Parking, handel, usługi, tereny rekreacyjne, mieszkania, odtworzenie historycznej zabudowy, a może zachowanie stanu istniejącego – ruszyły dyskusje o przyszłym kształcie placu.
Dziś (18 II) w urzędzie miasta odbyła się inauguracja cyklu spotkań poświęconych rewitalizacji pl. Długosza. Na początek zaproszono ekspertów-praktyków – architektów, naukowców zajmujących się urbanistyką, urzędników ds. inwestycji, etc. oraz radnych miejskich. W tym gronie zaprezentowano i przedyskutowano możliwe warianty co do przyszłego wyglądu tej centralnej przestrzeni miasta.
Plany modernizacji powracają co jakiś czas, ale póki co od kilkudziesięciu lat na dyskusjach się kończyło, a wszelkie plany – o ile takie były – z różnych względów, głównie finansowych – trafiały na półkę. Przeszkodą były także plany zagospodarowania nie dopuszczające innych funkcji poza mieszkaniową oraz względy konserwatorskie. Nie udało się też nieruchomości sprzedać. Tym razem przyczynkiem do dyskusji jest możliwość pozyskania 8 mln zł ze środków europejskich, z przeznaczeniem na rewitalizację.
Spotkanie poprzedziły inicjatywy rozmaitych środowisk poświęcone zagadnieniu, realizowane w ostatnich kilkunastu miesiącach. Swoje koncepcje zagospodarowania placu opracowały studentki architektury PWSZ, szerokie konsultacje i opracowania przygotowało stowarzyszenie Nasze Miasto, także urząd miasta przeprowadził wśród mieszkańców ankiety na temat, co najchętniej widzieliby na placu. Wszystko to zostało dziś zaprezentowane.
– Obecnie po zamknięciu sklepów centrum umiera. Chcemy, aby z powrotem zaczęło żyć, aby mieszkańcy wrócili – zaznaczył we wstępie Wojciech Krzyżek, z-ca prezydenta Raciborza. Cykl spotkań ma doprowadzić do wypracowania formuły, w której zderzą się ze sobą wszystkie pomysły wysuwane przez zainteresowane środowiska, a następnie podzieli się je na te, które się najczęściej powtarzają oraz te które są rozbieżne. To będzie baza do ustalenia warunków konkursu architektonicznego, którego efekty finalnie zostaną poddane szerokim konsultacjom społecznym. Mówiąc prościej – to mieszkańcy zadecydują o wyborze spośród zaproponowanych koncepcji. Te mają być znane w okolicach sierpnia/września, zaś konsultacje przewidziano na październik. Później – to już czas na poszukiwanie inwestora, bo władze nie chcą być jedynym finansującym przedsięwzięcie. Ponoć ktoś jest już zainteresowany, ale ewentualne finansowanie uzależnia od przeznaczenia placu.
Jak wynika z ankiet przeprowadzonych wśród mieszkańców, zdecydowana większość widziałaby tam funkcje wypoczynkowo-rekreacyjne (tak uważa 44% ankietowanych) oraz kulturalne (26%) i parkingowe (21%). Największe poparcie wśród respondentów zyskał pomysł umiejscowienia tam elementów architektury służącej wszystkim mieszkańcom, bez względu na wiek. Biorący udział w dyskusji architekt Henryk Zubel zaproponował, aby nie sugerować się jednak aż tak bardzo opiniami mieszkańców, i mimo trudności związanych z niedoborem starej dokumentacji technicznej, podjąć się odtworzenia historycznej zabudowy. – Ani parkingi, ani rekreacja nie są właściwymi funkcjami starego miasta. Na to nie brakuje przestrzeni poza ścisłym centrum – argumentował.
Szef NaM-u Dawid Wacławczyk zauważył, iż plany przyszłej zabudowy powinny uwzględniać coś, co pozwoli ożywić to miejsce gospodarczo, da impuls przedsiębiorczości. Jeśli zaś ma to być rekreacja, to widziałby "coś ekstra, co ściągnie nie tylko raciborzan, ale mieszkańców okolicznych miast". Zgłosił nawet pierwszą propozycję: park miniatur zabytków Górnego Śląska". Częściowo poparł go Piotr Klima. – Jeśli mamy ruszać, to niech to będzie coś takiego, że "kopara opada". W przeciwnym razie lepiej nic nie robić i zaczekać na lepsze czasy – mówił. Radnego zaniepokoiło ponadto, czy ewentualne obiekty nie przysłonią kościoła farnego. Jedna z uczestniczek zauważyła przytomnie, iż nie trzeba koncentrować się nad jednym jedynym sposobie zagospodarowania, ale pogodzić wiele funkcji. Tak aby można i zaparkować, i wypocząć, i zarobić.
Na przeszkodzie póki co stoją – jak już wspomniano – opracowane dość dawno temu plany zagospodarowania, wykluczające wiele funkcji. Rozpoczęcie dyskusji może jednak być impulsem do działań zmierzających do ich zmiany, jak stwierdził Krzyżek. Temu właśnie mają służyć kolejne spotkania, bo wszystko jest jeszcze możliwe. Włącznie z niepodejmowaniem żadnych działań. – Trzeba zastanowić się, na jak długo wypracowane rozwiązanie ma służyć mieszkańcom. Czy ma być tymczasowe, na 10, 50 czy 100 lat. Nie sztuka wziąć pieniądze Unii i zrobić coś, co jest niepotrzebne albo się nie podoba. Plac stoi niezagospodarowany tyle lat, że jak postoi jeszcze kilka, nic się nie stanie – podsumował prezydent Mirosław Lenk.
/ps/