Wyruszyli spod kapliczki św. Nepomucena na boisko szkolne, gdzie czekało na nich ognisko – pochód prowadził konno św. Marcin, a za nim maszerowała zaopatrzona w barwne lampiony ponad trzydziestka dzieci wraz z rodzicami.
W pobliżu kapliczki św. Nepomucena w Szonowicach rozpoczęły się w niedzielny wieczór obchody Dnia Św. Marcina w Szonowicach. – Tę imprezę organizujemy po raz pierwszy, wiem, że dzieci czekały na nią od rana i były bardzo przejęte – mówiła sołtys Szonowic, Karina Lassak – To nasza wewnętrzna, sołecka inicjatywa, chcemy integrować mieszkańców, zapoznać ich z postacią św. Marcina i ciekawie spędzić czas – wyjaśniała. Na boisku szkolnym na wszystkich czekało wielkie ognisko oraz poczęstunek: grzane wino, gorący barszcz ugotowany przez samą panią sołtys oraz tradycyjne rogaliki, którymi częstował sam św. Marcin – w jego rolę wcielił się Denis Gonschior. – Pierwszy raz to święto tutaj obchodzimy, jestem zaszczycony, że mogę dziś odgrywać tę postać – mówił szonowicki "święty" z uśmiechem.
– Ja przyjechałem z Raciborza – mówił 10-letni Wiktor – bardzo mi się podobało, że maszerowałem w ciemnościach, tylko z latarnią, w ogóle się nie bałem! Wiktor z kilkunastoosobową grupą dzieci wziął udział w konkursie dotyczącym postaci świętego Marcina. Żadne z pytań przygotowanych na tę okazję nie stanowiło dla nich trudności. Dzieci wręcz przekrzykiwały się w odpowiedziach, co więcej – odpowiadały zanim pani sołtys skończyła pytanie. Dlaczego rogale są symbolem tego święta i są łączone z Marcinem? Bo on sam obdarowywał nimi biednych! Kiedy urodził się Św. Marcin? Na przełomie 316 i 317 roku! Kim był jego ojciec? Rzymskim legionistą! A skąd imię dla Marcina? Od boga wojny, Marsa! Przekrzykiwali się Robert, Bruno, Janek i Adam wraz z resztą dzieciaków. W nagrodę za doskonałe przygotowanie każdy z uczestników tego konkursu otrzymał książeczkę.
– Całą imprezę organizujemy z pieniędzy sołectwa – mówiła Karina Lassak. – Chcemy przede wszystkim, żeby dzieci spędziły czas inaczej niż zwykle, a przy okazji czegoś się nauczyły. Ale niedzielne święto było też przyjemnym urozmaiceniem dla starszych mieszkańców miasta. – Jest ciepły wieczór, miło go spędzić z sąsiadami przy ognisku – zaznaczali wszyscy uczestnicy pochodu.
Święty Marcin, znany też jako Marcin Miłościwy urodził się pomiędzy rokiem 316 a 317 w Sabarii, dziś Szombathely w Pannonii był biskupem Tours, święty Kościoła katolickiego i prawosławnego. Jako dziecko przeniósł się wraz z rodzicami do Pavii, miasta we Włoszech. Tam poznał chrześcijan i mając zaledwie 10 lat wpisał się na listę katechumenów. W wieku 15 lat św. Marcin obrał stan żołnierski i został rzymskim legionistą. W roku 338 wraz ze swoim garnizonem został przeniesiony do Galii w okolice miasta Amiens. To tutaj miało miejsce znane zdarzenie z jego życia. Zimą gdy napotkał półnagiego żebraka, oddał mu połowę swojej żołnierskiej opończy. W nocy po tym zdarzeniu w swoim śnie zobaczył Chrystusa odzianego w jego płaszcz, który mówił do aniołów: "Patrzcie, jak mnie Marcin, katechumen, przyodział". W ikonografii zachodniej przedstawiany jest, jako legionista na białym koniu, dający część swojego płaszcza biedakowi. Na wschodzie przedstawiany jest w szatach biskupich i z pastorałem.
A dlaczego z tą postacią kojarzone są… rogaliki? Tradycja ta wywodzi się z czasów pogańskich, gdy podczas jesiennego święta składano bogom ofiary z wołów lub w zastępstwie – z ciasta zwijanego w wole rogi. Kościół przejął ten zwyczaj, łącząc go z postacią św. Marcina. Kształt ciasta interpretowano jako nawiązanie do podkowy, którą miał zgubić koń świętego.
/s,p/