Powieść "Przedwiośnie" oraz opowiadanie "Gloria Victis" i wiersz "Mazowsze" to literatura, z którą przyszło się mierzyć tegorocznym maturzystom. W budowlance do egzaminu dojrzałości przystąpiło 50 osób.
O godz. 11.30, pół godziny przed zakończeniem pierwszego dnia matur, w sali gimnastycznej Zespołu Szkół Budowlanych i Rzemiosł Różnych siedziała jeszcze połowa z 50 tegorocznych maturzystów. Ci, którzy skończyli zmagania z literaturą polską, pojedynczo opuszczali salę. – Było trudno, spodziewałem/am się gorszego, nie było źle, zobaczymy – komentowali gdy już opadł stres, a opinie, jak widać są skrajnie różne. Wszyscy jednak zgodnie podkreślali, że łatwiejszy był temat nr 2, czyli rola autorytetów i stosunek do nich głównych bohaterów w "Przedwiośniu" Stefana Żeromskiego. Temat ten wybrała przeważająca większość zdających. Na porównanie obrazu przeszłości w opowiadaniu "Gloria Victis" Elizy Orzeszkowej z wierszem "Mazowsze" Krzysztofa Kamila Baczyńskiego zdecydowały się naprawdę nieliczne osoby.
W środę maturzyści przystąpią do egzaminu z matematyki. Tutaj również opinie są podzielone i niektórzy obawiają się go bardziej niż j. polskiego, dla innych zaś zaczyna się łatwiejsza część matur.
Paweł Strzelczyk
—————————————————–
patrz także:
Jak można się bać matury z polskiego? Przecież to nic innego, jak egzamin z myślenia.
Lid artykułu jest totalnie mylący. Maturzyści nie musieli „zmierzyć się” z „Przedwiośniem” czy „Gloria victis”, lecz mieli za zadanie zanalizować konkretne fragmenty tych utworów. Od blisku dziesięciu lat formuła matury jest właśnie taka: analiza konkretnego fragmentu utworu (wyjątkiem są wiersze liryczne, które występują w całości) z ewentualnym odwołaniem do całego tekstu. Jeśli maturzysta dzisiaj zamiast analizować konkretny fragment „Przedwiośnia” pisał co wie o powieści Żeromskiego … to do końca czerwca ma prawo nie mieć spokojnych snów. Pisemna matura z polskiego jest łatwa, ale tylko dla maturzystów, którzy posiedli umiejętność przeprowadzania analizy fragmentu tekstu epickiego czy dramatycznego, albo (całego) wiersza lirycznego. Jeśli tego nie umieją, to wszelkie streszczenia, opracowania itp. mogą wykorzystać w jakimś innym celu (np. wyłożenie papierem półki w szafce).
No a co to według Ciebie znaczy „zmierzyć się”? Bo dla mnie właśnie to: sprostać interpretacji, przeanalizować, wziąć na warsztat, stawić czoła. No to chyba lid nie wprowadza wobec tego w błąd.
Kolego „eeee” (może Koleżanko), wypowiedź Kolegi (Koleżanki?) właśnie świadczy o problemach z rozumieniem tekstów. Napisałem, że maturzysta ma się „zmierzyć” (w znaczeniu: „zanalizować, „zinterpretować”) z konkretnym fragmentem tekstu, z konkretnymi sformułowaniami, a nie z całym „Przedwiośniem”, czy całą „Gloria victis”, czy tym bardziej całym Żeromskim (niektóre tytuły tak brzmiały) lub Orzeszkową. Mówienie o tym , że „na maturze był Żeromski” oznacza ni mniej ni więcej, że maturzysta odwoływał się do znajomości lektur na podtsawie ich streszczeń, opracowąń i innych „pomocy” naukowych.
Sam tytuł: „W Budowlance najczęściej wybierano Żeromskiego” jest dowodem na to, o czym napisałem wczesniej. Co to znaczy: „wybierano Żeromskiego”?! Do tańca go wybierano, czy do zabawy? Wybierano temat, polegajacy na analizie i interpretacji (dodajmy: analizie i interpretacji ukierunkowanej na problem stodunku do autorytetów – w tym właśnie fragmencie, a nie w całej powieści) konkretnego fragmentu powieści Żeromskiego „Przedwiośnie”.