Dariusz Malinowski o Narodowym Dniu Żołnierzy Wyklętych. – Musimy przypominać o tym społeczeństwu – mówi.
Od kilku tygodni media społecznościowe żyją zbliżającym się Narodowym Dniem Żołnierzy Wyklętych. Sejm Rzeczpospolitej Polski postanowił jeszcze w 2011r., że ten dzień przypadać będzie 1 marca. Święto to ustanowił parlament w 2011r. Data 1 marca nie jest przypadkowa. Tego dnia w 1951r. w więzieniu na Mokotowie strzałem w tył głowy zamordowano przywódców IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość – Łukasza Cieplickiego i jego towarzyszy. Historycy terminem „Żołnierze wyklęci” określają przede wszystkim konspiratorów walczących w szeregach formacji Wolność i Niezawisłość, ale trzeba pamiętać, że z narzuconą przez Moskwę władzami walczyły również inne formacje narodowe. Jest to dzień pamięci po żołnierzach podziemia walczących jeszcze po zakończeniu II Wojny Światowej z narzuconą przez porządek jałtański władzą komunistyczną. Władza ta po brutalnym zdławieniu działalności konspiracyjnej i walki zbrojnej partyzantki antykomunistycznej postanowiła zatrzeć po tych ludziach nawet pamięć. Stąd przez kilkadziesiąt lat podręczniki historii milczały na temat żołnierzy WiN, którzy toczyli nierówną walkę z Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego wspieranym często przez regularne wojsko.
Dzisiaj, po 50 latach zapomnienia „wyklęci” upominają się o pamięć. Tak jest również w Raciborzu, gdzie miasto postanowiło uczcić pamięć po pomordowanych i zapomnianych żołnierzach dokładając 16 tys. zł. do uroczystości upamiętniających antykomunistyczną partyzantkę. W przedsięwzięciu będzie partycypował również powiat. Całość obchodów ma kosztować 32 tys. zł. Już 28 lutego o 11.00 na placu Długoszu raciborzanie będą mogli zobaczyć akcję odbicia więźniów z rąk Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. W inscenizacji zorganizowanej przez grupę rekonstrukcyjną „Festung Breslau” będzie brać również legenda II wojny światowej radziecki czołg t-34. Ten wóz pancerny, pomimo tego że w wyraźny sposób ustępował na po polu walki niemieckim czołgom, stał się symbolem potęgi rosyjskiego oręża, ale w państwach Europy Środkowo – Wschodniej był on także zbyt często świadectwem zniewolenia. Po południu RCK zaprasza na „Różę” w reżyserii Wojciecha Smażowskiego.
Następnego dnia po południu mieszkańcy będą mogli usłyszeć wykład Beno Benczewa zatytułowany „Słowo o Żołnierzach Wyklętych” oraz koncert Wojciecha Popkiewicza. Obchody nie będą jednakże celebrowane wyłącznie przez te dwa dni. W dniu 6 marca w gimnazjum nr 5 będzie się odbywać wieczernica poświęcona pamięci tych, którzy złożyli swoje życie w walce z komunistami. Formalnie obchody zamknie spotkanie autorskie w Bibliotece na ul. Kasprowicza z historykiem Leszkiem Żebrowskim, który opowie o strukturach, kształcie i losach Narodowych Sił Zbrojnych. O tym, że nie jest to święto celebrowane wyłącznie dzięki mediom, politykom i podręcznikom, ale że wryło się w świadomość historyczną społeczeństwa świadczą nie tylko zakładane na facebooku fanpage wydarzenia „Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych”, koszulki z hasłami przypominającymi o tym święcie, ale również fakt, że miasto nie było jedynym donatorem obchodów. Drugą część wydatków pokryje miejska społeczność reprezentowana przez osoby prywatne i stowarzyszenia, które nie zapomniały o czynach „Kurasia”, „Ognia”, rotmistrza Witolda Pileckiego czy „Inki”.
Leszek Iwulski
KOMENTARZ NA GORĄCO:
Dariusz Malinowski
historyk, dyrektor Gimnazjum nr 5 w Raciborzu
Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych został uznany przez parlament za święto państwowe. Dzięki temu lepiej niż dotychczas możemy przyjrzeć się naszej powojennej historii. To spojrzenie obejmuje również walkę tych, którzy nie pogodzili się werdyktem mocarstw dotyczących losu Polski po drugiej wojnie światowej. Ludzie ci nie pogodzili się do końca z narzuconym Polakom przez Stalina porządkiem, który oznaczał zniewolenie całego społeczeństwa na pół wieku. Z bronią w ręku, bez żadnego zaplecza, bez kontaktu z rządem na emigracji, przez wiele lat toczyli oni nierówną walkę z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa. Ostatni z nich walczyli jeszcze u początku lat 60. Przez kilkadziesiąt lat komunistyczna propaganda starała się przekonać społeczeństwo, że bohaterowie podziemia to agenci obcych mocarstw, faszyści, albo zwykli bandyci. Przez kilkadziesiąt lat uczono społeczeństwo demonizowano rolę tych, którzy walczyli o prawdziwą niezawisłość naszego kraju. Przez kilkadziesiąt lat fałszowano historię. U źródeł walki „Wyklętych” również stał fałsz. Komuniści po objęciu władzy zaproponowali, by żołnierze podziemia się ujawnili. Obiecywano im amnestię. Gdy część bojowników antyhitlerowskiej partyzantki zdecydowała się na ten krok nastąpiły aresztowania, procesy pokazowe, egzekucje. Tym, którzy poświęcili się walce z niemieckim okupantom w podzięce zaproponowano kulę w głowę albo wieloletnie więzienie. W czasie wielogodzinnych przesłuchań i tortur zmuszano ich, by wydawali przyjaciół z partyzantki. W tej sytuacji żołnierzom AK, WiN, Narodowych Sił Zbrojnych pozostał jedynie zbrojny opór. Dzisiaj musimy przypominać o tym społeczeństwu. Powtarzane przez wiele lat kłamstwa zdołały częściowo zapuścić korzenie. Dlatego niezwykle ważne jest, by prawda o tamtych czasach trafiała do szkół, by organizowano uroczyste obchody. Inscenizacje, rekonstrukcje historyczne, pokazy filmów, koncerty to wszystko sprawia, że zwłaszcza młodemu człowiekowi w przystępny sposób przedstawia się realia tamtych dni i sylwetki bohaterów. Dzięki temu mogą oni zapoznać się z etosem żołnierzy podziemia, poznać ich wartości. W przestrzeni medialnej, w sieci znajduje się wiele ciekawych informacji na te tematy, ale najpierw temu młodemu człowiekowi trzeba to pokazać, zaznajomić go z tematem. Narodowy Dzień Żołnierzy wyklętych moim zdaniem do tego nas przybliżą.