Coraz bardziej nieciekawie wygląda pozycja Unii Racibórz w IV lidze. Po dotkliwej porażce w meczu z bezpośrednim rywalem o utrzymanie, unici znaleźli się w strefie spadkowej i raczej się z niej nie wydostaną.
Gdy wszystko wskazywało, że po bardzo udanym początku rundy wiosennej Unia bez problemu utrzyma się w IV lidze, raciborzanie zaliczyli serię porażek i zrobiło się jeszcze bardziej nerwowo niż po zakończeniu jesieni. O ile porażki z drużynami z czołówki – nawet wysokie – są niejako wkalkulowane, to spotkania z sąsiadami z dołu tabeli koniecznie trzeba wygrywać. Tym bardziej bolesna wydaje się klęska z AKS Mikołów, w meczu określanym jako "spotkanie o 6 punktów", w dodatku na własnym stadionie. Mikołów, który od dawna nie jest dla Unii wygodnym rywalem, nie pozostawił złudzeń, komu bardziej zależy na IV lidze, a porażka 0:4 mówi sama za siebie. Przed Unią jeszcze dwa mecze: z Gwarkiem Ornontowice na wyjeździe (choć matematycznie zagrożony, to praktycznie pewny utrzymania) oraz niemal pewnym awansu Nadwiślanem Góra. Każdy punkt jest na wagę złota, jednak nawet jeśli piłkarze ze Srebrnej wespną się na wyżyny swoich umiejętności, i tak muszą liczyć na korzystne dla nich rozwiązania w meczach rywali: Mikołowa i Bojszów. Co prawda w ostatniej kolejce zagrają one bezpośrednio ze sobą, a wiec któraś drużyna punkty straci, ale do tego czasu może być już "po ptokach". Mikołów raczej nie będzie już zagrożony, bo ciężko oczekiwać, by stracił jakiekolwiek punkty ze zdegradowanymi Czechowicami.
KS Unia Racibórz – AKS Mikołów 0:4
/ps/