Po raz drugi w bibliotece przy ulicy Kasprowicza gościł Wojciech Tochman – reporter, autor literatury non-fiction, inicjator powstania fundacji Itaka. Autor odwiedził Racibórz z okazji promocji swojej najnowszej książki.
Wojciech Tochman do Raciborza przyjechał promować wydaną w październiku tego roku „Eli, Eli”. W swojej najnowszej książce zabiera czytelnika do Manili. Filipińska stolica jest miastem kontrastów, w której dzielnice niewyobrażalnej biedy koegzystują w otoczeniu nowoczesnych wieżowców i sklepów ekskluzywnych marek. Biedę od bogactwa oddziela niewidzialna bariera nie pozwalająca na przenikanie się tych dwóch skrajnych światów. Są jednak ludzie należący do uprzywilejowanego zachodniego świata, którzy przekraczają granicę slumsów jako turyści. Stając oko w oko z ludzkim nieszczęściem traktują je z wyższością białego człowieka. Odgradzają się od biedy za pomocą wizjerów aparatów fotograficznych i ekranów iphonów. Nie pytają o zgodę fotografowanych, zachowując się niczym na ludzkim safari. Na spotkaniu pisarz poruszył problem tej turystyki nędzy, wspominając udział w podobnych zorganizowanych wycieczkach po slumsach Brazylii, czy Indii.
Tekstom krakowskiego reportera w „Eli, Eli” towarzyszą zdjęcia Grzegorza Wełnickiego. To właśnie za sprawą tego młodego fotografa Tochman trafił do Manili. Szczególnie poruszające są zdjęcia Josephine, kobiety cierpiącej na niezdiagnozowaną chorobę skóry. Padło pytanie o jej fotograficzny portret, na którym Josephine została wystylizowana na „Dziewczynę z perłą” pędzla Jana Vermeera. Odczucia widza sprowadzają się do zasadniczego problemu: czy mamy prawo publikować taką ułomność? Odpowiedź pisarza zawierała bagaż jego własnych wątpliwości, przezwyciężonych w końcu zgodą oraz pełną akceptacją gotowego portretu osoby w tym procesie najważniejszej – Josephine.
Najnowsza książka Tochmana odchodzi od formy czystego reportażu. Opowiadając historie mieszkańców Onyxu (manilskiej dzielnicy biedy) i ludzi wegetujących na miejskich cmentarzach pyta o sedno relacji reporter-bohater. Jakkolwiek reporter nie zbliży się, jakkolwiek nie poczuje krzywdy tych ludzi na własnej skórze, zawsze ma przywilej wyjścia. Wsiada w samolot i wraca do domu zostawiając za sobą swoich bohaterów, których szanse na wyrwanie się ze slumsu są praktycznie zerowe. Na okładce „Eli, Eli” czytamy: „praca reportera to spacer po kruchym lodzie” – na spotkaniu pisarz odwoływał się do swoich moralnych rozterek. Szczególnie jednak krzywdząca jest według niego całkowita ignorancja problemu. Tochman zwrócił uwagę uczestników spotkania na czas, który polskie media poświęciły tragedii u wybrzeży Lampedusy. Dramat uchodźców jest tym bardziej bliski pisarzowi, ponieważ – jak zdradził – pracuje nad książką o Syrii. Tradycyjnie spotkanie autorskie było okazją do zdobycia autografu oraz rozmowy z autorem.
/biblrac.pl, p/