawiania przez Pana – specjalistę w tym zakresie – różnych aspektów sprawy katyńskiej przedstawicielom młodego pokolenia, m.in. studentom raciborskiej uczelni.
mł. insp. dr Paweł Zając: Ponieważ moja dysertacja doktorska ma charakter interdyscyplinarny i zawiera ustalenia z dziedziny prawa karnego, historii oraz (przede wszystkim) kryminologii i kryminalistyki – chętnie podzielę się moją wiedzą i wynikami badań nie tylko z czytelnikami „Eunomii”, ale również może ze studentami podczas wykładu, czy odczytu. Dysponuję bogatą dokumentacją fotograficzną, kartograficzną i inną, która w formie przystępnej prezentacji mogę udostępnić zwłaszcza młodym ludziom, którzy powinni się dowiadywać jak najwięcej o historii naszego narodu.
dr Janusz Nowak: Panie Komendancie, dziękuję za tę deklarację. Ze swojej strony obiecuję, że będę się zwracał do Pana Komendanta o różne teksty poruszające poszczególne aspekty Pańskiej wiedzy o zbrodni katyńskiej, a w imieniu Pana Rektora – myślę, że mogę potwierdzić gotowość do goszczenia Pana Komendanta w murach PWSZ jako prelegenta, który niezwykle kompetentnie przedstawi słuchaczom te tragiczne wydarzenia w naszej najnowszej historii. Dziękuję za rozmowę, która, jak już wspomniałem, ma być swoistym przetarciem szlaków.
mł. insp. dr Paweł Zając: Ja również dziękuję. Tej wiedzy, którą zdobyłem w trakcie prac ekshumacyjnych, nie chcę mieć tylko dla siebie. Z ochotą podzielę się nią ze studentami raciborskiej szkoły wyższej.
Artykuł zaczerpnięto z Eunomii nr 4 (53) / kwiecień 2012
Czytaj również:
– inne artykuły zaczerpnięte z Eunomii
– inne artykuły związane z PWSZ