Izby gospodarcze i władze miast mogą brać przykład z Wodzisławia. Wkrótce miną 2 lata od rozpoczęcia akcji "Wodzisław – tu kupuj", która miała na celu zjednoczenie sił lokalnych przedsiębiorców.
Wkrótce miną dwa lata od rozpoczęcia akcji "Wodzisław – tu kupuj", która miała na celu zjednoczenie sił lokalnych przedsiębiorców w walce o klienta, który nie wyjeżdżałby na zakupy poza miasto, a robiłby je na miejscu, wspierając w ten sposób lokalnych przedsiębiorców. Dalekosiężnym celem inicjatywy miała być zmiana w świadomości zarówno kupujących, jak i sprzedających w Wodzisławiu. W ten sposób końcowym efektem byłyby poprawa kondycji lokalnych przedsiębiorstw, a co za tym idzie korzystne zmiany na rynku pracy i – koniec końców – mniej lub bardziej intensywny rozkwit miasta. Jak przebiegała akcja, co udało się dzięki niej osiągnąć, a co – i dlaczego – się nie udało? Zapytaliśmy o to głównego inicjatora przedsięwzięcia, Prezesa Zarządu Wodzisławskiej Izby Gospodarczej Krzysztofa Dybca.
Jak wyglądały początki akcji "Wodzisław – tu kupuj?"
K.D.: Pierwsze spotkania z władzami i przedsiębiorcami rozpoczęliśmy w styczniu 2011. Potem w kilkunastoosobowym gronie przedsiębiorców pracowaliśmy nad logo i regulaminem akcji. Następnie poszukiwanie 100 przedsiębiorców chętnych do akcji (warunek Miasta, aby ją dofinansować) i 16 kwietnia nastąpiła jej inauguracja. Władze miasta początkowo wsparły ją finansowo, co przyczyniło się do jednoczesnej promocji Wodzisławia Śląskiego w ogóle, a także doprowadziły doprowadziły do zniesienia opłat parkingowych już po godzinie 16.00.
Ilu przedsiębiorców wciąż uczestniczy w akcji?
K.D.: Wszyscy członkowie IG – 70 firm – mają prawo do akcji. Co prawda kilka z nich to zakłady produkcyjne ale również one przejęły ideę zakupów w swojej okolicy i współpracują na tej zasadzie z innymi przedsiębiorstwami. W akcji pozostało również około 20 – 30 kupców.
Jak sprawa wygląda od strony konsumentów?
K.D.: Do tej pory wydaliśmy prawie 11 tys. kart uprawniających do zniżek. Karty te są nadal dystrybuowane przez uczestników akcji oraz w Centrum Informacji Turystycznej działającej przy Muzeum w Wodzisławiu.
Jak oceniłby Pan efekty akcji? Wpłynęły one korzystnie na wodzisławską przedsiębiorczość, czy też w zasadniczy sposób nie zmieniły sytuacji?
K.D.: Akcję można ocenić oczami przedsiębiorców. Super – dla tych, którzy rozprowadzili najwięcej kart (ponad 1000 na jedną firmę), przeszkolili personel i dali największe zniżki. Słabo – dla tych, którzy przylepili naklejki, rozprowadzili 100 kart i to tyle jeśli chodzi o ich zaangażowanie. Akcja nic nie dała tym , którzy nie przykleili nawet naklejki, nie sprzedali ani jednej karty, nic nie mówili swoim klientom i dali zniżkę 1-3% dla posiadaczy karty. Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy, jesteśmy społeczeństwem zafascynowanym galeriami handlowymi. W Stanach Zjednoczonych tendencje są już inne, właśnie zakupy u lokalnych kupców wypierają zakupy w hiper i super marketach. Przekonano się , że zakupy u sąsiada nie tylko przynoszą mu zyski (z podatkami odprowadzonymi do swojego miasta) ale wymuszają konieczność zatrudnienia nowych pracowników. Dlaczego niemiecka gospodarka ma się tak dobrze? Bo właśnie Niemiec kupuje niemieckie produkty od niemieckich producentów – wie, że od tego zależy, czy będzie miał pracę on i jego rodzina, czy może jakaś inna rodzina (azjatycka). Warto się nad tym zastanowić podczas robienia zakupów.
Czy z perspektywy czasu i efektów jakie przyniosła akcja, warto było ją zorganizować?
K.D.: Czy warto?! Oprócz dobrych kontaktów i współpracy kilku firm, na pewno jest wiele, które zyskały nowych i lojalnych klientów. To są niekłamane korzyści.
Czego Pana zdaniem zabrakło w akcji?
K.D.: W akcji zabrakło jednakowego zaangażowania przedsiębiorców, braku wiedzy marketingowej, braku czasu, nastawienia itp. Z założenia przy 100 firmach każdy miał zyskać 99 przedstawicieli handlowych, czy marketingowców promujących akcję, a tak się nie stało.
Czy Wodzisławska Izba Gospodarcza zamierza w najbliższym czasie tchnąć w inicjatywę nowe życie?
K.D.: Izba Gospodarcza przejęła pod swoje skrzydła akcję ze względu na klientów, czyli posiadaczy kart. Co jakiś czas przybywa firma, która proponuje zniżki dla klientów i przyłącza się do akcji. Na dniach firma kurierska da duże zniżki dla posiadaczy kart oraz jeden z wodzisławskich salonów urody przygotowuje specjalne promocje dla TU KUPUJ. Zauważam aktywność przedsiębiorców w wieku 20-30 lat – oni widocznie mają większą świadomość tego rodzaju działań.
Czym WIG zaskoczy nas czymś jeszcze w najbliższym czasie?
K.D.: Nowe inicjatywy powstają na bieżąco. W ramach WIG działają zespoły eksperckie, m. in. ds. stref ekonomicznych, szkolenia specjalistów, sportu, budowlanych, środkówi dotacji, Balatonu, marketingu i PR. Najświeższy temat to planowane uruchomienie inkubatora przedsiębiorczości przy IG. To też daje nowe możliwości rozwoju gospodarczego miasta i zwiększa atrakcyjność dla startujących z biznesem.
Jak ocenia Pan potencjał gospodarczy Wodzisławia Śląskiego? Czego Pana zdaniem miastu, w sferze gospodarczej, potrzeba przede wszystkim?
K.D.: Potencjał gospodarczy ma moim zdaniem każde miasto, potrzeba tylko współpracy i zaangażowania. Ja wszędzie powtarzam , że mamy tak dużą przychylność władz miasta, że zaniedbaniem było by jej nie wykorzystać. Oczywiście zaangażowanie zarządu Izby Gospodarczej oraz przedsiębiorców w niej zrzeszonych jest również nieocenione. Namawiamy również różne stowarzyszenia i organizacje do wspólnego działania na rzecz społeczności lokalnej i to zaczyna dziać.
To czego brakuje, to na pewno nowe miejsca pracy. Miasto robi co może aby przygotować tereny inwestycyjne i zachęcić do inwestowania, ale czasy mamy takie jakie mamy i to nie jest takie proste. Przy tak dużym bezrobociu, szczególnie wśród młodych ludzi, nowe miejsca pracy mają szczególne znaczenie dla wzrostu potencjału gospodarczego. Nowe miejsca pracy to nowa gotówka w obiegu, większe obroty lokalnych przedsiębiorców, większe wynagrodzenia i konieczność zatrudniania nowych pracowników.
W tej chwili miasto przygotowuje nowy folder dla inwestorów gdzie IG oferuje inwestorom bezpłatne przeprowadzenie ich „za rękę” przez gąszcz przepisów, administrację, poszukiwanie pracowników, szkolenie specjalistów oraz przygotowanie kooperantów do współpracy. Mamy nadzieję, że to pozwoli inwestorom wybrać Wodzisław jako miejsce warte do wybudowania firmy.
Ja zachęcam do członkostwa w Izbie Gospodarczej, nowe firmy to nowa krew, nowe pomysły są mile widziane, zaangażowanie i współpraca to moim zdaniem podstawa nowoczesnego biznesu. Jestem świadom, że działania naszej izby są tak szeroko zakrojone i nowatorskie jak nowa w regionie i w Polsce jest akcja typu TU KUPUJ i czasami trudno jest wychodzić przed szereg, ale ci którzy z nami ten szereg tworzą już teraz odczuwają satysfakcję i korzyści.
/Wojciech Żołneczko/
Artykuł zaczerpnięto z GazetaInformator.pl nr 2 (130) / styczeń 2013